Za wysokie progi

Jeśli w ciągu 60 minut zdobywa się zaledwie 19 bramek, to trudno myśleć o sukcesie. Przeciwko najlepszej defensywie w kraju „górnicy” nie mieli wiele do powiedzenia.


Jeśli chcemy myśleć o zwycięstwie, musimy otrzeć się o perfekcję i to w każdym elemencie – powiedział przed starciem z kandydatem na mistrza trener Górnika, Patrik Liljestrand. Opinia doświadczonego szkoleniowca znalazła potwierdzenie na parkiecie. Rozpędzeni płocczanie od pierwszego gwizdka przejęli kontrolę nad spotkaniem. Faktem jest, że na złapanie właściwego rytmu potrzebowali trochę czasu oraz recepty na pokonanie Piotra Wyszomirskiego, ale kilka świetnych interwencji zabrzańskiego golkipera nie zrobiło na przyjezdnych wielkiego wrażenia.

Mecz był wyrównany, ale jedynie do pewnego momentu. „Nafciarze” nie posiadali w swym zespole słabych punktów i nic dziwnego, że z każdą minutą powiększali przewagę. Trener Górnika robił wszystko, by przywołać swych zawodników do porządku, ale niewiele to dawało. Agresywna defensywa Wisły, a do tego znakomicie usposobiony Marcel Jastrzębski (grał tylko 30 minut, notując 7 interwencji) nie pozwoliły gospodarzom zaprezentować pełnego repertuaru umiejętności. Na pochwałę mógł zapracować Rennosuke Tokuda.

Błyskotliwy i trudny do upilnowania Japończyk niekonwencjonalnymi zagraniami próbował oszukać rywali. Ci dali mu się zaskoczyć tylko trzykrotnie, ale jedna z akcji prawego rozgrywającego wzbudziła ich podziw. W 13 minucie Tokuda otrzymał 2 minuty kary i w jego miejsce wszedł Krzysztof Łyżwa. Wszechstronny rozgrywający przebywał na parkiecie dosłownie kilkanaście sekund. Zaatakowany przez przeciwnika uszkodził staw barkowy i usiadł na ławce przykładają sobie lodowy kompres. Brak tego zawodnika znacznie osłabił poczynania „górników”, którym sporadycznie udawało się zaskoczyć obrońców Wisły.

Mając wyraźną przewagę, można w pełni kontrolować zawody i tak też czynili kandydaci na mistrza, którzy jeśli trzeba było, przyspieszali, a jeśli trzeba było, zwalniali i nie pozwalali przeciwnikom na wiele. Nawet w ostatniej akcji, gdy wynik już dawno był ustalony, stosowali ścisłe krycie na całym boisku, by stracić jak najmniej bramek. Stanęło na zaledwie 19, ale takie występy w tym sezonie Wisła już miała. Ten mecz doskonale pokazał, jaka jest różnica między liderem a zespołem z 3. miejsca, na które we wtorek mogą wskoczyć Azoty Puławy.


Górnik Zabrze – Orlen Wisła Płock 19:30 (8:16)

GÓRNIK: Wyszomirski, C. Liljestrand, Kazimier – Mauer 4/3, Tokuda 3, Baczko 3, Kaczor 1, Przytuła 3, Artemenko 2 (CZK, 51 min – gradacja kar), Ilczenko, Łyżwa, Rutkowski 1, Bykowski, Krawczyk 2, Wąsowski (CZK, 59 min – gradacja kar). Kary: 18 min. Trener Patrik LILJESTRAND.

WISŁA: Jastrzębski, Biosca – Komarzewski 3, Daszek, Mindegia 2, Serdio 2, Żytnikow 2, Mihić 4, Lucin 7/4, Piroch 2, Krajewski 3, Terzić, Sroczyk 2, Susnja 1, Dawydzik 1, Fazekas 1. Kary: 4 min. Trener Xavi SABATE.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus