Za wysokie progi

Lech myśląc o awansie do kolejnej fazy eliminacji Ligi Europy musiał odrobić dwubramkową stratę (0:2) z wyjazdowego spotkania, ale Belgom starczyło 19 minut, by wybić lechitom z głowy marzenia o awansie do czwartej rundy kwalifikacji Ligi Europy…

Do składu Lecha wrócił pauzujący za kartki Pedro Tiba, ale na rozgrzewce kontuzji doznał Vova Kostewycz, którego w ostatniej chwili zastąpił Nikola Vujadinović. Pierwsze minuty stały pod zdecydowaną dominacją gości, którzy już w 8 minucie mogli objąć prowadzenie, ale Burić uratował „Kolejorza” wybijając piłkę w sytuacji sam na sam z Samattą. Bramkarz Lecha uratował kolegów do 10 minuty w jeszcze dwóch groźnych okazjach gości, ale w 19 minucie był już bez szans. Źle wybił piłkę Vujadinović, więc Ndongala skorzystał z prezentu centrując idealnie na głowę Samatty, który z bliska wpakował piłkę do siatki. Okoliczności utraty gola – juniorskie – jak i w ogóle postawa lidera polskiej ekstraklasy w pierwszej połowie, którzy gdyby nie Burić przegrywaliby do przerwy wyżej, niż dwoma trafieniami – bo w doliczonym czasie gry Trossard pewnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną po faulu Jóźwiaka na Ndongali.

Po przerwie Lech szybko złapał kontakt. Najpierw w słupek trafił Vujadinović, ale dobitki nie zmarnował już strzelający zza pola karnego Cywka. Od tego momentu jednak tempo gry siadło. Mecz się uspokoił, jedni cieszyli się z pewnego awansu, drudzy wiedzieli, że nie są w stanie już nic więcej zrobić, że gra na tym poziomie, to za wysokie progi.

 

Lech Poznań – KRC Genk 1:2 (0:2)

0:1 – Samatta, 19 min (głową), 0:2 – Trossard, 45+1. (karny), 1:2 – Cywka, 50 min

LECH: Burić – Janicki, Rogne (29. Orłowski), Vujadinović, De Marco – Jóźwiak, Tiba, Gajos (78. Jevtić), Cywka, Amaral – Gytkjaer (73. Tomczyk). Ivan DJURDJEVIĆ

GENK: Vuković – Maehle, Dewaest, Aidoo, Uronen – Ndongala, Berge, Pozuelo (60. Piotrowski), Malinovski (74. Seck), Trossard (61. Zegrova) – Samatta. Trener Philippe CLEMENT.

Sędziował Marco Guida (Włochy).

Żółte kartki: Malinovski – Jóźwiak.