Z drugiej strony. PJS – pomysł jedynie słuszny

W spółce prowadzącej rozgrywki – bo to przecież ona zdecydowała się „uszczknąć” kawałek medialnego tortu (szkoda, że taki maleńki…) i przeznaczyć go na nagrody w PJS – być może zrozumiano wreszcie, że ładne opakowanie produktu pod nazwą „rozgrywki ligowe” już nie wystarczy, skoro jego jakość boleśnie weryfikowana jest na arenie międzynarodowej przez ekipy kazachskie, mołdawskie czy luksemburskie. Raczej prędzej niż później nadejść musiałby moment, w którym – jak niegdyś powiadał jeden z przytomnych prezesów ligowych – cudzoziemski szrot (bo przecież na autentyczne gwiazdy zwyczajnie nas nie stać) przywożony wagonami przestanie być magnesem dla rodzimego widza. Może nim natomiast okazać się rodzimy zdolny młodzian; „swój chłopak” – kolega, kuzyn, bratanek czy sąsiad tych, którzy na trybunach zasiadają.

Jest i druga oczywista przesłanka zwiększenia obecności zawodników „własnego chowu” w ligowych kadrach: gra wychowanka pozwala zaoszczędzić całkiem sporo pieniędzy związanych z prowizjami menedżerskimi. A kwestia to bynajmniej nie banalna: Legia czy Lech – w myśl niedawno publikowanego zestawienia – potrafią na ten cel w ciągu roku wydać kwoty trzykrotnie większe (ok. 9 mln zł) niż pula nagród przeznaczonych dla trzech czołowych drużyn ekstraklasy w rankingu Pro Junior System (w sumie 3 mln zł). OK; prywatny właściciel, więc i jego pieniądze. Gorzej, gdy do prywatnych kieszeni agentów trafiają środki publiczne. A te zabrzańskie czy gliwickie przewyższały przecież – cały czas opieramy się na oficjalnym zestawieniu PZPN – główną premię za triumf w PJS (1,4 mln zł).

Obecny sezon – zwłaszcza w kontekście wydawania środków samorządowych – zdaje się świadczyć być może o wzięciu pod uwagę tego aspektu. Aktualne zestawienie, publikowane przez portal „Łączy nas piłka”, otwierają właśnie kluby utrzymywane z budżetów publicznych: Górnik, Piast i Śląsk. W Zabrzu na dodatek „klepnięto” też decyzję, że 1,4 mln zł wywalczone przez klub za triumf w PJS 2017/18 przeznaczone zostanie na rozbudowę i modernizację bazy treningowej dla młodzieży. Cztery boiska, w tym dwa z podgrzewaną płytą (zimą nie trzeba będzie uciekać na wiele miesięcy na sztuczną nawierzchnię), być może (w nieodległej przyszłości) jedno pod balonem… A gdyby tak – co przecież powinno być pierwszym przedmiotem dyskusji w takich gremiach, jak Rada Nadzorcza „Ekstraklasy” SA – na podobne programy, jak PJS, przeznaczać nie 2, a na przykład 10 mln zł w skali sezonu? Motywacja do stawiania na młodzież byłaby pięć razy silniejsza, a Czesław Michniewicz czy Jacek Magiera nie musieliby się głowić, skąd w reprezentacjach brać zmienników dla Szymona Żurkowskiego czy Roberta Gumnego…