Zmazać tę plamę!

Po fatalnym występie w Pradze plan na mecz z Albanią jest prosty – wygrać i zaprezentować się zdecydowanie lepiej.


Niesmak po występie reprezentacji Polski w Pradze męczy niemiłosiernie. To było zupełnie niestrawne i koszmarne, ale – na szczęście dla reprezentacji Polski – na kolejny mecz nie trzeba czekać tygodniami. Ci, którzy zagrali w miniony piątek w stolicy Czech, powinni się cieszyć, że tak szybko otrzymują od losu szansę, by się zrehabilitować. Trudno jest sobie bowiem wyobrazić, że można zagrać gorzej. Że kolejny raz po niecałych trzech minutach będziemy przegrywać 0:2.

Wizja nienaruszona

Przeciwko Albanii trzeba wyjść z zupełnie innym nastawieniem. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Fernando Santos, selekcjoner naszego narodowego zespołu. – Na pewno występ z Czechami nie obalił mojej wizji gry, choć nie udało się wdrożyć jej w praktyce. Wnioski są oczywiste: to nie może się więcej wydarzyć. W całej mojej karierze trenera nie pamiętam takiego wyniku 0:2 po kilku minutach. Był to ciężki czas dla zawodników, sztabu, dla Polski. Dlatego najważniejsze jest to, żeby zawodnicy zresetowali głowę. Nie można o tym zapomnieć, ale nie możemy tego powtórzyć, zaspać pierwszych trzech minut – mówił wczoraj na przedmeczowej konferencji prasowej portugalski szkoleniowiec.

Zmiany w składzie? Są wręcz oczywiste i tak naprawdę każdy z tych, którzy zagrali przeciwko Czechom, do zmiany się nadaje – może poza Wojciechem Szczęsnym. Wiadomo jednak, że dziesięciu zmian trener Santos nie zaproponuje. – W tym momencie nie jestem w stanie powiedzieć, czy mam 90 procent składu w głowie – przyznał Portugalczyk. – Trzy dni treningu pozwalają uzyskać odpowiedź, ale egzaminem jest mecz. Niektóre rzeczy będziemy musieli zmodyfikować z dwóch względów. Jeden z nich, to jak podchodzę do drużyny rywala. Drugi, to fakt, że przed chwilą graliśmy mecz, a musimy mieć świeżość. Radykalnych zmian nie będzie – podkreślił selekcjoner naszego narodowego zespołu i trudno jest z tym polemizować. Po pierwsze, czasu nie ma zbyt wiele. Po drugie, na zgrupowaniu nie ma przecież nieograniczonej liczby piłkarze. I wreszcie po trzecie, niektórzy ci, którzy zawalili mecz piątkowy, powinni przeprosić kibiców. A najlepszym możliwym na to sposobem jest dobry, zdecydowanie lepszy występ.

Co charakteryzuje Polaków

Zdaniem Fernando Santosa w meczu z Czechami to nie stricte gra obronna naszej drużyny była największym problemem. – Była nim… drużyna. Pierwsze dwie bramki to nie wina obrońców. Przy pierwszej zawodnik wchodzi za boczną linię i nikt nie zareagował. Druga to strata piłki w linii środkowej boiska. Jako kolektyw źle weszliśmy w mecz, pierwsze pięć-sześć minut nie posiadaliśmy piłki, nie potrafiliśmy wygrywać pojedynków, nie potrafiliśmy szybko zareagować. To kolektywny problem, a nie tylko sektora defensywnego. Jedenastu zawodników musi pracować, żeby drużyna była silniejsza – zauważył Portugalczyk, który dodał, że zespół musi pokazać dziś charakter, wolę walki i zaangażowanie.

– Chcemy pokazać to, co charakteryzuje Polaków: zdolność do poświęcenia i umiejętność robienia rzeczy wielkich. Możemy powiedzieć drużynie Albanii, że bardzo ją szanujemy, ale tutaj to my rządzimy. Obejrzałem dwa mecze, które Albania rozegrała z Polską. Były lepsze i słabsze momenty. Wynik 4:1 na Stadionie Narodowym nie może nas zmylić. Jeśli będziemy skoncentrowani, to mamy taką jakość, która pozwoli nam uniknąć problemów. Mamy umiejętności do tego, żeby posiadać piłkę, prowadzić grę. Musimy wejść na boisko z wiarą, że jesteśmy w stanie zagrać wspaniały mecz przeciwko Albanii – zakończył opiekun naszego narodowego zespołu.

Santos jak Beenhakker

Biało-czerwoni muszą zmazać plamę, którą dali w Pradze. Czy stać ich na to? Pewnie tak. Początek tych eliminacji przypomina nieco to, co wydarzyło się w 2006 roku. Wtedy w pierwszym meczu przegraliśmy z Finlandią 1:3. W dodatku u siebie, bo w Bydgoszczy. Odsądzano wówczas Leo Beenhakkera, który debiutował w meczu o punkty, od czci i wiary. Zupełnie tak samo, jak teraz odsądza się Fernando Santosa. Przypomnijmy, że w kolejnym meczu, choć jedynie zremisowanym 1:1 z Serbią, było dużo lepiej, a miesiąc później biało-czerwoni rozegrali koncertowe spotkanie przeciwko Portugalii na Stadionie Śląskim. Teraz trzeba przyspieszyć. Chociażby dlatego, że wówczas, w eliminacjach do Euro 2008, mierzyliśmy się w grupie z aż 7 rywalami. Tym razem przeciwników mamy tylko czterech.


Poniedziałek, 27 marca, godz. 20.45, Warszawa, Stadion Narodowy

POLSKA – ALBANIA

Sędzia Slavko Vinczić (Słowenia).


Na zdjęciu: Cel na mecz z Albanią jest prosty. Zdaniem Fernando Santosa, to my mamy rządzić na boisku.
Fot. Adam Starszyński/Pressfocus