Wojenka pod Klimczokiem

O całej sprawie poinformował Bartłomiej Kawalec, dziennikarz portalu bielsko.biala.pl. Zdaniem Jarosława Rozmusa, cytowanego wiceprezesa BBTS-u Podbeskidzie, „górale” są winni podmiotowi, którym zarządzą, 130 tysięcy złotych, a zaległości sięgają lipca zeszłego roku. Dlaczego jest to takie ważne? Bo każdy klub występujący na szczeblu centralnym musi posiadać, według podręcznika licencyjnego, określoną ilość grup młodzieżowych. W wielu klubach, nie tylko w Podbeskidziu, wszystko funkcjonuje właśnie na zasadzie umów zawieranych pomiędzy klubami, które posiadają jedynie zespoły seniorskie, a tymi, które szkolą młodzież. BBTS Podbeskidzie zajmuje się m.in. zespołem CLJ, który już na pewno pożegna się z tą klasą rozgrywkową.

Sprawozdań nigdy nie było

Sęk tkwi w tym, że Podbeskidzie nie wywiązuje się z umowy pod względem finansowym. 3 stycznia tego roku BBTS skierował do klubu wezwanie do zapłaty, które jednak nie spotkało się z żadną odpowiedzią. Dlatego wraz z końcem marca br. BBTS wypowiedział Podbeskidziu umowę, z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Łatwo zatem policzyć, że współpraca pomiędzy podmiotami dobiegnie końca z dniem 30 czerwca. Ten ruch spotkał się z pierwszą reakcją Podbeskidzia. Klub skierował pismo wzywające BBTS do składania comiesięcznych sprawozdań. Taki zapis znajduje się w umowie o szkoleniu młodzieży, ale sprawozdań… nigdy nie przygotowywano, a przecież oba kluby współpracują od wielu lat. Kolejne pismo wzywające do ich składania zostało skierowane do BBTS-u 7 maja, czyli… dwa tygodnie po tym, jak BBTS (23 kwietnia) wysłał przedsądowe wezwanie do zapłaty zaległości.

Zaległości „nielicencyjne”

Wygląda zatem na to, że kasa klubu spod Klimczoka nie znajduje się obecnie w najlepszej kondycji, o czym świadczy nie tylko „wojenka” z BBTS-em. O pieniądze upomina się też Pasjonat Dankowice, z którego bazy treningowej „górale” korzystają od dawna, a także kilka innych podmiotów. Są to jednak, przynajmniej na razie, zobowiązania „nielicencyjne”. Jednocześnie warto zaznaczyć, że klub nie ma zaległości wobec piłkarzy. Dlatego, że pensje dla zawodników są wypłacane bezpośrednio z ratusza, w postaci stypendiów. Na niedawnym posiedzeniu komisji zdrowia, polityki społecznej i sportu Rady Miejskiej okazało się, że w zeszłym roku spółka zanotowała stratę w wysokości ok. 1,5 mln złotych. Przy problemach finansowych innych klubów, to wprawdzie niewiele, ale nie zmienia to faktu, że Podbeskidzie znów musi liczyć na miejską dotację, która powinna zostać przyznana w maju. Dlatego pod koniec kwietnia klub spłacił zaległości względem BBOSiR-u, bo aby otrzymać dotację, nie może mieć długów wobec podmiotów miejskich.