Z drugiej strony. A mógł siedzieć cicho

To sformułowanie, wiążące się z klasyką nowoczesnej (?) „złośliwości dyplomatycznej” – jego autorstwo możemy przypisać byłemu prezydentowi Francji Jacquesowi Chiracowi, strofującego jeszcze w latach 90. Polskę za prezentowanie swojego stanowiska w ważnych sprawach międzynarodowych – akurat w tym przypadku jest jak najbardziej na miejscu.

Nie wiem, w jaki sposób pan Robak znalazł się w dość ekskluzywnym gronie liczących się piłkarskich działaczy. Chciałoby się dodać, że w gronie takich, którzy mają coś do powiedzenia, ale ten akurat pan najwyraźniej wiele do powiedzenia nie ma, co nie zmienia faktu, że bardzo chce. Najwyraźniej z tego właśnie przemożnego chcenia biorą się tyrady, które cytujemy w tekście obok… Widocznie było tak, że ktoś przetarł mu ścieżki awansu, skutecznie go zarekomendował, a zarazem zachęcił do publicznego dzielenia się, hm, swoimi przemyśleniami.

Nie on pierwszy padł ofiarą owej „technologicznej demokracji”, internetowej po prostu, przejawiającej się w możliwościach publikowania byle czego, w byle jakiej formie, pod bądź jakim adresem. Czyli upowszechnianiu czegoś, co może z biedą uchodziłoby u cioci na imieninach, ale raczej jako myśl wygłaszana półgębkiem, do najbliższego sąsiada, a nie na całe gardło, by wszyscy biesiadnicy usłyszeli. Niestety, poczucie i potrzeba gryzienia się w język zanikło, razem ze wstydem. Może i razem z poczuciem elementarnej przyzwoitości i dobrego wychowania.

Chamiejemy… Co dotyczy każdego środowiska i każdej sfery życia. Nie ma też reakcji na chamstwo, co wynika zapewne z braku pewności, co już nim jest lub co nim jeszcze nie jest. Czyli – z braku azymutów, które w przeszłości jakby klarowniej przedstawiano w szkole, rodzinie, gdziekolwiek.

Nie miejmy złudzeń, piłka nożna nie jest szczególnie dobrym miejscem dla pięknoduchów. Nie będzie oazą literackiego języka i emocji jak w teatrze lub w operze. Dominuje w niej prosty przekaz i prosty język. Ale czy musi być oazą, czy też schronieniem, dla głupoty i prostactwa?

 

Na zdjęciu: Arbiter przykryty płachtą i analizujący sytuację na monitorze… Ten widok zazwyczaj nie oznacza dla sosnowieckich kibiców niczego dobrego.