Wygrani i przegrani 18. kolejki ekstraklasy

18. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli.


WYGRANI…

Serce Łodzi

Pełne trybuny. Wielkie emocje. Charakter twojej drużyny, trzykrotnie odrabiającej straty – finalnie czyniącej to niemal równo z końcową „syreną”. Remis 3:3 uzyskany w takich okolicznościach, jakie stały się udziałem Widzewa w sobotnim meczu z Pogonią, potrafi ważyć więcej niż wymęczone 1:0 po nudnym spotkaniu i niskiej frekwencji. Beniaminek udowodnił, że transmisji z żadnego miejsca ekstraklasowej mapy nie ogląda się z taką przyjemnością, co tych z „Serca Łodzi”, a drużyna Janusza Niedźwiedzia, rewelacja rundy jesiennej, dała wyraz, że wiosną też będzie groźna dla najlepszych. Znów możemy tylko powtórzyć, że ekstraklasie nie mogło się pół roku temu przydarzyć wiele lepszego niż powrót widzewiaków w jej szeregi.

Waldek wciąż King

Obejmujesz drużynę, która przegrała 6 ostatnich meczów, nie zapunktowała w lidze od 9 października, na wygraną czekała jeszcze dłużej – i na „dzień dobry” wygrywasz zawsze prestiżowe dla kibiców dolnośląskie derby ze Śląskiem. Wygrana 3:0 we Wrocławiu zawsze waży, a w takich okolicznościach, gdy mowa o walce o utrzymanie, ma dla Zagłębia Lubin szczególny wymiar. Waldemar Fornalik szybko pokazał, dlaczego powierzono mu zespół „miedziowych”. Ustawił drużynę spokojnie, w typowym dla siebie systemie 4-2-3-1, a ta wypunktowała wrocławian, m.in. rękami niestarych Polaków Kacpra Chodyny i Tomasza Pieńki, co zawsze dodatkowo cieszy.

PRZEGRANI…

Panie Rafale…

Aż przypomniało nam się, jak przed laty ekstraklasowa jeszcze Odra Wodzisław w jednym z meczów straciła gola, uprzednio usiłując złapać rywali na spalonym przy… ich wrzucie z autu. Rafał Augustyniak w niedzielę dokonał sztuki zbliżonej – zastawiał pułapkę na Jewgienija Szykawkę, nie bacząc, że ten wybiega z własnej – to znaczy Korony – połowy i o spalonym mowy być nie może. Dlatego choć Legia pokonała ostatecznie beniaminka z Kielc, defensor nie będzie miło wspominał niedzielnego wieczoru. Ale – no właśnie – czy mowa o defensorze? Na środku obrony występujący zwykle w II linii Augustyniak spisywał się na tyle niepewnie, by kibice stołecznego klubu postawili sprawę wprost: jeszcze w tym okienku do drużyny powinien dołączyć stoper.

Czy pomyślał o Berlinie?

Szukając odpowiedzi na pytanie, dlaczego Raków nie zaczął (umownej) rundy wiosennej od zwycięstwa, palec automatycznie skłaniać się będzie ku wskazaniu Frana Tudora. Chorwat atakując łokciem Miłosza Szczepańskiego już w pierwszej połowie bezsensownie osłabił swój zespół, utrudnił mu drogę po pierwsze tegoroczne punkty i ostatecznie pomógł Legii w zredukowaniu straty do lidera. Tej zimy prawy wahadłowy zdecydował się podpisać nowy kontrakt, prolongując pobyt w Częstochowie, mimo że sporo pisano o jego możliwym transferze do Unionu Berlin. Ciekawe, czy po czerwonej kartce w Grodzisku przeszła mu przez głowę myśl, że zamiast 2-3 tygodni przerwy od ekstraklasowego grania mógł być teraz w Bundeslidze?


Fot. Adam Starszyński/PressFocus