Rudzielec z Rudy strzela jak karabin

Trzy lata temu Bartosz Włodarczyk – pracując na infolinii w Tauronie – spisywał od klientów stan liczników, a dziś robi furorę w Kluczborku i jest najlepszym snajperem III grupy III ligi.

Choć za nami ledwie 4 kolejki III-ligowego sezonu, on ma na koncie już 6 bramek i przewodzi klasyfikacji strzelców. Bartosz Włodarczyk, skrzydłowy MKS-u Kluczbork, przeżywa najlepszy czas w piłkarskim życiu. Dwa gole z LKS-em Goczałkowice, kolejne dwa z rezerwami Górnika Zabrze, po jednym z Polonią-Stalą Świdnica i ostatniej soboty z Ruchem Chorzów, czyli rywalem dla niego szczególnym.

Zjadł na niej zęby

– Spędziłem w Ruchu długi czas, kibicuję mu. Pochodzę z Wirku, czyli dzielnicy Rudy Śląskiej, której większość jest za Górnikiem Zabrze. Starszy o 4 lata brat też mu kibicuje, ale ze mną było inaczej. Zaczynałem grać w piłkę w Gwieździe.

W 4. klasie podstawówki wylądowałem w Chorzowie, o czym zadecydował trener Grzegorza Bąk, który chyba nadal prowadzi w UKS-ie Ruchu jakieś roczniki. Zostałem wypatrzony na turnieju i tak to się zaczęło. Po jakimś czasie, wraz z Miłoszem Trojakiem, przeszliśmy z UKS-u do Ruchu SA. Grałem w Chorzowie 9 lat, aż do 2013 roku.

Doszedłem do III-ligowych rezerw, w których dzieliłem szatnię z takimi zawodnikami jak Urbańczyk, Lipski, Dziwniel czy Helik, czasem „schodził” do nas też „Konczi”, czyli Martin Konczkowski – wspomina 26-letni pomocnik.

Do ekstraklasowej kadry „Niebieskich” przebić się jednak nie zdołał. – Głowa wtedy nie była jeszcze tak przygotowana jak teraz. Dojrzałem, dorosłem do piłki – podkreśla Bartosz Włodarczyk, który w chwili rozstania z Cichą zaczął podróż po III lidze. Niemalże zjadł na niej zęby, bo występował na tym szczeblu w Grunwaldzie Halemba, Odrze Opole, Skrze Częstochowa, Ruchu Zdzieszowice i Pniówku Pawłowice, a od początku poprzedniego sezonu broni barw MKS-u Kluczbork.

Naprawione oczy

Ważnym momentem był pobyt w Opolu, gdzie z Halemby wyciągnął go trener Zbigniew Smółka. To było zderzenie z dużymi oczekiwaniami, profesjonalizmem. – Grałem tam mało, ale mieliśmy bardzo dobrą ekipę. Dlatego nie mogłem narzekać, że nie otrzymywałem wielu szans – przyznaje 26-latek. Otrzymał za to szansę… na zdrowie.

– Miałem minus 5 w jednym oku i minus 6 w drugim. W graniu to nie przeszkadzało, byłem już przyzwyczajony, ale choćby z czytaniem miałem duży problem. Gdy szedłem ulicą i ktoś mi machał z pięciu metrów, to nie byłem w stanie go rozpoznać.

W Opolu trener Smółka wpadł na pomysł, by coś z tym zrobić. Odra wyłożyła pieniądze, na przełomie 2015 i 2016 roku przeszedłem operację. Od tamtej pory jest znacznie lepiej, po prostu widzę normalnie – opowiada Bartosz Włodarczyk.

Łącznie na szczeblu III ligi rozegrał ponad 130 meczów i strzelił 16 goli. – Setka „pękła” już dawno, jeszcze w czasach gry w Zdzieszowicach. Chciałbym, by wkrótce była to już inna liga, ale co się zdarzy, to nie wiadomo.

Nie mogę też cały czas rozmyślać o tym, czy kiedyś pojawi się jakaś propozycja. Jeśli na tym się skupię, to nic z tego nie wyjdzie… Muszę brać na celownik tylko najbliższy mecz, by jak najlepiej się do niego przygotować i jak najlepiej w nim zagrać – zaznacza nasz rozmówca.

