Wyszomirski zatrzymał Unię

Górnik Zabrze do rywalizacji o punkty wrócił z przytupem. Wygrana różnicą 10 bramek nie była przypadkowa.


Lepszego początku rundy rewanżowej zabrzanie nie mogli sobie wymarzyć. Choć przeciwko 7. w tabeli PGNiG Superligi Unii nie wystąpili w optymalnym składzie, to w Tarnowie wygrali bez większych problemów.

Pierwsze 3 minuty były popisem Damiana Przytuły, który zaliczył hat trick. Ostatecznie rozgrywający schodził z parkietu z 8 trafieniami, odsyłając do narożnika Tarasa Minotskiego; lider klasyfikacji strzelców oddał 8 rzutów, ale tylko połowa znalazła drogę do siatki.

Co prawda miejscowi zdołali złapać kontakt, ale w miarę upływu czasu mocna i dobrze zorganizowana obrona Górnika skutecznie wybijała ich z rytmu. Jeśli tarnowianom udawało się przechytrzyć zabrzańskich defensorów, to przeszkodą trudną do sforsowania był Piotr Wyszomirski. Doświadczony bramkarz rozkręcał się powoli, ale w całym meczu miał 9 udanych interwencji, z czego 4 przy rzutach karnych, notując 38-procentową skuteczność. To mobilizowało jego kolegów do odważnej gry w ofensywie i sukcesywnego powiększania przewagi. Goście trafiali seriami, a prawdziwy koncert dali między 47 a 50 minutą, kiedy zdobyli 5 bramek. Po rzucie Patryka Mauera prowadzili 28:15 i było jasne, że do Zabrza wrócą z punktami oraz zachowają 3. miejsce w tabeli.


Grupa Azoty Unia Tarnów – Górnik Zabrze 21:31 (12:16)

UNIA: Bartosik, Małecki – Zahirović 2/1, Sanek 2, Kowalik 1, Matsuura 2/1, Podsiadło, Mrozowicz, Minotski 4, Buszkow 2, Sikora, Słupski 3, Kasahara 1, Yoshida 4. Kary: 4 minuty. Trener Tomasz STRZĄBAŁA.

GÓRNIK: Wyszomirski, Kazimier, Szczepanik – Mauer 3/1, Łyżwa 2, Baczko 4, Ilczenko 3, Przytuła 8, Artemenko 4, Rutkowski 2, Tokuda 2, Molski 2, Kaczor 1, Bykowski, Krawczyk. Kary: 14 minut. Trener Patrik LILJESTRAND.


Na zdjęciu: Piotr Wyszomirski zbierał po meczu zasłużone gratulacje.
Fot. PGNiG Superliga