Z optymizmem patrzeć w przyszłość

Odkąd trenerem Korony Kielce został Mirosław Smyła, drużyna wygrała, zaledwie jeden mecz, a przegrała aż 5. W ostatnim meczu z Piastem Gliwice kielczanie odnieśli kolejną porażkę w tym sezonie. Choć trzeba przyznać, że gra drużyny wcale nie była tak zła, jak pokazuje wynik. Zauważył to też Mirosław Smyła.

– Po raz pierwszy, od kiedy jestem w Koronie, czułem, że mam drużynę, która bardzo chce, która przez ten tydzień dobrze przygotowała się do tego meczu, pracowała i wydawało się, że ta nadzieja na zdobycz punktową była – mówił szkoleniowiec Korony po meczu z Piastem.

W grze Korony widać było poprawę, ale niestety trafili na godnego przeciwnika. Piast Gliwice jest na fali, a Korona ma duże problemy ze strzelaniem goli. W całym sezonie zdobyli ich zaledwie kilka, a najlepszym strzelcem drużyny jest… środkowy obrońca, Adnan Kovaczević. Choć sytuacji strzeleckich nie brakuje, to wydaje się, że na razie nie ma ludzi, którzy mogliby je wykorzystywać. Wiele obiecywano sobie po transferze Michala Papadopulosa, ale Czech ma na koncie tylko jedną bramkę. Jednak, gdy snajper w końcu odpali, Korona może w końcu ucieknie z miejsca zagrożonego spadkiem z ligi.

– Graliśmy wysoko, trzymaliśmy cały czas linię, kreowaliśmy akcje i tylko szkoda, że nie zdobyliśmy tej upragnionej bramki – komentował spotkanie z Piastem bośniacki stoper.

Przy okazji minionego spotkania, z dobrej strony pokazał się Andres Lioi. Argentyńczyk do tej pory w ekstraklasie nie zabłysnął – zaliczył zaledwie 34 minuty w meczu z Jagiellonią. Dopiero teraz mógł naprawdę pokazać to, co potrafi i był jasną postacią na boisku. Jednak to nie jedyny zawodnik, na którego trener Smyła ma pomysł.

– Cieszy mnie, że odkrywamy fajnego zawodnika. Andres Lioi zagrał bardzo dobre zawody, pokazał, że potrafi. Dużo rzeczy jest jeszcze do zrobienia i to na pewno nie koniec tworzenia „kopalni odkrywkowej” w Koronie. Przed nami są jeszcze rozmowy na temat młodzieży, która zagrała z Realem Saragossa i też będziemy się przyglądać tym piłkarzom. Mamy jeszcze dużo do zrobienia, zanim powstanie to, na czym nam zależy, czyli drużyna, która będzie reprezentować przez wszystkie spotkania barwy Korony Kielce – mówi szkoleniowiec.

Po tych słowach można powiedzieć: „nareszcie”. Wielu ludzi zarzucało Koronie Kielce, jeszcze, gdy trenerem był Gino Lettieri, że nie korzystają z dobrobytu w postaci piłkarzy z Centralnej Ligi Juniorów, którzy grali w Lidze Młodzieżowej UEFA. Dla Korony najlepiej będzie, jeżeli wdrożą młodych zawodników, jak najszybciej do pierwszej drużyny. Jak pokazują inne kluby w Polsce, inwestycja w młodzież jest opłacalna, a sami juniorzy w ogóle nie odstają poziomem od piłkarzy w ekstraklasie ogranych. Tym bardziej, jeżeli są to młodzieżowi mistrzowie Polski.

Pomimo porażki, w Kielcach zobaczyli, że sezon się jeszcze nie skończył, a strategia trenera Smyły może działać. Dlatego wcale nie jest powiedziane, że przed niedzielnym meczem z Zagłębiem Lubin stoją na straconej pozycji.

– Dobrze patrzy się w przyszłość po takim meczu jak ten z Piastem. Może nie dopisujemy do tego punktów, ale widać na boisku, że prezentujemy się lepiej. Stwarzamy sobie sytuację i brakuje tylko tej kropki nad „i”. To napawa optymizmem na najbliższe dni – twierdzi Mateusz Spychała.