Serce wojownika

Po raz kolejny było widać, że w grę wkładamy mnóstwo serca. Oczywiście, byliśmy dobrze przygotowani, bo u trenera Jacka Winnickiego nic się nie dzieje z przypadku. Ale znów pokazaliśmy, że im trudniejszą mamy sytuację, tym jesteśmy twardsi i nas to jeszcze bardziej buduje – słowa wypowiedziane przez Mateusza Zębskiego po sensacyjnym zwycięstwie (79:77) w ostatniej kolejce we Włocławku z Anwilem w pełni odzwierciedlają jego charakter. 27-latek imponuje bowiem walecznością i ambicją. I właśnie te cechy spowodowały, że zainteresował się nim Jacek Winnicki, trener MKS-u. -Waleczność, serce, poświęcenie dla drużyny, a także ciężka praca indywidualna przed treningami, znakomita motoryka – charakteryzuje swojego podopiecznego szkoleniowiec ekipy z Zagłębia Dąbrowskiego.

Krok w tył

Zębski długo jednak był niedoceniany. Jest wychowankiem Stali Ostrów Wielkopolski i z tym klubem po raz pierwszy próbował zawojować ekstraklasę. Nic z tego nie wyszło. Gdy klub zaczął odgrywać coraz ważniejszą rolę w lidze, on grał coraz mniej, by ostatecznie stracić miejsce w pierwszej piątce. Postanowił więc zmienić otoczenie. Przeniósł się do I-ligowego Polfarmeksu Kutno. To było dobre posunięcie. W ekipie z Kutna notował średnio 11,2 pkt, miał 5,3 zbiórki, 3,1 asysty i 1,8 przechwytu. Udowodnił, że jest graczem wszechstronnym i walecznym. I już po roku dostał ponowną szansę pokazania się w ekstraklasie. Tym razem w MKS-ie.

Wykorzystana szansa

Dla ambitnego zawodnika bieżące rozgrywki mogą być przełomowe. W ciągu pół roku, pod okiem trenera Winnickiego, stał się jednym z czołowych postaci ligi. Od początku grał sporo, ale dopiero odejście Bartłomieja Wołoszyna do Arki Gdynia otworzyło przed nim prawdziwą szansę. Szkoleniowiec – trochę z przymusu – widział w nim jednego z tych, którzy mogą pociągnąć drużynę i się nie pomylił. Zębski się nie przestraszył. Sprostał zadaniu, zaczął grać jeszcze lepiej i pewniej. W niedawnym finałowym turnieju Pucharu Polski – w starciach z Polskim Cukrem Toruń i Arką Gdynia – zdobył po 15 punktów, a przecież to ekipy, które mają się bić o medale mistrzostw Polski, mające w swoim składzie najlepszych zawodników. W rozgrywkach ligowych gracz MKS-u radzi sobie równie dobrze.

Do tej pory zaliczył 26 spotkań, w których na parkiecie przebywał średnio blisko 18 minut. W tym czasie zdobywał 6,3 pkt, miał 3,8 zbiórki i 1,3 asysty. Rekordowe 17 pkt rzucił w lidze Arce, a 13 zbiórek uzbierał przeciwko GTK Gliwice. Te liczby świadczą, że ma spory potencjał. Co ciekawe, Zębski nie wyróżnia się warunkami fizycznymi; mierzy zaledwie 190 cm. Braki wzrostu nadrabia jednak siłą i szybkością. Jest atletyczny i nieustępliwy, co czyni z niego świetnego obrońcę. W ostatniej kolejce o jego sile przekonał się m.in. Ivan Almeida; lider Anwilu niewiele sobie przy nim pograł. Sporo też dał w ataku. Zdobywając 14 pkt był drugim strzelcem zespołu – więcej (25) rzucił Cleveland Melvin – i jednym z „ojców” sensacyjnego zwycięstwa nad mistrzem Polski.

Mogą wszystko

– Skąd tak dobra moja postawa? Z ciężkiej pracy. Nie ma też co ukrywać, że trener Winnicki wierzy we mnie, daje mi szansę, co przekłada na moją grę – odparł koszykarz. MKS, mimo problemów, ma szansę na awans do play offu. Byłby to też ogromny sukces Mateusza Zębskiego. – Mieliśmy trudne momenty, ale nawet gdy przegraliśmy te kilka ostatnich meczów (4 z rzędu – przyp. red.), wierzyliśmy, że możemy jeszcze coś osiągnąć. Wielu już nas skreślało, a my po raz kolejny pokazaliśmy, że możemy wszystko i na pewno nie powiedzieliśmy ostatniego słowa – podkreślił rzucający MKS-u.

 

Na zdjęciu: 3 na 1? Dla Mateusza Zębskiego (w środku) to żaden problem.