Zagrożeni brakiem licencji?

Brak szybkiej decyzji miasta o budowie nowego stadionu może kosztować „Niebieskich” nawet brak licencji i straconą szansę awansu do ekstraklasy, ale podjęcie tej szybkiej decyzji wcale nie musi być dla klubu jednoznacznie pozytywne.


Sytuacja ze stadionem jest krytyczna. Albo zostanie rozwiązana pozytywnie, albo w niedalekiej przyszłości Ruch może mieć ogromny problem – mówi Szymon Michałek, gospodarz sektora rodzinnego, były kandydat na prezesa Ruchu, członek dawnej komisji przetargowej ws. budowy nowego obiektu przy Cichej, w audycji „1LigaRoom” na Twitterze. Chorzowianie czekają na sygnał z miasta. Już za 10 dni muszą złożyć wniosek licencyjny na grę w ekstraklasie. By ubiegać się o stadion zastępczy w Gliwicach, trzeba też przedstawić ścieżkę powrotu do swojego miasta. Włodarze jeszcze nie określili się, czy budżet samorządu udźwignie nawet połowę inwestycji, której koszt szacuje się na 200 mln zł.

Czy to ma sens?

– Radni mówią, że nie opłaca się już pompować pieniędzy w obecną Cichą. Że można co prawda postawić nowe oświetlenie, które kosztowałoby 5 albo 8 milionów, ale inne rzeczy też wymagają modernizacji. Pojawiają się kwoty rzędu 25 mln zł, by dostosować Cichą do wymogów ekstraklasowych, Trzeba zadać sobie pytanie, czy jest sens pakować w stary stadion ponad 10 procent kosztów nowego, ratować tego trupa. Chyba nie. Jeśli według prezydenta Kotali budowa okaże się niemożliwa, to zostaje nam chyba tylko Stadion Śląski. Często z różnych stron Polski pada pytanie, czemu nie gracie tam. Ja odbijam to swoim pytaniem: a czemu Polonia albo Legia nie gra na Narodowym? Nie jesteśmy krajem, gdzie na mecze przychodzi 50 tysięcy kibiców, a ponad połowa mniej. To raz. Dwa – koszty. Jeden mecz na Śląskim to około milion złotych wydatków. Ochrona, media, sprzątanie… Cała masa różnych kosztów, które składają się na ten milion. Przy 17 spotkaniach w sezonie mamy 17 milionów. Za samo granie! A gdzie reszta wydatków? – zastanawia się Michałek.

Cofanie zamiast rozwoju

Zwraca uwagę, że nawet jeśli miasto podejmie teraz pozytywną decyzję co do budowy stadionu, to obecny projekt ukończony w 2018 roku, choćby i zaktualizowany, pozostawia wiele do życzenia.

– To musiałby być rozsądny stadion, a nie jakiś byle jaki stadionik na kilka tysięcy osób. Mówimy o Ruchu Chorzów, klubie, który ma na Śląsku kilkadziesiąt tysięcy kibiców. Obecny projekt najpierw zakładał 12 tysięcy, potem możliwość rozbudowy do 16 tys. o trzy rzędy stalowej konstrukcji. Teraz prezydent wraca do koncepcji 12-tysięcznika i to nie całego, a na razie – wybudowaniu z tego projektu tylko 3 z 4 trybun. To cofanie Ruchu w rozwoju, a przecież powinien się rozwijać. Na zastępczym stadionie w Gliwicach jest nas prawie 10 tysięcy, a baza kibiców, którzy byli tam na meczach Ruchu to już 22 tysiące unikalnych kibiców. Gdyby było miejsce, podejrzewam, że pojedyncze spotkania gromadziłyby po 15-20 tysięcy. Dlatego też stadion o takiej pojemności po prostu się Ruchowi należy. Wszystko inne będzie klub zatrzymywało – przekonuje Szymon Michałek.

Dodaje, czego się w obecnej sytuacji obawia.

