Wyjdą z tego razem?

Wyjdą z tego razem?

– To nie Messi dał mundial Argentynie, ale Argentyna była winna mundial Messiemu – takie słowa wypowiedział po ostatnim meczu eliminacji MŚ w Rosji, Jorge Sampaoli, selekcjoner „Albicelestes”. Droga Lionela Messiego i jego kolegów na mundial była długa, kręta i wyboista. Ostatecznie awansować się udało, ale kolejne wyniki zespołu nie napawały optymizmem. Po porażce z Hiszpanią w marcu br. aż 0:6, Messi, który w meczu tym nie grał z powodu kontuzji, zszedł do szatni i powiedział do kolegów. – Podnieście głowy. Razem z tego wyjdziemy.

Nie myśleć o zemście

Mundial w Rosji jest najprawdopodobniej ostatnim w karierze jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego piłkarza naszych czasów. Wprawdzie za cztery lata, kiedy turniej będzie rozgrywany w Katarze, Argentyńczyk będzie miał 35 lat i wielu graczy występowało w mistrzostwach świata będąc starszymi od niego, to w Argentynie mówi się od dłuższego czasu, że po trwającym turnieju Messi pożegna się z reprezentacją. Chciałby to uczynić mając na swoim koncie mistrzostwo świata. Cztery lata temu było blisko, Argentyna dotarła do finału. Teraz o taki wyczyn będzie trudno, choć ludzie z otoczenia zespołu starają się uspokajać. – Obserwowałem zespół na każdym treningu. Z dnia na dzień było coraz lepiej. Mamy znakomitych piłkarzy, co do tego nikt nie ma wątpliwości. W tej chwili musimy się skupić nad tym, co rzeczywiście ma znaczenie. Nie myślmy o jakiejś zemście, rewanżu za niepowodzenia – apeluje legendarny Jorge Burruchaga, obecnie dyrektor reprezentacji, a w przeszłości m.in. strzelec gola w finale MŚ 1986.

Rezerwowy za rezerwowego

Przed mundialem problemy „Albicelestes” nie omijały. Kontuzji wykluczającego go z udziału w turnieju doznał podstawowy bramkarz, Sergio Romero. To żaden as, biorąc pod uwagę znakomitych golkiperów najsilniejszych reprezentacji. Od trzech lat siedzi na ławce w Manchesterze United, ale cztery lata temu, świetnie broniąc rzuty karne w półfinale z Holandią, dał Argentynie finał. W wyjściowej jedenastce zastąpi Romero, najprawdopodobniej, Willy Caballero, rezerwowy… Chelsea, który w drużynie narodowej, mimo 37 lat, zadebiutował dopiero w tym roku. Sytuacja przypomina nieco tę z 1990 roku. Wówczas pierwszym bramkarzem był Nery Pumpido, mistrz świata z 1986 roku. W drugim meczu fazy grupowej, przeciwko ZSRR, złamał nogę. Zastąpił go Sergio Goykochea, który następnie fenomenalnie bronił rzuty karne, a Argentyna awansowała do finału.