Ostatni dzwonek

Może klubem, z którym pójdzie w górę, będzie… Ruch? – Czy chciałbym wrócić? Melodia przyszłości… Ten temat był już ruszony zeszłej zimy, miałem sygnały z Chorzowa, ale jakoś nie doszedł do finalizacji, a ja sam też chciałem zostać w Kluczborku, bo tu mi dobrze – mówi Włodarczyk, który pochodzi z Rudy Śląskiej, podobnie jak trener Ruchu Łukasz Bereta.

– Kojarzymy się. Trener grał z moim bratem w Grunwaldzie. Jest z rocznika 91, a mój brat – 90. Pamiętam nawet jak tata Łukasza podwoził nas do domu… – wspomina pomocnik MKS-u.

I wraca do swojej zawodowej sytuacji: – Prawda jest taka, że to dla mnie ostatni dzwonek. Nie mam już 15 lat. Powoli nadchodzi czas decyzji. Albo gram w piłkę na poważnie, albo do roboty – i dopiero potem na trening. Na razie żyję tylko piłką – podkreśla nasz rozmówca.

Miał jednak w życiu moment, kiedy pracował. – Przed trzema laty – ciągu półrocza – dwukrotnie złamałem piątą kość śródstopia. Przeszedłem operację, którą zafundował mi Ruch Zdzieszowice. Długo się to wszystko goiło i doszło do tego, że nasze drogi z klubem chwilowo się rozeszły. Nie mieszkałem już wtedy z rodzicami i trzeba było podjąć pewne kroki, pójść na kilka miesięcy do pracy.

Znalazłem zatrudnienie na infolinii w Tauronie. Ktoś dzwonił na przykład ze stanem licznika, spisywałem to… Niezbyt wyczerpujące zajęcie, a pieniądze jakieś były – opowiada pomocnik MKS-u Kluczbork.

Silna motywacja

Od tamtych dni minęły trzy lata, a Włodarczyk robi furorę w III lidze. Dotąd jego rekordem było 5 goli w sezonie, teraz już poprawił ten wynik, choć runda jesienna dopiero się zaczęła.

– Moja forma sparingowa była bardzo zła, dlatego w lidze musiałem odpalić! Wiele razy rozmawiałem z trenerem Furlepą i powtarzałem, że nie mam jeszcze pewności, że 3-miesięczna przerwa od treningów, jaką wszyscy mieliśmy, zrobiła swoje. Brakowało piłki. Wszystko ruszyło w Goczałkowicach. Gdy przyjechaliśmy tam na pierwszy mecz sezonu i zobaczyłem murawę, to wiedziałem, że będzie dobrze. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek na takiej zagram… – nie ukrywa Bartosz Włodarczyk.


Czytaj jeszcze: MKS Kluczbork chce narobić hałasu

Nawet jeśli w kolejnych spotkaniach boiska nie były już w tak idealnym stanie, to nie przeszkodziło mu to w zdobywaniu bramek, a Kluczborkowi – w inkasowaniu kompletu punktów. Po serii trzech zwycięstw zespół został zatrzymany dopiero przez lidera z Chorzowa.

– Zaczęło nam „żreć” od momentu, gdy objął nas trener Furlepa. W tamtym sezonie pod jego wodzą wygraliśmy 8 z 10 meczów. Drużyna latem aż tak bardzo się nie zmieniła, doszło kilka nowych twarzy i nadal dobrze wyglądamy. Mamy bardzo fajną atmosferę, co też jest bardzo ważne – podkreśla rudowłosy skrzydłowy.

Ma jeszcze jedną silną motywację do dobrej gry. Jaką? Niech posłuży do tego historia z Goczałkowic. Bartosz Włodarczyk opowiada z uśmiechem: – Po strzelonym golu miałem tylko wsadzić kciuk do ust i piłkę pod koszulkę, ale koledzy chyba stwierdzili, że trzeba już zrobić kołyskę. Synek ma przyjść na świat w styczniu, a wtedy przecież się nie gra…

MÓWIĄ LICZBY

137 MECZÓW na poziomie III ligi rozegrał Bartosz Włodarczyk w barwach Grunwaldu, Odry, Skry, „Zdzichów”, Pniówka i Kluczborka. Zdobył 16 bramek.

6 GOLI strzelił w tym sezonie 26-letni skrzydłowy. Jest skuteczniejszy nawet od Mariusza Idzika z Ruchu (5 trafień).

Na zdjęciu: W tym sezonie Bartosz Włodarczyk sprowadził do parteru niejednego rywala.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus