Żużel. I-ligowe szaleństwo

Ostrovia na awans do ekstraligi czekała prawie ćwierć wieku, a Unia Tarnów po 21 latach znów zawita w II lidze.


W mijającym roku byliśmy świadkami wielu niespodzianek na zapleczu ekstraligi. Mało kto przypuszczał, że awans do elity wywalczą ostrowianie, a oni udowodnili, że ciężką pracą można osiągnąć sukces. Ostrovia jest świetnym przykładem na to, że mieszanka punktujących młodzieżowców oraz doświadczonych i niezawodnych seniorów jest kluczem do triumfu. Zespół z Wielkopolski przez cały sezon utrzymywał równą formę, co ostatecznie zakończyło się zwycięstwem w finale fazy play-off.

Podopieczni Mariusz Staszewskiego w ostatnim meczu sezonu mierzyli się z Wilkami Krosno. Beniaminek stał się rewelacją sezonu. Po upokarzającej porażce w pierwszej kolejce z ROW-em Rybnik, zarząd klubu z Podkarpacia zdecydował się na zakontraktowanie dwóch zawodników – Tobiasza Musielaka oraz Vaclava Milika. Ten ruch był jednym z najważniejszych w całym sezonie żużlowym w Polsce.

Musielak był gwiazdą 1. ligi, czasem samodzielnie ciągnął zespół do zwycięstwa, dzięki czemu krośnianie byli o krok od wymarzonego awansu. – Dojechaliśmy do finału i w nim walczyliśmy z całych sił. Trzeba się cieszyć, bo taki wynik przed sezonem bralibyśmy w ciemno. Mimo naszych starań rywale byli jednak silniejsi – komentował sezon Wilków chwilę po spotkaniu finałowym lider drużyny Andrzej Lebiediew.

Zupełnie odmienne nastroje po sezonie panowały w obozie ROW-u. „Rekiny” pod koniec 2019 roku uzbroiły się w świetnych na papierze żużlowców, którzy mieli zagwarantować bezproblemową przeprawę wprost do ekstraligi. Choć ze statystycznego punktu widzenia Michael Jepsen Jensen i Rune Holta dawali wiele zespołowi, to w praktyce w najważniejszych momentach zawodzili.

Ponadto fatalny koniec rozgrywek zaliczył Kacper Gomólski, który w półfinałowym dwumeczu z Ostrovią zdobył zaledwie 4 punkty. Rybniczanie w pewnym momencie sezonu nie byli pewni swoich liderów do tego stopnia, że zakontraktowali Pontusa Aspgrena, który miał uleczyć zespół, a stał się zapchajdziurą, która wniosła niewiele pozytywnego w końcowy wynik ROW-u.

Największym pechowcem tego sezonu z pewnością była Unia Tarnów. Klub zmagał się z problemami finansowymi, przez co trudno było im złożyć kadrę na miniony sezon. Ostatecznie do Małopolski zawitali Niels Kristian Iversen i Rohan Tungate, czyli zawodnicy, którzy coś znaczą na żużlowym rynku. Jednak co z tego, skoro Duńczyk już w pierwszej rundzie doznał kontuzji, która wykluczyła go na znaczną część sezonu. W trakcie sezonu także Tungate zmagał się z urazem.

Wszystkie problemy kadrowe i finansowe złożyły się na to, że „Jaskółki” już w połowie sezonu były pogodzone ze spadkiem. Tarnowianom przez cały rok udało się wygrać jedno spotkanie, a wszystkie pozostałe zakończyły porażką. W ten sposób drużyna, która jeszcze kilka lat temu walczyła o medale w ekstralidze, spadła do najniższej klasy rozgrywkowej w Polsce.


Fot. Tomasz Rosochacki/Pressfocus