Zainteresowanie cieszy

Rodak piłkarza Piasta, Hans Christian Andersen napisał swego czasu baśń „Brzydkie kaczątko”. Przemiana Mikkela Kikreskova w gliwickim klubie idealnie pasuje do tej formy literackiej. 27-letni Duńczyk wiosną nie był sobą i nie prezentował się dobrze w zespole trenera Waldemara Fornalika. Powodów mogło być kilka, bo lewy obrońca późno trafił do Piasta, potrzebował czasu by nadrobić zaległości i poznać filozofię szkoleniowca śląskiej drużyny. Z tego powodu dopiero w nowym sezonie zobaczyliśmy „lepszą wersję” Kirkeskova, który stał się pewniakiem w gliwickiej drużynie. Duńczyk przestał popełniać rażące błędy i coraz więcej dawał zespołowi. W tym sezonie, jak na razie, rozegrał 18 spotkań od deski do deski, dodając 2 asysty. Z powodu czterech żółtych kartek jego seria została jednak przerwana i mecz z Legią oglądał w telewizji. – Trudno obserwować z boku poczynania kolegów i nie móc nic zrobić. Siedzenie przed telewizorem dla zawodowego piłkarza jest frustrującym momentem. Poza tym mecz z Legią zawsze jest ważnym wydarzeniem, w końcu to mistrz Polski. Dlatego porażka w Warszawie była szczególnie mało przyjemna. Na szczęście kartkowa przerwa trwała jeden mecz i mam nadzieję, że w meczu z Jagiellonią znów zagram od pierwszej minuty – opowiada Mikkel Kirkeskov.

Zwycięstwo prezentem

Były zawodnik m.in. norweskiego Aalesund czy duńskiego Odense jest jednak przekonany, że brak jednego występu w lidze nie zaburzy rytmu i dobrej formy, którą prezentował boczny defensor, co niemalże po każdym spotkaniu dokumentowały szczegółowe statystyki i analizy. – Nie sądzę, że jeden mecz przerwy jakoś niekorzystnie może wpłynąć na moją dyspozycję. Oczywiście, lepiej jak gra się w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty, ale jestem gotowy, by wrócić na właściwe tory. Jeśli zagram to zrobię wszystko co w mojej mocy, abyśmy wygrali mecz z Jagiellonią. Trzy punkty sprawią, że w bardzo dobrej sytuacji udamy się na święta i krótkie urlopy – mówi Mikkel, nie zapominając o najwierniejszych fanach gliwiczan. – Poza tym trzy punkty byłyby najlepszym prezentem od nas dla naszych kibiców. U siebie w tym sezonie prezentujemy się naprawdę dobrze i mam nadzieję, że w piątek będzie identycznie. Liczymy na ich wsparcie – mówi.

Nic nie wie o transferze

Dobra gra Kirkeskova nie przeszła niezauważona w ekstraklasowym środowisku. Wiadomo jak trudno o solidnego, nominalnego lewego obrońcę. Nazwisko Duńczyka z Piasta pojawiło się więc w kontekście transferu do lidera, Lechii. Jak donosi „Przegląd Sportowy” klub z Gdańska liczy się z możliwym odejściem Filipa Mladenovicia. Choć konkretnych ofert na razie brak, to w razie sprzedaży lewego obrońcy trener Piotr Stokowiec musiałby znaleźć zastępstwo, a jednym z kandydatów ma być właśnie piłkarz Piasta. Jak widać transfer ten na razie jest klasycznym przykładem pisania palcem po wodzie, tym bardziej, że Duńczyk dobrze czuje się w Piaście, a śląski klub na razie nie myśli o sprzedaży zawodnika. – Nic nie wiem o zainteresowaniu ze strony Lechii. Koledzy w szatni powiedzieli mi, że pojawiły się takie plotki w internecie. Oczywiście to miłe, gdy inne kluby doceniają twoje występy i jesteś zauważany. Dobrze czuję się jednak w Gliwicach, mam ważny kontrakt z Piastem do końca grudnia 2020 roku. Nie wybiegam myślami daleko w przyszłość. Skupiam się na najbliższych wyzwaniach – mówi nam Kirkeskov.

 

Na zdjęciu: Lechia zapamiętała dobrą formę Mikkela Kirkeskova. Transfer na razie wydaje się mało prawdopodobny.