„Piłkarz to nie urzędnik za biurkiem. 26 dni urlopu nie wystarczy”

„Pierwsze, co bym zmienił, to wydłużył przerwę zimową. Liga powinna kończyć się w okolicach 10 grudnia, a zaczynać w ostatni weekend lutego” – mówi publicznie Zbigniew Boniek. Pan przez długie lata swej trenerskiej kariery pracował właśnie w takim systemie. Zgadza się pan z tymi słowami prezesa PZPN-u?
Zdzisław PODEDWORNY:
Zdecydowanie tak. To dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że 22 grudnia gramy jeszcze mecze ligowe. Nie miał pan wrażenia, że w tych grudniowych kolejkach w wielu drużynach widać było po prostu zmęczenie zawodników graniem przez 10-11 miesięcy w roku? Piłkarze to nie maszyny! Urzędnikowi za biurkiem 26 dni urlopu w roku zapewne wystarczy; w przypadku zawodowego piłkarza eksploatacja organizmu jest dużo większa – a tego urlopu ma on często co najwyżej tyle samo. To argument sportowy. Ale są i inne. Frekwencja na stadionach w grudniowe weekendy też jest dużo gorsza. Nawet najwierniejsi kibice często nie mają ochoty marznąć na trybunach. Cóż, z klimatem – nawet zmieniającym się w ostatnich latach – nie wygramy.

 

Kilka-kilkanaście lat temu przez środowisko piłkarskie w Polsce przetaczała się jednak dyskusja o tym, że nasi zawodnicy grają… za mało. Dobrze wytrenowany piłkarz nie powinien mieć kłopotu z zagraniem 40-42 meczów w sezonie. A pan powiada: „widać zmęczenie”. No to jak to jest?
Zdzisław PODEDWORNY: Odpowiedź tkwi w słowach „dobrze wytrenowany”! Pytanie, czy w obecnym systemie rozgrywek, i przy obecnym kalendarzu, rzeczywiście mamy do czynienia „dobrze wytrenowanymi” piłkarzami? Mam na myśli przede wszystkim przygotowanie fizyczne. Mam wrażenie, że dziś – porównując to do stanu sprzed dekady, może dwóch – jednostek treningowych fundowanych drużynie jest dużo mniej.

Rozumiem, że – w związku z dużo większą intensywnością gry – inaczej rozkładane są dziś akcenty treningowe. Ale „objętość” wykonywanej na treningach pracy jest – moim zdaniem – mniejsza niż kiedyś. I chyba za dużo dziś… nauki w treningu piłkarskim! Za wiele czasami pięknych słów, a za mało ciężkiej pracy fizycznej. A przecież właśnie odpowiednie przygotowanie motoryczne to jedyny sposób, by zniwelować przewagę techniczną tych krajów, gdzie w piłkę – dzięki innemu klimatowi – grać i trenować można przez 12 miesięcy w roku.

 

U nas – dzięki nowym stadionom i systemowi rozgrywek, który pan krytykuje – też już gramy więcej niż jeszcze dwie dekady wstecz.
Zdzisław PODEDWORNY: Owszem, gramy więcej. Ale czy lepiej? I czy lepiej trenujemy? Nie, bo wciąż kuleje u nas infrastruktura treningowa. To banał oczywiście, ale najbardziej od Zachodu odstajemy właśnie w zakresie bazy. Szefowie ligi zachwycili się sukcesem marketingowym, komercyjnym – i tylko z niego wynika ów kalendarz, nakazujący grę w drugiej połowie grudnia. Z samego tylko zwiększenia liczby gier w sezonie – jak pokazują doświadczenia ostatnich lat – nie wyniknie poprawa umiejętności technicznych naszych piłkarzy; nie zaczniemy gonić świata.

FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Przekornie można powiedzieć, że teraz – przy zniesieniu limitu cudzoziemców w klubach ekstraklasy – gonić nam będzie łatwiej…
Zdzisław PODEDWORNY:  Tak, oczywiście: kupując jeszcze więcej „badziewiaków”, którzy będą zajmować miejsce naszej rodzimej młodzieży… Tej, która – nie mogąc doczekać się miejsca w składach swoich drużyn – decyduje się na piłkarską emigrację po ledwie sezonie-dwóch spędzonych w ekstraklasie. A czasem nawet i szybciej.

 

Wyjazd to lepsze otoczenie, większe pieniądze. Można tę młodzież zrozumieć.
Zdzisław PODEDWORNY: 
 Pod warunkiem, że jest na ten wyjazd gotowa mentalnie. Na Zachodzie trzeba być gotowym na walkę na każdych zajęciach. Nikt nikomu niczego za darmo nie da. Proszę spojrzeć choćby na Rafała Kurzawę. U nas w lidze „czynił cuda” w ubiegłym sezonie. A w przeciętnym klubie francuskim jest po prostu jednym z wielu. Dobrze byłoby, aby na przykład taki Szymon Żurkowski przeanalizował ten przykład, zanim – wraz z menedżerem – podejmie decyzję co do swej przyszłości.

Credit: Piotr Matusewicz / PressFocus

Pańskim zdaniem powinien ruszyć w świat już tej zimy?
Zdzisław PODEDWORNY: Jeszcze miesiąc temu powiedziałbym bez wahania, że jest najlepszym zawodnikiem tej ligi. W meczach Górnika bywał „wszędzie”: na prawej i lewej stronie, w obronie i w przodzie. Ale ostatnie tygodnie miał dużo słabsze. Mam wrażenie, że oczami duszy zaczął się już skupiać na nowym klubie i wielkich pieniądzach – stąd widoczny gołym okiem strach przed doznaniem kontuzji – bo takie właśnie piękne i kolorowe wizje pewnie zaczął mu już kreślić agent. No i stąd zaczynam się zastanawiać, czy dziś naprawdę jest już gotów do owego wyjazdu; czy jest świadom tego, co może go czekać.

 

A propos Górnika: czemu – po świetnym poprzednim sezonie – dziś jest tak źle? I czy zimą – odchodząc od dotychczasowego pomysłu Marcina Brosza na drużynę – powinno się sięgnąć po 3-4 doświadczonych ligowców?
Zdzisław PODEDWORNY: 
 A czy mamy pewność, że ci doświadczeni zawodnicy, którzy ewentualnie przyjdą zimą, będą chcieli „umierać za Górnika” i jego utrzymanie w lidze? Czy nie jest tak, że ten scenariusz już w Zabrzu przerabiano? Ja w pomysł trenera Brosza wierzę i mocno mu kibicuję. I mogę mu tylko współczuć, że latem z konstrukcji budowanej według jego pomysłu właściwie bezkarnie pozwolono wyjąć parę ważnych – najważniejszych! – ogniw. Niezależnie od tego Marcin i jego sztab – bardziej niż jakikolwiek inny trener w ekstraklasie – pracuje na to, by wychować nie jednego, a siedmiu takich „Żurkowskich”.

 

Zatrzymajmy się chwilę przy konkretnych wydarzeniach jesieni. Powrót Adama Nawałki do ekstraklasy wyjdzie jej na zdrowie?
Zdzisław PODEDWORNY: 
 Już wyszedł. Lechowi przede wszystkim. Przecież „Kolejorz” nie zaczął nagle grać inaczej. Wygrywa, bo zawodnicy po prostu konsekwentnie realizują na boisku to, czego wymaga od nich szkoleniowiec. Patrzą na niego przez pryzmat jego prestiżu i nazwiska. Autorytet trenera – to element, który zdecydował, że Lech wygrał w grudniu trzy mecze z rzędu i już zameldował się w czołówce. Czy starczy do tytułu mistrzowskiego? Nie wiem. Ale konsekwencja to bardzo mocny argument w walce o ten tytuł. Potwierdza to przykład Lechii.

 

To znaczy?
Zdzisław PODEDWORNY: Liderowanie Lechii w pewien sposób definiuje naszą ligę. Ekipa Piotra Stokowca nie jest wielkim zespołem. Owszem bardzo zdyscyplinowanym i konsekwentnym w realizacji nakreślonych zadań, ale… nic ponadto. Czy Lechia to dziś zespół, który można pokazać w Europie, w eliminacjach Ligi Mistrzów? Zostawię tak tu to pytanie bez odpowiedzi…

 

No to kto będzie mistrzem?
Zdzisław PODEDWORNY:
 Jednak Legia. Po początkowych kłopotach trenera Sa Pinto, robi dziś wrażenie drużyny z największym potencjałem.

FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

A kto spadnie?
Zdzisław PODEDWORNY:
 Oby nie Górnik… Zagłębiu będzie trudno się utrzymać; mocno się sosnowiczanie „zakopali” na dnie tabeli.

 

Potrzebna mu zimowa rewolucja w szatni?
Zdzisław PODEDWORNY: Myślę, że bardziej wskazana była latem. To wtedy trzeba było myśleć o wzmocnieniach, o większej jakości piłkarskiej.

Powiedział pan: „Liderowanie Lechii definiuje naszą ligę”. W domyśle – jako nie najsilniejszą. Ale właśnie podpisano kontrakt na rekordowe dla ekstraklasy pieniądze z tytułu praw telewizyjnych. Jesteśmy w stanie logicznie wydać te ogromne – ósme w Europie, jak podkreśla „Ekstraklasa” SA – środki?

– Potrzeb pewnie jest wiele, ale główna – tylko jedna: baza treningowa. I o tym powinno się myśleć w pierwszej kolejności. Mam nadzieję, że te „bonusy” nie zostaną zwyczajnie przejedzone. Oby nie wylądowały wyłącznie w kieszeniach „łapiduchów” – jak nazywam menedżerów…

Zdzisław Podedworny, były trener m.in. Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów
FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

 

 

Adam Godlewski ocenia przepis o grze młodzieżowca wprowadzony przez PZPN.