Podsumowanie rundy. Lech Poznań – Zestaw śrubokrętów

Były momenty zachwiania, ale „Kolejorz” konsekwentnie dąży do celu, jaki postawił sobie na stulecie istnienia klubu. Do mistrzostwa.


Z tym jubileuszem to kwestia lekko sporna, ponieważ klub tak po prawdzie powstał nie w 1922 a w 1920 roku. W marcu więc Lech będzie świętował stulecie przyjęcia do Związku Piłki Nożnej, ale jeśli cała ta „napinka” ma pomóc zespołowi w zdobyciu jego 8. mistrzostwa Polski, to chyba warto trzymać się nowej wersji.

Wezmą każdego

Gdy „Kolejorz” w sierpniu wskoczył na fotel lidera ekstraklasy, już go nie opuścił. Były słabsze momenty. Na 19 meczów poznaniacy wygrali 12, czyli dobrze, choć nie wybitnie. W okolicach września w 4 spotkaniach odnieśli tylko jedno zwycięstwo. Także na przełomie października i listopada w Wielkopolsce pojawił się lekka irytacja po remisach ze Stalą Mielec i Górnikiem Łęczna. Jesienią Lech poniósł też dwie porażki – z Jagiellonią właśnie we wrześniu oraz niedawno, ulegając Radomiakowi, którego w bieżących rozgrywkach „Kolejorz” już nie pokona (w 1. kolejce obie ekipy zremisowały).

Były więc momenty, w których Lech prosił się o utratę pierwszej lokaty. Rywale – głównie Pogoń, Lechia i Raków – także jednak chwiali się, najczęściej równo z poznaniakami, pomagając im niejako pozostać na szczycie. Na ten moment Lech ma 4 punkty „luzu”, a więc szału nie ma. W praktyce jedna to wszystko jest… czepianiem się na wyrost.

Fakty mówią jasno – Lech ma najlepszy atak i najlepszą obronę ligi. Ma (współ)lidera klasyfikacji strzelców w postaci Mikaela Ishaka, topowego młodzieżowca (Jakuba Kamińskiego), (współ)lidera klasyfikacji kanadyjskiej, sumującej bramki i asysty (Joao Amarala). Lider bez problemu mógłby wystawić dwie jedenastki, które byłyby w stanie rywalizować z każdą drużyną ekstraklasy. Sam trener Maciej Skorża zdradził zresztą, że otrzymał telefon od jednego z trenerów rywali, który powiedział mu wprost – jeśli macie kogoś niepotrzebnego, zimą weźmiemy każdego.

Wszystko pod kontrolą

Skorży także zresztą należą się pochwały. Został zatrudniony w kwietniu i końcówkę nieudanego sezonu wykorzystał na poznanie drużyny. Latem zdradził swoje oczekiwania, chciał transferów, żądał piłkarzy świadomych celów, o które gra się w Lechu. I najwyraźniej takich dostał. Odkurzył Joao Amarala, nie zauważył odejścia Tymoteusza Puchacza, trafnie wyznaczył Ishaka na kapitana. Na razie nie słychać też o tym, aby piłkarze pokroju Radosława Murawskiego, Daniego Ramireza czy Michała Skórasia narzekali na brak regularnych występów. W obecnej drużynie są oni co najwyżej rezerwowymi, Lech ma do gry lepszych graczy, a przecież wymieniona trójka miałaby zapewne miejsce w podstawowym składzie każdego klubu w Polsce! Skorża ma wszystko pod kontrolą

„Kolejorz” robi więc to, co powinien, wykorzystując absencję Legii Warszawa w czołówce. Oczywiście fanfary należy jeszcze wstrzymać, droga do mistrzostwa ciągle prowadzi przez kilkanaście kolejek, a pewne śrubki wypadałoby jeszcze w zespole dokręcić. Ale poznaniacy mają wszystkie śrubokręty, aby tego dokonać. Wystarczy tylko chwycić je w dłoń.


PLUS
Kadra marzenie

Przez wiele okienek transferowych narzekano na zakupowe działania klubu. Długo trzeba było czekać na zainwestowanie pieniędzy zarobionych dzięki zeszłorocznej Lidze Europy, ale wreszcie się to udało. Skład „Kolejorza” jest – jak na polskie warunki – przepotężny. Trudno mówić o jakimś słabym punkcie, a nawet jeśli ktoś wypadnie na jego miejsce czeka jakościowy konkurent.

MINUS
Mogło być lepiej

Lech zbiera mnóstwo zasłużonych pochwał, ale z drugiej strony… nie można spoczywać na laurach i chełpić sie sukcesem. Bo tego sukcesu jeszcze nie ma. Poznaniacy mogliby być jeszcze bardziej regularni, płynni, w większym stopniu wykorzystywać swoją przewagę na wielu płaszczyznach. 4 punkty przewagi nad Pogonią i 6 punktów nad Rakowem to nie jest wymarzony wynik.

STRZELCY (37): 10 – Ishak, 8 – Amaral, 6 – Kamiński, 3 – Milić, 2 – Kwekweskiri


Na zdjęciu: Czy kapitan Mikael Ishak doprowadzi Lecha do mistrzostwa Polski?

Fot. Paweł Jaskółka/Press Focus