Ósmy mecz serii

Pod Klimczokiem zmierzą się dwa z trzech zespołów I ligi, które w tym roku jeszcze nie przegrały. Ich sytuacja jest jednak zgoła odmienna, bo Miedź odniosła pięć zwycięstw, a dwa mecze zremisowała, a „górale” bilans mają dokładnie odwrotny – dwa zwycięstwa i pięć remisów.

Można tylko gdybać, co by było, gdyby piłkarze Adama Noconia punktowali tak, jak ich jutrzejsi rywale. Mieliby na swoim koncie sześć „oczek” więcej i do strefy awansu traciliby dziś tylko dwa punkty. Taki scenariusz nie jest jakąś abstrakcją, bo w większości spotkań, w których Podbeskidzie dzieliło się punktami z rywalami, było zespołem lepszym.

– Cieszy to, że nie przegraliśmy jeszcze na wiosnę, dzięki temu jesteśmy bardziej pewni siebie. Żeby jednak osiągać lepsze rezultaty, musimy zdobywać bramki. Trzeba się odblokować, bo goli jest za mało. W takim meczu, jak w Siedlcach, musieliśmy przecież coś strzelić, ale tak się nie stało, choć sytuacji było co niemiara – przypomniał Paweł Oleksy, lewy obrońca zespołu spod Klimczoka, który przyznał, że do następnego spotkania jego drużyna podejdzie z respektem, bo do Bielska-Białej przyjeżdża lider. Ale też z nastawieniem na zwycięstwo – po czterech kolejnych remisach.

Obecna forma „górali” przypomina nieco tę z wiosny poprzedniego sezonu. Podbeskidzie nie przegrało wówczas 10 meczów z rzędu, odnosząc sześć zwycięstw i notując cztery remisy. Ósmym spotkaniem tamtej serii było domowe starcie przeciwko… Miedzi, czyli dokładnie tak, jak teraz! „Górale”, po niezłym występie obu stron, wygrali 2:1. Generalnie, główny faworyt do awansu do ekstraklasy meczów przeciwko Podbeskidziu dobrze nie wspomina, bo nigdy nie wygrał. W sezonie 2006/07 bielszczanie zwyciężyli w obu spotkaniach. W ubiegłych rozgrywkach, w Legnicy, padł remis, a na Stadionie Miejskim przy ul. Rychlińskiego górą byli miejscowi. Jesienią tego sezonu zaś, bielszczanie wygrali w Legnicy. Dodatkowo, latem 2015 roku, w 1/16 finału Pucharu Polski, Podbeskidzie wygrało na wyjeździe, po dogrywce, 2:1.