Wydarzenie kolejki. Wicemistrz na zwycięskiej ścieżce

Raków Częstochowa może mieć powody do zadowolenia. Dzięki dobremu układowi wyników rywali i zwycięstwu nad Lechią powiększył nad nimi przewagę w walce o mistrzostwo Polski.


Częstochowianie w Gdańsku zrobili to, do czego przyzwyczaili swoich kibiców – wygrali dominując na murawie. Dodatkowo dołożyli do tego element, jaki w ostatnich tygodniach u nich szwankował, a więc skuteczność. Raków od przerwy na reprezentację miał z nią wyraźne problemy, jednak z Lechią wszystko funkcjonowało jak należy. Może być to dobry omen przed kolejnymi spotkaniami w lidze.

Kilka dni temu Michał Świerczewski stwierdził w programie „Liga+Extra”, że brak mistrzostwa Polski będzie rozczarowaniem. Istotnie – tak grający Raków, gdyby nie sięgnął po tytuł, mógłby czuć niedosyt. W końcu od kilkunastu miesięcy gra najlepszą piłkę spośród wszystkich zespołów ekstraklasy. Problemem były niektóre spotkania, jak choćby ten z Cracovią, który strącił go z pozycji lidera, a mecz z Zagłębiem Lubin zabrał marzenia. Teraz jednak powtórka wydaje się mniej prawdopodobna. Częstochowianie okrzepli, wyglądają zdecydowanie pewniej. Dodatkowo w drużynie pojawiły się dodatkowe elementy budujące całość, jak Bartosz Nowak czy Stratos Svarnas.

Obaj zresztą mieli udział przy sobotnim zwycięstwie Rakowa. Nowak dopisał do swojego konta kolejne trafienie. Svarnas z kolei udowodnił, że obrońcy w polskiej lidze wcale nie są „drewniani”, jakby nam się wydawało i potrafią zaliczyć asystę „przewrotką”. Częstochowianie nie mogli lepiej trafić z transferami, choć w przypadku Greka nie wiadomo, czy w kolejnym sezonie zostanie w Rakowie. Jest w końcu tylko wypożyczony do wicemistrza Polski.

Prawdziwym testem dla częstochowian będzie jednak nie mecz w Gdańsku, a dopiero ten zaplanowany na 30 października. Wówczas Raków pojedzie do Poznania, by o ligowe punkty zawalczyć z Lechem. Jeżeli częstochowianie wygrają, to powoli będą skręcać na autostradę do mistrzowskiego tytułu. Oczywiście trzeba z miejsca studzić emocje i entuzjazm napędzany solidnym punktowaniem. Warto mieć w pamięci ostatnie dwa sezony, w których to częstochowianie przegrywali mistrzostwo w samej końcówce sezonu. Sztab szkoleniowy musi więc pilnować, aby w drużynie nie pojawiło się zbyt dużo hurraoptymizmu, a piłkarze dalej twardo stąpali po ziemi.

Tym bardziej że za nami dopiero 13 kolejek ligowych. Przewaga Rakowa także nie jest kolosalna. To „tylko” pięć punktów, a tak niewielką zaliczkę bardzo łatwo roztrwonić, nawet w starciach z potencjalnie słabszymi rywalami. W końcu częstochowianie w tym sezonie dwa razy łamali sobie zęby – najpierw przeciw Górnikowi Zabrze, który w tym sezonie nie zachwyca, a później Cracovii, która działa na wicemistrza Polski jak kryptonit na Supermana. Wiele będzie także zależało od przerwy zimowej, dłuższej niż zazwyczaj.

Odpowiednie rozplanowanie cyklu przygotowawczego, sparingów, ale i ruchów transferowych może mieć kolosalne znaczenie w kontekście rundy wiosennej. Do niej jest jednak jeszcze daleko. Na razie częstochowianie mogą cieszyć się z fotela lidera i z najwyższego miejsca obserwować rywali, którzy wyniszczają się wzajemnie.


Na zdjęciu: Częstochowianie powiększają przewagę nad ligowymi rywalami.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus