Zagłębie Sosnowiec – Stomil Olsztyn. Pierwszy raz Dębka

Piłkarze Zagłębia odnieśli pierwsze zwycięstwo pod wodzą trenera Krzysztofa Dębka i nadal liczą się w grze o baraże dające możliwość gry w ekstraklasie. Ozdobą pojedynku był kapitalna bramka zdobyta przez Filipa Karbowego po uderzeniu z prawie trzydziestu metrów.


Sosnowiczanie pokonali 2:1 Stomil, ale o końcowy wynik drżeli do ostatnich minut. Zespół ze Stadionu Ludowego mógł znacznie szybciej przypieczętować wygraną, ale zawodziła skuteczność. Ostatecznie Zagłębie po raz drugi w tym sezonie pokonało rywala z Warmii. W pierwszej rundzie sosnowiczanie, wówczas prowadzeni przez Radosława Mroczkowskiego wygrali w Olsztynie 3:1. Potwierdziła się więc opinia, że Stomil wyjątkowo „leży” Zagłębiu.

Z dziewięciu rozegranych do tej pory ligowych pojedynków olsztynianie tylko raz zdołali pokonać sosnowiczan i było to bardzo dawno temu, bo w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Na Ludowym Zagłębie czterokrotnie podejmowało Stomil i trzy mecze zakończyły się wygraną. Dziesiąty pojedynek pomiędzy obiema drużynami, a piąty w Sosnowcu znów zakończył się wygraną Zagłębia, które ma patent na olsztynian.

W porównaniu z czwartkowym meczem w Tychach, w którym sosnowiczanie dali sobie wydrzeć zwycięstwo w doliczonym czasie gry trener Dębek dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie Zagłębia. W miejsce Krystiana Stępniewskiego, którego z gry wykluczył uraz mięsnia, w bramce sosnowiczan zameldował się Kacper Chorążka, dla którego był to debiut w klubie ze stolicy Zagłębia Dąbrowskiego. Premiera wypadła okazale, młody golkiper stanął na wysokości zadania, a klasą błysnął zwłaszcza w końcówce kiedy w jednej z ostatni akcji meczu nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam.


Zobacz jeszcze: Rywal im leży


Miejscowi mogli i powinni objąć prowadzenie już w 7 minucie, ale w znakomitej sytuacji gola nie zdobył Fabian Piasecki, którego kilka metrów przed bramką rywali świetnym podaniem obsłużył Patryk Małecki. Z jego uderzeniem poradził sobie jednak bramkarz gości. Kilka minut później po raz kolejny lewą stroną szarpnął Małecki, dośrodkował wprost na głowę Piaseckiego, ale tym razem napastnik sosnowiczan nie trafił w światło bramki. Z upływem gry inicjatywę przejęli goście, którzy prowadzili atak pozycyjny. Animuszu starczyło im jednak na kilka minut.

Po przerwie zarządzonej przez arbitra na uzupełnienie płynów do głosu doszli sosnowiczanie. Aktywni byli zwłaszcza skrzydłowi, wspomniany Małecki i Mateusz Szwed, który ponownie jak w meczu z GKS-em Tychy zastąpił Tomasza Nawotkę i jak się później miało okazać to właśnie skrajny pomocnik sosnowiczan był cichym bohaterem niedzielnej potyczki. W 36 minucie Szwed wypatrzył nie obstawionego Filipa Karbowego. Środkowy pomnik Zagłębia przez nikogo nie atakowany miał czas i kapitalnie przymierzył z prawie trzydziestu metrów pokonując bramkarza Stomilu. Zagłębie poszło za ciosem i trzy minuty później mogło być już 2:0. Po rzucie rożnym piłka ponownie trafiła pod nogi sosnowiczan, dośrodkował Karbowy, a piłka po strzale Małeckiego zatrzymała się na poprzeczce. Miejscowi do końca pierwszej połowy kontrolowali wydarzenia na boisku, ale wynik nie uległ zmianie.

Początek drugiej połowy ponownie należał do Zagłębia, które powinno w pierwszych minutach podwyższyć prowadzenie. Dwukrotnie bliski szczęścia był Piasecki, swoją szansę miał także Szwed. Niewykorzystane sytuacje zemściły się bardzo szybko. W 60 minucie Szymon Sobczak sprytnie dał się sfaulować Kacprowi Radkowskiemu i sędzia wskazał na „wapno”. Poszkodowany pewnie zamienił „jedenastkę” na gola.


Zobacz jeszcze: Przed największym wyzwaniem w karierze


Radość przyjezdnych z remisu trwała jednak bardzo krótko. Minutę później kapitalne dośrodkowanie Szweda na bramkę zamienił Piasecki, dla którego było to dwunaste trafienie w sezonie. Tym razem najskuteczniejszy piłkarz sosnowiczan przymierzył z najbliższej odległości i strzałem głową umieścił futbolówkę w bramce Piotra Skiby.

Stomil ponownie wziął się do odrabiania strat, a Zagłębie kontrowało. W 68 minucie pod pole karne zapędził się Dawid Ryndak i po jego ni to strzale ni dośrodkowaniu piłka trafiła w poprzeczkę bramki gości. W 74 minucie powinno być po meczu. Szymon Pawłowski zdecydował się na strzał z prawie dwudziestu metrów, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się od słupka. Dopadł do niej Małecki, ale mimo, że miał sporo czasu fatalnie spudłował.

W końcówce goście rzucili wszystko na szalę i za wszelką cenę próbowali doprowadzić do remisu. Najaktywniejszy był Sobczak. W 89 minucie kapitalnie w bramce sosnowiczan zachował się jednak wspomniany wcześniej Chorążka, który nie dał się pokonać napastnikowi gości strzałem z kilku metrów, a w doliczonym czasie gracz Stomilu trafił  poprzeczkę. Chwilę później sędzia zakończył zawody i Zagłębie może się cieszyć z pierwszej wygranej pod wodzą nowego trenera.

Zagłębie Sosnowiec – Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)

1:0 – Karbowy 36.,
1:1 – Sobczak 61. (karny),
2:1 – Piasecki 62.

ZAGŁĘBIE: Chorążka – Ryndak, Polczak, Radkowski, Beneta – Szwed, Babiarz, Karbowy (75. Hołota), Pawłowski (83. Mularczyk), Małecki – Piasecki (75. Rubio).

Trener: KRZYSZTOF DĘBEK

STOMIL: Skiba – Szota, Biedrzycki, Mosakowski, Straus – Gancarczyk, Pałaszewski, Tecław (50. Hajda), Lech (69. Hinokio), Molly (63. Carolina) – Sobczak.

Trener: PIOTR ZAJĄCZKOWSKI

Sędziował: Wojciech Myć (Lublin)

Widzów: bez publiczności

Żółte kartki: Polczak, Radkowski – Tecław, Mosakowski