Z lamusa. Na generalską nutę

Uroczysta gala PZPN, z okazji stulecia związku, miała miejsce przed dwoma tygodniami. Uczestniczyli w niej wielcy światowej piłki jak szef FIFA Gianni Infantino czy prezydent UEFA Aleksander Ceferin. Były też oczywiście najwyższe władze RP z prezydentem Andrzejem Dudą na czele.

Liga kontra związek

W listopadzie przypomnieliśmy początek działalności piłkarskich władz na scalanych ziemiach polskich po I wojnie światowej i postać pierwszego prezesa, którym był doktor Edward Cetnarowski. Ten lekarz ginekolog był wcześniej asystentem samego Henryka Jordana pioniera wychowania fizycznego w Polsce. Sam Cetnarowski przez lata kierował Cracovią, która była jednym z najlepszych polskich klubów okresu międzywojennego.

Cetnarowski kierował PZPN od 20 grudnia 1919 roku, do 15 stycznia 1928 roku. Koniec jego rządów to walka i przeciąganie liny pomiędzy związkiem a klubami. O chodziło? W grudniu 1926 roku w Krakowie doszło do zebrania klubów w celu utworzenia ligi z prawdziwego zdarzenia. Koncepcja rozgrywania mistrzostw Polski w formacie z lat 1920-26, przestała klubom pasować. Mecze w formacie pucharowym, gdzie spotykali się mistrzowie poszczególnych okręgów, to nie było już to, czego ligowi działacze by chcieli. W 1925 roku za południową granicą odbyły się pierwsze ligowe rozgrywki z prawdziwego zdarzenia w Czechosłowacji. Nasze kluby też chciały grać w ten sposób. W konferencji porozumiewawczej wzięło udział 13 czołowych klubów, w tym m.in. Ruch Chorzów i 1.FC Katowice. Brakowała Cracovii, która związana była z osobą prezesa PZPN dr Cetnarowskiego.

Kluby groziły wystąpieniem ze związku, jeżeli ten nie zaaprobuje ich życzeń. PZPN zarzucał im chęć przejścia na zawodowstwo. Ligowcy z kolei zwracali uwagę na aspekt sportowy i korzyści materialne.
Ostatecznie, wbrew zaleceniom związku, a równocześnie przy mediacji Związku Polskich Związków Sportowych, który pośredniczył w rozmowach ze zwaśnionymi stronami, secesjoniści triumfowali. Liga, bez Cracovii, w jej miejsce dokooptowano krakowską Jutrzenkę, wystartowała wiosną 1927 roku, z miejsca zyskując poklask i zainteresowanie kibica, a o to przecież chodziło.

Wojsko przejmuje władzę

Na początku stycznia 1928 roku było już po „sprawie”. Przeniesiono siedzibę PZPN z Krakowa do Warszawy, a nowym szefem futbolowych władz został generał brygady Władysław Bończa-Uzdowski.

To był znak czasu. W maju 1926 roku w Polsce doszło przecież do potężnego przesilenia politycznego. Przewrót majowy sprawił, że władzę w kraju ponownie uchwycił marszałek Józef Piłsudski. Najważniejsze urzędy objęli jego zaufani ludzie. Tak też było w przypadku gen. Bończy-Uzdowskiego. Podobnie jak Piłsudski był członkiem Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej. W czasie I wojny światowej był w Legionach Polskich. Po kryzysie przysięgowym w 1917 roku, kiedy to legioniści odmówili przysięgi na wierność Królestwu Polskiemu i dotrzymaniu braterstwa broni Niemcom i Austro-Węgrom, internowany w Beniaminowie. Uczestniczył w wojnie z bolszewikami, dowodząc 8 pułkiem piechoty Legionów. 1 stycznia 1928 roku prezydent RP Ignacy Mościcki awansował go na generała brygady. Dwa tygodnie później był już prezesem PZPN.

Kazimierz Glabisz (na środku boiska w mundurze), przed nieoficjalnym meczem Polska – Austria w Krakowie w 1930 roku. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Wojskowi zaczęli odgrywać w życiu politycznym II RP same ważne role. Frakcja pułkowników z najbliższego otoczenia Józefa Piłsudskiego, po przewrocie majowym zaczęła zajmować najwyższe funkcje w państwie. Wojskowi byli premierami, ministrami czy, jak Bończa-Uzdowski, a potem generał Kazimierz Glabisz, szefami związków sportowych, w tym rosnącego w siłę PZPN.

Lata wielkiego kryzysu

Na początku 1929 roku, a więc w niewiele rok po tym, jak futbolowym związkiem rządził Bończa-Uzdowski, w PZPN było zarejestrowanych 595 klubów, a w nich trenujących 16 tysięcy piłkarzy. Najwięcej, bo 107 klubów znajdowało się w okręgu śląskim, który w kolejnej dekadzie, głównie oczywiście dzięki Ruchowi Chorzów, zdominuje ligowe rozgrywki.

Okres początkowych rządów w PZPN gen. Bończy-Uzdowskiego przypada na trudny okres wielkiego kryzysu ekonomicznego z lat 1929-32 na świecie. „Wiele klubów ledwie wegetowało, czołowe z trudem wiązały koniec z końcem z powodu małej frekwencji na zawodach, a co za tym idzie – małych wpływów kasowych. Walny zjazd PZPN (chodzi o 1930 rok – przyp. red), ze względu na trudną sytuację finansową w klubach, postulował obniżenie podatku na rzecz władz miejskich z tytułu biletów wstępu, o wprowadzenie ulg na przejazdy kolejowe dla sędziów oraz o zniesienie 1-procentowej opłaty na rzecz Związków Sportowych dla drużyn klasy A, B i C. Nie wszystkie z tych postulatów zostały zrealizowane, mimo że we władzach związku zasiadali ludzie wpływowi i obrotni” – pisze w swoim opracowaniu „Polska piłka nożna”, badacz historii naszego futbolu Józef Hałys.

Pije, poluje i gra w karty

Mimo trudnych lat to wszystko, jeśli idzie o futbol, szło do przodu. Na początku 1936 roku w PZPN jest już zrzeszonych 80 tys. piłkarzy w prawie tysiącu klubów. Piłkarskie władze kładą duży nacisk na akcję szkoleniową. Ligowe drużyny zmuszane są nie do inwestowania w futbolowe opakowanie, jak ma to miejsce teraz (piękne stadiony, oświetlenie, podgrzewana murawa), ale w posiadanie swoich drużyn juniorów. Zaczyna się organizować mistrzostwa w tej kategorii. Pierwszym mistrzem Polski juniorów zostaje w sierpniu 1936 roku Wisła Kraków. W czołowej czwórce jest też Warta Poznań, Widzew Łódź i… HKS Szopienice. PZPN zgłosił również, w tym czasie, jak pisze Józef Hałys, „dezyderat o konieczności wprowadzenia piłkarstwa do programu Centralnego instytutu Wychowania Fizycznego”.

Generał Bończa-Uzdowski nie cieszył się wielkim uznaniem swoich przełożonych. W maju 1939 roku Stefan „Grot” Rowecki, późniejszy dowódca Armii Krajowej, pisał o nim w prywatnych notatkach tak: „Dowodzi ponad 10 lat dywizją, z czego już pięć lat niczym się już nie zajmuje poza polowaniem, piciem i grą w karty. Podobno kiedyś był niezłym dowódcą liniowo-bojowym. Obecnie nerwus, przykry dla otoczenia, widać, że czas mu na emeryturę. Szkoda, żeby jakie miejsce w wojsku zabierał”.

Kilka lat później, inny wybitny generał Juliusz Rómmel dodawał w swoich komentarzach: „Jednostka bez wartości. Nie posiada żadnych zalet dowódczych. W roku 1939 „odłączył się” od swojej 28 dywizji i znalazł się w Warszawie, skąd potem był przeze mnie odesłany do Modlina – gdzie jednak niczym nie dowodził. Do wojska się nie nadaje. Nie nadaje się”.
Cały okres II wojny światowej Bończa-Uzdowski spędził w oflagu Murnau. Wrócił do kraju, żeby w 1946 roku ponownie zostać prezesem PZPN. Tę funkcję pełnił przez trzy lata.

Polska piłka rosła w siłę

Wracając do okresu międzywojennego, to trzecim prezesem PZPN został wieloletni piłkarski działacz Kazimierz Glabisz. Na szefa futbolowych struktur wybrano go 20 lutego 1937 roku. Polska piłka liczyła się już wtedy w świecie. Rok wcześniej, na igrzyskach w Berlinie biało-czerwoni skończyli na 4 miejscu. Z kolei w 1938 roku awansowali na mundialu we Francji, gdzie stoczyli niesamowite, przegrane po dogrywce spotkanie z Brazylią 5:6, w którym napastnik Ruchu Ernest Wilimowski zdobył cztery gole.
Kazimierz Glabisz, uczestnik Powstania Wielkopolskiego w 1918 roku, funkcję szefa PZPN łączył z funkcją prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. W połowie lat 30., jak zaufany człowiek marszałka Piłsudskiego, odbył nieoficjalne wizyty w Niemczech i Austrii w celu wybadania sytuacji militarnej i nastrojów politycznych w obu krajach. „W okresie kierowania PZPN przez Glabisza nasz futbol w imponującym tempie skutecznie zbliżał się do poziomu światowej czołówki” – pisze o nim w swoich opracowaniach znany śląski wydawca Andrzej Gowarzewski.

Generał Glabisz wziął udział w kampanii wrześniowej. Potem, przez Węgry ewakuował się na Zachód, gdzie w Wielkiej Brytanii kontynuował walkę z niemieckim i sowieckim okupantem. Po wojnie został w Londynie, gdzie udzielał się jako działacz polonijny, społeczny oraz sportowy. Do komunistycznego kraju nie wrócił.

Na zdjęciu: Prezes PZPN Władysław Bończa-Uzdowski (siedzi w fotelu w środku w generalskim mundurze) w trakcie obrad ŚOZPN w Katowicach.