– Tego, że za chwilę staniemy przed takim wyborem: prezydent zniechęcony już do sprawy postawi zrozpaczonych działaczy i kibiców przed faktem dokonanym – albo robimy coś bardzo małego, ale realnego, albo nic. W desperacji powie się wtedy: „Dobra, stawiaj tę wiatę i gramy”. A tu trzeba by zacząć zupełnie inaczej, na przykład tak jak ŁKS, postawić jedną trybunę, w ten sposób spełniać wymogi podręcznika licencyjnego, a z pozostałymi trzema poczekać na lepsze czasy. To byłoby jakieś rozwiązanie. Najbliższe dni pokażą, jak będzie. Niestety, nie mamy już nic do powiedzenia, możemy jedynie protestować, ale jak widać na razie nasze protesty do niczego nie prowadzą – przyznaje gospodarz sektora rodzinnego na meczach Ruchu.

Jaki kolor przyszłości

W Chorzowie liczą, że słowa prezesa Seweryna Siemianowskiego, który przed tygodniem na sesji rady miasta zapowiedział na bazie rozmowy z ministrem Kamilem Bortniczukiem szansę na zyskanie 100 mln zł rządowego dofinansowania na stadion, nie spaliły tego tematu.

– Może jakimś cudem te środki do nas trafią, może szczęście się uśmiechnie, sam liczę, że uda mi się spotkać z premierem Morawieckim w sprawie stadionu. Przyszłość jest interesująca, zobaczymy, czy w kolorze niebieskim, czy bardziej szaroburym – mówi Michałek, a mowa o najbliższej przyszłości, bo przecież do 15 kwietnia, czyli deadline’u licencyjnego, zostało raptem 10 dni.

Niezależnie od tego, co się wydarzy, kibice spróbują zaznaczyć swoją rolę w mieście również w przyszłości nieco dalszej, czyli wyborach samorządowych.

– Chodzi nam po głowie stworzenie ruchu samorządowego, który będzie skupiał nie tylko kibiców. Nie możemy zamykać się na Ruch. Samym Ruchem nie zbudujemy samorządu. To mają być osoby przychylne jemu, ale po prostu miastu. Spotykam osoby niezadowolone z tego, w jaki sposób Chorzów jest zarządzany. Gromadzę wokół siebie grupę przedsiębiorców, mamy ludzi z wielu branż, biznesmenów, lekarzy, finansistów. Staramy się o zróżnicowane środowisko, by nie chodziło tylko o Ruch. Sam słyszę takie głosy, że „pójdziecie do wyborów i tylko Ruch was będzie interesował!”. Otóż nie. Wiemy, że Ruch będzie funkcjonował dobrze tylko w dobrze funkcjonującym mieście. Inaczej nie da się tego zrobić, a ryba psuje się od głowy. Dzisiaj nie mamy nic. A jeśli nie ma się nic, to też nic do stracenia. Można tylko zyskać i taka myśl nam przyświeca – tłumaczy Szymon Michałek.

Brakło biletów na Wisłę

Dodajmy, że wczoraj przy Cichej trwały rozpoczęte w zeszły piątek prace związane z wycinką trzech pozostałych masztów oświetleniowych. Jak wiadomo, zimą wycięto ten felerny, przez który trzeba było zamknąć stadion, czyli zlokalizowany przy parkingu i sektorze rodzinnym. W sobotę tygodniu usunięty został ten przy sektorze nr 10, w poniedziałek i wtorek – ten od Alei Bojowników bliżej Drogowej Trasy Średnicowej. Czwarta „świeczka”, od Zajazdu Batory, tak łatwo się nie daje. Wczoraj wiatr był na tyle mocny, że nie dało się przystąpić do jej wycinki. Ruch tymczasem już jutro zagra w Gliwicach z Podbeskidziem Bielsko-Biała. W sprzedaży pozostała jeszcze resztka wejściówek na to spotkanie. Wczoraj zabrakło już natomiast biletów na 22 kwietnia i mecz z Wisłą Kraków. Na stadionie Piasta obejrzy go komplet ponad 9900 widzów, w tym 1800 fanatyków „Białej gwiazdy”.


Na zdjęciu: „Świeczka” od Zajazdu Batory – ostatnia, która zostanie wycięta, zmieniając na zawsze krajobraz nie tylko stadionu, ale po prostu Chorzowa.
Fot. MAG