Mecz 50 na 50

– W mojej opinii mecz można było „zamknąć” jeszcze przed rzutami karnymi. Jednak żadna ze stron nie miała na tyle dużej inicjatywy – powiedział po Superpucharze Polski Zoran Arsenić.


Zoran Arsenić – rozmowa z kapitanem Rakowa Częstochowa.

Zabrakło wam trochę szczęścia?

– Zagraliśmy niezłe spotkanie, ogólnie jego poziom był na solidnym poziomie jak na początek sezonu. Mecz był 50 na 50, w zasadzie mógł pójść w obie strony. Legia miała kilka swoich sytuacji, my najlepszą stworzyliśmy w 90 minucie, gdy Marcin Cebula uderzył w poprzeczkę. Taki jednak jest sport. Ten mecz już za nami, musimy iść dalej.

W Rakowie, szczególnie w końcówce spotkania było widać dużą determinację.

– Oczywiście, to normalne. Każdy z nas chce wygrywać i zdobywać kolejne trofea. Ostatnie kilka lat i nasze zdobycze udowadniają, że Raków walczy o trofea i tak będzie cały czas. Boli nas to, że dzisiaj się to nam nie udało. Musimy jednak o tym zapomnieć i się zregenerować. We wtorek przed nami kolejne ważne spotkanie i do niego musimy się przygotować.

Obserwując waszą grę w ostatnich meczach widać, że często budujecie ataki od linii defensywnej. To założenia taktyczne trenera? Ostatnie spotkania pokazują, że jest w tym wiele ryzyka, co tworzyło zagrożenie pod waszą bramką.

– Zmiany są pod tym względem widoczne w taktyce. Cały czas nad tym pracujemy. Trzeba poświęcić jeszcze dużo pracy i wysiłku, aby wszystko funkcjonowało jak na leże. Powoli idziemy do przodu. Zobaczymy, jak będzie to wyglądać w kolejnych spotkaniach.


Czytaj więcej o Rakowie


Czy perspektywa boiska przekładała się na waszą, boiskową i faktycznie spotkanie było dość wyrównane?

– Dla mnie ten mecz był równy. Legia miała jak dobrze dwie bardzo dobre sytuacje strzeleckie. My, poza sytuacją Marcina, mieliśmy kilka kontrataków, które mogły zakończyć się bramkami. Zabrakło nam precyzyjnego ostatniego podania i spokoju w trzeciej tercji. W mojej opinii mecz można było „zamknąć” jeszcze przed rzutami karnymi. Jednak żadna ze stron nie miała na tyle dużej inicjatywy. To było niezłe spotkanie. Musimy z niego wyciągnąć wszystko, co było dobre. Resztę zdecydowanie trzeba poprawić.

Przed wami bardzo ważny mecz w Tallinnie. Taka data na mecz o Superpuchar to dobry wybór z waszej perspektywy?

– Jak mam być szczery, to nawet o tym nie myślimy. Chcemy grać w piłkę. Rozgrywanie spotkań, nawet co trzy dni, jest dla nas dobre. Ustalanie terminów takich meczów nie jest od nas zależne. Naszym zadaniem jest gra w piłkę. Jesteśmy szczęśliwi, że jesteśmy zdrowi i możemy grać o kolejne trofea. Każdy z nas będzie odpowiednio zregenerowany i przygotowany do meczu z Florą. Jedziemy tam po zwycięstwo.

Nie mieliście z tego powodu w głowie bariery, żeby odstawić nogę? W końcu wtorkowy mecz jest ważniejszy od Superpucharu.

– Każdy mecz jest dla nas ważny w takim samym stopniu. Graliśmy mecz o trofeum, także mogę zagwarantować, że w zespole nie było choćby jednego zawodnika, który nie poszedł na 100 procent. Chcieliśmy wygrać ten mecz, niestety nie wyszło. Teraz w głowie mamy już mecz w Tallinnie.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.