Zaproszenie na ligę. Trenerzy potrzebują spokoju

Polska ekstraklasa nie ma najlepszych notowań w Europie, jesteśmy tak naprawdę drugim, a może nawet trzecim „wyborem” na Starym Kontynencie, ale można ją oglądać bez dyskomfortu, że marnuje się czas?

Jacek GÓRALCZYK: – Ja oglądam ją regularnie, ale pierwsza uwaga, jaka ciśnie mi się na usta, dotyczy faktu, że za dużo gra w niej obcokrajowców. W wielu przypadkach są to zawodnicy, którzy nic nie wnoszą do ligi. Mówi się, że dzieje się tak, bo są tańsi od Polaków, których ciężko wyjąć nawet z pierwszej, drugiej ligi. Ale mnie to nie przekonuje, za to poraża, że w składach drużyn, które będą nas reprezentowały w europejskich pucharach, gra po dziewięciu obcokrajowców, z którymi my się nie utożsamiamy. To katastrofa. Nie wiem, czy nie rozsądniej byłoby ograniczyć te liczby przepisami, bo nawet obowiązkowa obecność młodzieżowców w jedenastkach w przyszłym sezonie nam nie pomoże.

Jacek Góralczyk. Fot. Michał Chwieduk/400mm

To temat wymagający głębszej analizy i większego spektrum analityków, tymczasem liga finiszuje, kończy się zasadnicza faza i to teraz zaprząta głównie naszą uwagę.

Jacek GÓRALCZYK: – Układem sił nie jestem zaskoczony. Na pewno bardzo zawodzi Lech, nieciekawa jest sytuacja Zagłębia Sosnowiec i Górnika Zabrze. Jeżeli śląsko-zagłębiowskie ekipy nie pokonają odpowiednio Śląska Wrocław i Wisły Płock, to ich sytuacja będzie już bardzo ciężka, tym bardziej, że z rozpiski gier tylko trzy mecze rozegrają u siebie, a cztery na wyjeździe, co jeszcze bardziej podkreśli skalę trudności.

Zarówno Górnik, jak i Zagłębie pokazują wiosną dobry futbol, tyle że nie punktują…

Jacek GÓRALCZYK: – Zagłębiu, choć walczy, może jednak czegoś zabraknąć. Przegrywa z Legią, choć nie powinno, bo jak się w 75 minucie prowadzi z mistrzem Polski i ma się mecz pod kontrolą, to trzeba w końcówce wybijać piłki w aut, by utrzymać dobry wynik. Nie rozumiem też zachowania Angulo. Jego zagranie ręką w polu karnym, po której musiała być podyktowana przeciwko Górnikowi jedenastka, jest dla mnie irracjonalne. Zapytam więc, czy w Zabrzu nie znają starej prawdy, że jak się napastnik wróci pod swoje pole karne, to zawsze coś spier…li? Miejsce Angulo jest w ataku i niech tam zostanie, a dla śląskiej piłki byłoby bardzo źle, gdyby Górnik i Zagłębie nie wyszły z opresji.

Dół jest już tak samo określony jak góra tabeli?

Jacek GÓRALCZYK: – Walka o mistrzostwo rozstrzygnie się między Lechią a Legią. Lechia to dziś przede wszystkim solidność, przewidywalność, a także charakter, zaangażowanie, wola walki. No i Opatrzność czuwa nad gdańszczanami. Z Cracovią na jej boisku, to będzie ważny test, choć „Pasy” grają na zasadzie „na dwoje babka wróżyła”. Ciągnęła dobrą serię, windowała się w górę tabeli i naglę „pękła”z Miedzią w Legnicy.

Solidność to fundament rewelacji sezonu z Gliwic?

Jacek GÓRALCZYK: – Piast gra tak, jaki charakter ma Waldek Fornalik. Dobrze, że dano mu w Gliwicach czas na pracę, bo to fundament gliwickiego podium. Spokój, solidność, ciężka praca. Sprawdza się więc w gliwickim klubie pierwsza zasada, że nie tyle po wynikach, ile po solidnej pracy i postępie w grze drużyny poznaje się klasę trenera. A Piast ciągle idzie do przodu. Pytano – kto sprowadził do klubu Kirkeskowa, a to obecnie jeden z lepszych obrońców ligi. Nie widziany w Legii Czerwiński to jeden z lepszych stoperów w kraju. Valencia? Wszyscy dziwili się skąd się wziął. Parzyszek? To samo. Do tego Dziczek, wszyscy oni robią stałe postępy, grają coraz lepiej, co jest na pewno zasługą trenera Fornalika.

Danie czasu trenerom na spokojną pracę, to fundamentalna zasada. Tyle że działacze nie mają cierpliwości.

Jacek GÓRALCZYK: – Czas pokazał, że trenerzy potrzebują spokoju, ale go nie mają, bo jedno-dwa potknięcia zmiatają ich ze sceny. Tak było ostatnio i to mi się nie podoba, podobnie jak system rozgrywek.

Ma pan na myśli podział ligi przed drugą fazą?

Jacek GÓRALCZYK: – Dobrze, że chociaż punkty się już nie dzielą, ale ja w ogóle nie dzieliłbym ligi. Dokooptowałbym dwa zespoły – niech będzie Raków i ŁKS Łódź, i niech ta osiemnastka walczy o prymat. 34 ligowe mecze by wystarczyły. I nie trafia do mnie argumentacja, że nie mamy tylu piłkarzy, bo moim zdaniem są tacy na niższych szczeblach rozgrywek. Syn Robert trenuje Motor Lublin, więc widziałem kilka meczów czwartej grupy trzeciej ligi i zapewniam, ze są tam ciekawi zawodnicy. Podobnie ciekawie jest w śląskiej trzeciej lidze. Warto na nich postawić, choć „kwadratura koła” pewnie zaprzeczy mojej opinii.

 

Na zdjęciu: Kim byłby w Polsce Valencia, gdyby nie trener Waldemar Fornalik?