Wisła Kraków. Razem z Bednarkiem i Linettym

 

Mateusz Lis ćwiczy razem z reprezentantami Polski dzięki treningom na Instagramie i myśli o świątecznych tradycjach.

 

Dwa lata temu Mateusz Lis przyszedł do Wisły Kraków z Rakowa Częstochowa i szybko wygrał rywalizację o miejsce między słupkami. Od trzeciej kolejki sezonu 2018/19 był już w zespole Białej gwiazdy do końca rozgrywek bramkarzem numer 1.

Znalazł się także w kadrze Czesława Michniewicza na finałowy turniej Młodzieżowych Mistrzostw Europy, rozegranych rok temu na boiskach Włoch i San Marino. Co prawda w tym sezonie Michał Buchalik odzyskał miejsce w wyjściowej jedenastce trenera Macieja Stolarczyka i utrzymał swoją pozycję także po przejęciu drużyny przez Artura Skowronka, ale 23-letni wychowanek Promienia Żary nie ma zamiaru godzić się z rolą rezerwowego.

Świadczy o tym także praca w okresie stanu epidemii, wykonywana przez golkipera mającego na koncie 35 występów w ekstraklasie.

Według rozpiski

– Czuję się bardzo dobrze – zapewnia Mateusz Lis. – Nic mi na szczęście, odpukać, nie dolega. Czas spędzam razem z moją narzeczoną. Siedzimy w domu – zgodnie z poleceniami. Dbamy o siebie nawzajem. Staramy się wymyślać co chwilę nowe zajęcia, żeby się nie nudzić. Powoli kończą nam się pomysły, ale dajemy radę.

Od początku, kiedy tylko dowiedzieliśmy się, że nie będziemy mogli trenować w Myślenicach, ćwiczyłem w domu. Dostaliśmy rozpiski od sztabu szkoleniowego. Były to filmy video z ćwiczeniami, jak również wytyczne dotyczące biegania. To wszystko, co mieliśmy robić, mieliśmy rozpisane. Oprócz tego wykonywałem także treningi prowadzone na Instagramie przez mojego kolegę „Gatuno”, które każdemu serdecznie polecam.

Poznańska szkoła

Wyjaśnijmy, że Piotr „Gatuno” Kurek to trener personalny sporej grupy piłkarzy Lecha, a Mateusz Lis w poznańskim klubie właśnie w 2014 roku wywalczył mistrzostwo Polski Juniorów Młodszych razem z Robertem Gumnym i Kamilem Jóźwiakiem.

W kolejnym sezonie w poznańskim klubie sięgnął też po wicemistrzostwo Polski w Centralnej Lidze Juniorów i jako 17-latek rozpoczął seniorskie występy w III-ligowym zespole rezerw u boku między innymi Tomasza Kędziory.

Dodajmy także, że „Gatuno” jest trenerem personalnym między innymi: Tymoteusza Puchacza, Kamila Jóźwiaka czy Mateusza Skrzypczaka. Trenuje z nimi dodatkowo i pomaga stawać im się lepszymi piłkarzami, a teraz prowadzi dwa razy dziennie treningi live na swoim Instagramie, wspólnie z Janem Bednarkiem czy Karolem Linettym.

W rodzinnym gronie

Ale nie samym treningiem żyje piłkarz. Szczególnie w okresie Świąt Wielkanocnych. Mateusz Lis także nie zapomina, że przychodzą wyjątkowe dni.

– Moi rodzice na co dzień pracują w Niemczech więc na pewno się nie zobaczymy – dodaje bramkarz Wisły Kraków. – Wcześniej mieli zaplanowany urlop, aby przyjechać do Polski i święta mieliśmy spędzić wszyscy w naszym rodzinnym domu razem z narzeczoną i jej rodzicami. Jednak w obecnej sytuacji przyjazd moich rodziców mija się z celem. Spędzę je w związku z tym z narzeczoną i jej rodzicami.

Nie tylko dlatego w tym roku gdzieś te święta będą jednak na drugim planie. Wszyscy żyją sytuacją, która nam towarzyszy. Jest ona trudna, jednak są różne świąteczne tradycje, więc trzeba będzie jak najwięcej ich wykorzystać i poczuć chociaż trochę tę atmosferę. Zawsze lubiłem iść ze święconką do kościoła.

Lubię śniadanie przy rodzinnym stole, rozmowę na różne tematy. Tym bardziej z rodziną, z którą nie ma się okazji widywać zbyt często. Więc takim najważniejszym momentem będzie dla mnie ten czas spędzony właśnie z bliskimi. Teraz gdy żyjemy na co dzień w odosobnieniu szczególnie dociera do każdego jak ważne jest to, aby po prostu razem pobyć ze sobą i porozmawiać – zbyt dużo o niczym nie myśleć i cieszyć się chwilą, która jest.

Na zdjęciu: Na powrót między słupki Mateusz Lis musi jeszcze trochę poczekać…
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus