Wisła Kraków. Odpowiedzią ma być zwycięstwo

 

W Wiśle Kraków wszystko jest mocno rozchwiane. Z jednej strony informacja o nagrodzie dla kilkuletniego Patryka, najbardziej… zaangażowanego spośród 33 tysięcy kibiców, fana wspierającego zespół podczas derbów, a z drugiej strony opowieści o mafii, która przejmowała klub 13-krotnego mistrza Polski.

To samo w kwestiach sportowych. Na jednym biegunie smutek po porażce z Cracovią i fatalna sytuacja kadrowa z „wykartkowanymi” Maciejem Sadlokiem i Lukasem Klemenzem oraz kontuzjowanymi Jakubem Błaszczykowskim i Pawłem Brożkiem, a na drugim biegunie nadzieja, że w Poznaniu podopieczni Macieja Stolarczyka sięgną po 3 punkty.

Nie da się pójść na skróty

– Choć już praktycznie jedną nogą jesteśmy na progu autokaru do Poznania musimy odnieść się jeszcze do meczu derbowego i podziękować wszystkim kibicom – mówi szkoleniowiec „Białej gwiazdy”.

– Niestety, to spotkanie było dla nas dużym rozczarowaniem. Przekonaliśmy się jaki ogrom pracy jest jeszcze przed nami. Nie da się pójść na skróty, nasz zespół jest w trakcie odbudowy i musimy pracować, by radzić sobie w takich spotkaniach i z takimi rywalami. Zdarzały nam się momenty w poprzednich meczach, w których reakcja na boisku powinna być inna i nie chcę się rozwodzić, jak to było analizowane.

Dla mnie kluczowe jest, by takich błędów nie popełniać znowu. To nie jeden zawodnik przegrywa, tylko my wszyscy. Cały zespół i cały sztab bierze odpowiedzialność za wyniki.

Na boisku w Poznaniu nikt z krakowskich zawodników nie będzie się już jednak oglądał za siebie.

Mamy plan

– Zdajemy sobie sprawy z wyzwania, które nas czeka – dodaje Maciej Stolarczyk. – Przygotowywaliśmy się do spotkania z zespołem, który też jest w przebudowie i który zmienił swoje oblicze. Lech mocniej postawił na młodzież z akademii. Jest to teraz inny zespół niż w zeszłym sezonie. Gra ofensywnie, więc może być ciekawie, bo my też wyznajemy podobną filozofię.

Musimy dobrze zareagować i rozegrać mecz z tak, by zakończył się on po naszej myśli. To jest kluczowe i na taką reakcję liczę, jeśli chodzi o zespół. W tym momencie sezonu dopadły nas kontuzje i kartki, mamy jednak już na to plan, który jest w trakcie przygotowań.

Czy wyjściem awaryjnym okaże się Brazylijczyk Jean Carlos da Silva Rocha? Napastnik wychowany w Realu Madryt i mający na swoim koncie w 9 dotychczasowych występach w polskiej ekstraklasie i w pucharowym spotkaniu z Błękitnymi Stargard nie pokazał niczego czym powinien imponować wicemistrz świata U20 z 2015 roku.

Ja decyduję

– Jean Carlos ostatnio grał w Płocku – przypomina trener krakowian. – Tam go potrzebowałem, bo wszedł za Chucę, a do tego doszła też wymuszona zmiana Pawła Brożka. Z Cracovią nie postawiłem na niego, bo są takie momenty, w których drużynie potrzebni są tacy, a nie inni zawodnicy, piłkarze o określonym profilu.

Brazylijczyk cały czas jest gotowy do gry, a ja decyduję, który z zawodników wybiegnie w danym spotkaniu. Dla układu w tabeli najważniejsze są wyniki, ale dla mnie liczy się też przebieg gry, a z jej analizy wynika, że nie byliśmy zespołem słabszym, ani w Płocku ani w derbach. Przeciwnicy nie stwarzali sobie mnóstwa sytuacji, dzięki którym wygrali, a mimo to my musieliśmy przełykać gorycz porażki. Ten najbardziej gorzki był mecz, o którym wspominałem, czyli derby.

To było spotkanie, w który rezultatem sprawiedliwym byłby remis. Stało się jednak inaczej. Musimy więc iść dalej i wyeliminować te momenty, które dawały przeciwnikom sytuacje bramkowe. Jeśli to zrobimy, jestem pewien, że wyniki będą diametralnie inne. I to jest teraz kluczowe. Wokół porażek zawsze roztacza się mnóstwo komentarzy i wniosków, ja się od tego odcinam, a odpowiedzią drużyny ma być zwycięstwo.