Wygrani i przegrani 10. kolejki ekstraklasy!

10. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANI…

Błyskawiczna zmiana stylu

Czasem stracony gol działa motywująco na piłkarzy przegrywających. Górnik Zabrze, gdy stracił bramkę na 1:2 w drugiej połowie w meczu z Wisłą Płock, całkowicie przejął kontrolę nad spotkaniem. Niesamowicie szybka metamorfoza zabrzan pozwoliła im najpierw wyrównać, a później do końca spotkania dominować nad przeciwnikiem. Dzięki temu podopieczni Jana Urbana ostatecznie zwyciężyli 4:2, a Wisła nie miała nic do powiedzenia.

Najlepszy na boisku

Nie da się ukryć, że dotychczasowe występy Jakuba Kamińskiego w tym sezonie nie były przekonujące. Niektórzy mogli być nawet rozczarowani, gdyż jest to piłkarz o wielkim potencjale. W międzyczasie przydarzył mu się słaby mecz w reprezentacji przeciwko San Marino. Jednak w miniony weekend w końcu zagrał na miarę swoich możliwości. Bawił się z obrońcami Śląska Wrocław, co zaowocowało jego dwoma golami i pewnym zwycięstwem Lecha.

Prawie pół roku oczekiwania

Pogoń Szczecin przełamała się na dobre. W zeszłym tygodniu zakończyła passę 3 meczów ligowych bez zwycięstwa, a w niedzielę pewnie pokonała Górnika Łęczna, czym wykorzystała potknięcie Śląska Wrocław i wskoczyła przed drużynę Jacka Magiery w tabeli. Kibice ze Szczecina mogli cieszyć się nie tylko z upragnionego zwycięstwa, ale również z gola wychowanka – Sebastiana Kowalczyka. 23-latek na bramkę w ekstraklasie czekał od 16 kwietnia.

PRZEGRANI…

Zostali ukarani

Zawodnicy Stali Mielec schodząc do szatni podczas sobotniego meczu z Cracovią, mogli być pewni zwycięstwa. Niepotrzebnie jednak po przerwie cofnęli się do defensywy. Właściwie cała druga połowa wyglądała tak, jakby piłkarze Adama Majewskiego czekali tylko na wyrok. Krakowianie wykorzystali to z zimną krwią i dwukrotnie trafili do bramki Rafała Strączka, kończąc mecz remisem.

Przegrali przez jeden błąd

Mecz Piasta Gliwice z Wisłą Kraków był bardzo ciężki dla obu drużyn. Na boisku było sporo walki, a mniej gry w piłkę. Dlatego, żeby ujrzeć chociaż jednego gola, trzeba było poczekać na błąd obrony. I taki się przydarzył Pawłowi Kieszkowi. Ciężko jest nawet wytłumaczyć to, co zrobił golkiper „Białej Gwiazdy”. Po jego dziwacznej interwencji, w zupełnie niegroźnej sytuacji, piłka trafiła pod nogi Alberto Torila, który umieścił ją w pustej bramce.

Czy to ta sama drużyna?

6 sierpnia ostatni raz w lidze wygrała Warta Poznań. Wtedy pokonała słabego Górnika Łęczna i od tamtego momentu sama nie prezentuje się zbyt dobrze. Rewelacja poprzedniego sezonu nie jest już dla nikogo przeciwnikiem, którego należy się obawiać. Raków Częstochowa bez problemu obnażył wszystkie problemy poznaniaków. Ich grze w defensywie można wiele zarzucić, dlatego stracili 3 bramki, ale również w ofensywie nie mieli zbyt wielu argumentów, przez co nawet nie stworzyli zagrożenia pod bramką Kacpra Trelowskiego.


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus