Wygrani i przegrani dwunastej kolejki ekstraklasy

Wygrani i przegrani dwunastej kolejki ekstraklasy. Są tacy, którzy są wygrani, bo pozytywnie zaskoczyli i zasłużyli na miano wygranych.


WYGRANI…

Razy dwa

Daisuke Yokota praktycznie samodzielnie pokonał Rakowa Częstochowa. Mistrzowie Polski po pierwszej połowie przegrywali 0:2, a to za sprawą Japończyka, który dwukrotnie pokonał Vladana Kovaczevicia. Zaznaczaliśmy w trakcie tygodnia, że Górnik rzadko w tym sezonie strzela u siebie. Yokota udowodnił, że zabrzanie są w stanie to robić i, co ważniejsze, że są w stanie wygrywać, nawet z czołowymi drużynami ligi. Strzelone przez niego gole pozwoliły „górnikom” cieszyć się ze zwycięstwa pomimo usilnych ataków (i kontaktowej bramki) Rakowa.

Prosto z rogu

Jagiellonia wciąż unosi się na fali. Tym razem białostoczanie nie pozwolili na wiele Zagłębiu Lubin. Wygrana 3:0 była zupełnie zasłużona. Trener Adrian Siemieniec może być zadowolony ze swojego zespołu, który nie tylko zdobywa bramki, ale także zachował czyste konto. Ozdobą meczu był gol Bartłomieja Wdowika. Nie zdarza się to często, więc warto odnotować, że 23-latek trafił do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego.

Pierwszy dublet

Kibice Lecha Poznań czekali na powrót do formy Mikaela Ishaka. Szwed stracił część poprzedniego sezonu, bo zachorował na boreliozę. Napastnik od tamtego momentu nie potrafił wrócić do odpowiedniej dyspozycji, ale w końcu w meczu z ŁKS-em pokazał, na co go stać. Snajper zdobył swój pierwszy w tym sezonie dublet, dzięki czemu już po pierwszej połowie Lech mógł być pewny zwycięstwa.


PRZEGRANI…

VAR nie pomógł

Po spotkaniu Puszczy z Cracovią żadna ze stron nie może być zadowolona. Niepołomiczanom zależy na każdym punkcie, dlatego mieli nadzieję na zwycięstwo po tym, jak wyszli na prowadzenie w pierwszej połowie. Jednak zespół Jacka Zielińskiego zdołał odrobić stratę i on również może czuć niedosyt. Pod koniec meczu wóz VAR dwukrotnie anulował bramki Cracovii, przez co mecz zakończył się remisem.

Trzecia porażka

Kolejną ofiarą Śląska Wrocław stała się Legia Warszawa. Zespół Kosty Runjaicia w pierwszej połowie był w stanie się jeszcze przeciwstawić. Jednak gdy niefrasobliwość stołecznych obrońców doprowadziła do utraty bramki w 46 minucie, wszystko w grze Legii się posypało. Warszawianie zaczęli co chwilę popełniać błędy, a Śląsk z tego tylko korzystał, stąd w ciągu 45 minut Kacper Tobiasz wyciągał piłkę z siatki 4 razy. Była to trzecia ligowa porażka wicemistrzów Polski z rzędu.

Wystarczyła minuta

Radomiak nie utrzymał swojego prowadzenia. Wystarczyła jedna zmiana w wykonaniu szkoleniowca kielczan Kamila Kuzery, żeby Korona odwróciła losy meczu i doprowadziła do jedynie (z perspektywy radomian) remisu. Wystarczyła minuta nieuwagi podopiecznych Constantina Galki. W jej trakcie na boisku pojawił się Ronaldo Deaconu i ten sam piłkarz w pierwszej swojej akcji na boisku zdobył gola na wagę jednego punktu.

KJ


Fot. Lukasz Sobala / PressFocus