Wygrani i przegrani 28. kolejki ekstraklasy!

28. kolejka ekstraklasy. Są tacy, którzy wygrali, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych. Są też i tacy, którzy zawiedli. Na całej linii. Oni są przegrani. Redakcja „Sportu” tradycyjnie wskazuje, kto na jakie miano zasłużył.


WYGRANI…

1. Niemiecka jakość
Warta Poznań pomimo tego, że była zespołem gorszym od Pogoni Szczecin, „wyrwała” remis w sobotnim starciu. Bohaterem drużyny Piotra Tworka był Makana Baku. Niemiec zdobył gola w sytuacji, w której mało który piłkarz ekstraklasy odważyłby się strzelić. I to się opłaciło, bo dzięki temu „Zieloni” zdobyli cenny punkt. Baku jest bardzo ważną postacią poznańskiej ekipy – od lutego zdobył w lidze 5 bramek w 4 spotkaniach i żadnego z tych starć Warta nie przegrała.

2. Bramkarz dał zwycięstwo
Wynik meczu Wisła – Lechia może być nieco mylący. Płocczanie mieli wiele okazji do zdobycia gola. Przede wszystkim nie wykorzystali rzutu karnego, ale oprócz tego wiele razy na ich drodze stanął Duszan Kuciak. Słowak przez cały mecz bronił pewnie, ale najważniejsze interwencje zaliczył pod koniec spotkania. Najpierw świetnie wybił strzał Mateusza Szwocha sprzed pola karnego, a chwilę później główkę Piotra Pyrdoła. To głównie dzięki niemu gdańszczanie wywieźli z Mazowsza 3 punkty.

3. Nie przestaje strzelać
Niezmienna jest dobra forma Jakuba Świerczoka! Snajper Piasta Gliwice właściwie co mecz udowadnia, że ekstraklasa jest dla niego za ciasna. W poniedziałek dwukrotnie pokonał bramkarza Podbeskidzia, dwukrotnie robiąc coś z niczego. Dał zwycięstwo gliwiczanom, którzy spośród wszystkich kandydatów do objęcia czwartej pozycji w tabeli, są teraz najbliżej osiągnięcia tego celu.

PRZEGRANI…

1. Wystarczył auty…
Dwa wyrzuty piłki z autu wystarczyły, żeby pokonać Lecha Poznań. Stal Mielec pod koniec spotkania udowodniła, że obrona zespołu Macieja Skorży nie radzi sobie w pozornie prostych sytuacjach. Pierwsza stracona przez poznaniaków bramka była wręcz kuriozalna. Piłkarze Lecha sami stworzyli zagrożenie pod swoją bramką, doprowadzając do chaosu, który zakończył się bramką samobójczą. Ten scenariusz powtórzył się chwilę później, tym razem jednak nie zakończyło się „swojakiem”, a normalną bramką.

2. Mogło być zwycięstwo
Derby Dolnego Śląska nie przyniosły zbyt wielu emocji. Spotkanie Śląska z Zagłębiem było jednym z nudniejszych w całym sezonie. Pomimo bezbramkowego remisu, to jednak lubinianie mogą czuć się przegranymi. Najlepszą i jedyną w meczu okazję do zdobycia gola koncertowo zmarnował Dejan Drażić. W tej sytuacji widać było, że słabsza noga Serba służy tylko i wyłącznie do wchodzenia do tramwaju.

3. Jeszcze trochę poczeka
Od 10 sierpnia 2018 roku Jakub Arak nie zdobył gola w ekstraklasie. W minionej kolejce można było zaobserwować, jak bardzo napastnikowi Rakowa zależy na przerwaniu tego licznika. W doliczonym czasie gry częstochowianie mieli fantastyczną szansę na trafienie – Arak oraz Fran Tudor wychodzili na osamotnionego obrońcę Jagiellonii oraz bramkarza. Były zawodnik Zagłębia Sosnowiec zamiast podać do Chorwata, żeby ten mógł wpakować piłkę do siatki, zdecydował się samotnie kończyć akcję. Zrobił to jednak fatalnie.


Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus