Żużel. Gdzie są nowe asy?

 

Włókniarz powoli buduje napięcie podczas okresu transferowego. Do tej pory potwierdzono przedłużenie kontraktów z Jakubem Miśkowiakiem oraz Pawłem Przedpełskim. Kibice czekają jednak na nowe twarze.

Pozostała mocna baza

Sympatycy Lwów mogli poczuć się lekko rozczarowani postami Włókniarza na Facebooku sugerującymi, że w talii Marka Cieślaka pojawią się nowe asy. Zamiast nich otrzymali potwierdzenie przedłużenia kontraktów z obecnymi zawodnikami klubu z Częstochowy. Do Leona Madsena i Fredrika Lindgrena dołączył Miśkowiak i Przedpełski.

Ten pierwszy to młodzieżowy mistrz Polski, który we Włókniarzu zostaje co najmniej jeszcze na rok. O przedłużeniu kontraktu przez Przedpełskiego było wiadomo po finale SEC w Chorzowie. Mimo kuszącej propozycji z Apatora, w którym się wychował postanowił pozostać w Częstochowie. Formalności zostały dopełnione w środę. Z klubem po sezonie 2019 pożegnało się 3 zawodników.

Do Torunia wrócił Adrian Miedziński, który chce pomóc w powrocie Apatora do Ekstraligi. Do Tarnowa z kolei powędrował Michał Gruchalski. Nie interesowała go jazda z numerem 8 i 16, stąd decyzja aby zejść szczebel niżej do zespołu Unii. Jedynym zawodnikiem który pozostał w Ekstralidze jest Matej Zagar. Dołączył do ekipy Motoru Lublin, z którym był łączony już od dłuższego czasu.

Z tych wszystkich zmian w Częstochowie nie będzie problemu z młodzieżowcem – Bartłomiej Kowalski lub Mateusz Świdnicki znajdą miejsce obok Miśkowiaka. Włókniarz musi umiejętnie wypełnić luki po Zagarze i Miedzińskim. Obecna baza, odpowiednio wzmocniona może gwarantować wiele emocji w nowym sezonie Ekstraligi.

Zagraniczna jakość

– Chciałbym mieć w zespole takiego żużlowca. Jeżeli coś mamy zmieniać, to być może przyszedł czas aby na pozycji Zagara zakontraktować zawodnika, który będzie nam gwarantował większą zdobycz punktową. Taki zawodnik jak Doyle może wprowadzić nową jakość i inny poziom. To były mistrz świata. Wtedy mielibyśmy mistrza i wicemistrza świata w jednej drużynie. To najwyższa światowa półka ale także przesympatyczny, skromny człowiek – tak o chęci zakontraktowania Doyla wypowiadał się kilka tygodni temu prezes Włókniarza Michał Świącik.

Niewątpliwie pojawienie się zawodnika tej klasy tylko pomogłoby ekipie Lwów. Doyle w poprzednim sezonie należał do najlepiej punktujących zawodników Ekstraligi (6 miejsce ze średnią 2,280). W ekipie Włókniarza tylko Madsen był wyżej w tej statystyce. Doyle był lokomotywą GetWellu Toruń (obecnie Apatora) i prawdopodobnie gdyby nie jego postawa to zawodnicy z MotoAreny nie wygraliby choćby jednego spotkania. Plotki o rozmowach mistrza świata z 2017 roku z Włókniarzem zaczęły się pojawiać po pierwszym półfinałowym meczu z Unią Leszno. Wtedy też Doyle pojawił się na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej. Od tamtej pory kibice czekają na potwierdzenie transferu do Włókniarza, którego jak na razie brak.

Powrót na stare śmieci

Niewiadomą pozostaje także pozycja drugiego wolnego miejsca. Niezbędny jest w nim zawodnik z polskim obywatelstwem. W ostatnich tygodniach mówiło się głośno o Maksymie Drabiku, Kacprze Worynie oraz Runie Holcie. Pierwszy odrzucił ofertę z Częstochowy i w nowym sezonie będzie kontynuował swoją karierę we Wrocławiu.

Woryna z kolei wprowadził sporo zamieszania wrzucając na swoje portale społecznościowe zdjęcie z Częstochowy. Mogło to sugerować jego transfer do Włókniarza. Okazało się jednak, że zawodnik fotografię otrzymał od swojego mechanika a wszystko było niewinnym żartem żużlowca PGG ROW-u Rybnik.

W grze pozostał zatem Holta, dla którego byłby to kolejny już piąty powrót do Częstochowy. Pierwszy raz barwy Włókniarza reprezentował jeszcze w 1999 roku. Później na stadion przy ulicy Olsztyńskiej wracał w 2010, 2013 i 2017 roku. Nie wszyscy w Częstochowie powitają go jednak z otwartymi rękami. W swojej karierze bronił również barw ekipy z Torunia, czego wielu kibiców nie może mu wybaczyć.