Znakomity „Kolejorz” z solidną zaliczką!

W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy, Lech Poznań pokonał 2:0 szwedzki Djurgardens IF.


Przed meczem trener Lecha, John van den Brom, twierdził, że zespół Djurgardens prezentuje podobny poziom, co poprzedni rywal poznańskiego zespołu w LKE, czyli Bodoe/Glimt. W pierwszej połowie zupełnie nie było tego widać. Wprawdzie po błędzie Lecha drużyna ze Szwecji, na początku spotkania, skontrowała i obiła poprzeczkę, to później na boisku dominował „Kolejorz”. I należy jedynie żałować, że do przerwy mistrz Polski strzelił tylko jednego gola.

Sytuacji miał bowiem sporo. Strzał Filipa Szymczaka bramkarz „Żelaznych pieców” odbił jeszcze na korner, ale 39. minucie był już bezradny. Specjalista od stałych fragmentów gry w drużynie poznańskiej, Joel Pereira, posłał znakomitą piłkę w pole karne z rzutu wolnego. Tam najwyżej wyskoczył Antonio Milić i gospodarze objęli zasłużone prowadzenie. Lech próbował pójść za ciosem. Strzał Mikaela Ishaka był jednak nieznacznie niecelny. Chwilę później, również z dystansu, bardzo groźnie uderzył Radosław Murawski, ale świetną interwencją popisał się Zettestroem.

Prowadzenie Lecha było całkowicie zasłużone. Piłkarze Van den Broma zapracowali sobie na nie grając odpowiedzialnie, kreatywnie i z dużą determinacją. Po przerwie jednak coś się zmieniło. W szatni Djurgardens musiała odbyć się męska rozmowa, bo Szwedzi zaczęli grać lepiej i mecz się wyrównał. Goście stali się zdecydowanie groźniejsi, choć trzeba przyznać, że Lech nie pozwolił im na zbyt wiele. Groźnie pod bramką Filipa Bednarka zrobiło w zasadzie tylko raz. Na szczęście dla „Kolejorza” Berg uderzył wysoko nad poprzeczką.

Szkoda byłoby, gdyby Lech, patrząc na przebieg meczu, wygrał ten mecz tylko 1:0. I gracze „Kolejorza” wyszli z tego samego założenia. W akcji, po której padła bramka ważne były trzy momenty. Najpierw zagranie w pole karne Michała Skórasia, następnie błąd Szwedów we własnym polu karnym, aż wreszcie przytomność umysłu dwójki rezerwowych. Piłkę przejął Adriel Ba Loua, który zagrał do Filipa Marchwińskiego, a ten spokojnym strzałem w długi róg pokonał Zettestroema. Świetną sytuację na 3:0 miał w ostatniej doliczonej minucie Michał Skóraś, ale przestrzelił. Szkoda, choć i tak mistrz Polski wypracował sobie solidną zaliczkę przed rewanżem w Szwecji.


Lech Poznań – Djurgardens IF 2:0 (1:0)

1:0 – Milić, 39 min (głową), 2:0 – Marchwiński, 82 min.

Sędziowała Stephanie Frappart (Francja). Widzów 40000. Żółte kartki: Murawski, Ishak – Moros.

LECH: Bednarek – Dagerstal, Karlstroem, Milić – Pereira, Skóraś, Sousa (72. Ba Loua), Murawski, Rebocho – Szymczak (76. Marchwiński), Ishak. Trener John VAN DEN BROM.

DJURGARDENS: Zetterstroem – Johansson, Moros (77. Loefgren), Danielson, Bengtsson – Eriksson, Szabović (69. Finndell), Berg – Asoro (83. Radetinac), Edvardsen (83. Bergstroem), Wikheim. Trener Kim BERGSTRAND.

Rewanż 16 marca w Sztokholmie.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus