Życie toczy się dalej

Po urodzinowym koszmarze – jak zatytułowała oficjalna internetowa strona Ruchu klęskę 0:6 z Pogonią Siedlce w dniu jubileuszu 98 lat klubu – w ekipie „Niebieskich” zapanowała pełna mobilizacja.

Stara piłkarska prawda

– Żeby nas nikt źle nie zrozumiał – prosi Kowalski. – Nie przeszliśmy obojętnie obok tej porażki, nie spłynęła ona po nas jak po kaczce. Na pewno jeszcze do niej nie raz wrócimy, ale życie toczy się dalej. Teraz koncentrujemy się już tylko na kolejnym, ważnym dla nas meczu ze Stomilem. Przypominam sobie, że za trenera Jacka Zielińskiego również przegraliśmy 0:6 z Jagiellonią w Białymstoku, a na finiszu cieszyliśmy się z trzeciego miejsca w ekstraklasie. Może i teraz na koniec będziemy mieli lepsze nastroje? Stara piłkarska prawda mówi, że lepiej raz przegrać tak wysoko, niż sześć razy po 0:1.

Mają o co walczyć

Kuba Kowalski jest jednym z najlepszych zawodników Ruchu w tym sezonie, a na pewno należy do najrówniej grających, jednak to małe pocieszenie dla ambitnego zawodnika. – Z Pogonią zagraliśmy bardzo źle i nie chodzi tu o jednego-dwóch zawodników, lecz o cały zespół. Nie oznacza to jednak, że nie mamy umiejętności, odstępujemy od innych, co pokazał chociażby nasz mecz z walczącą o ekstraklasę Chojniczanką. Trafił nam się jednak słabszy mecz, ale wciąż mamy o co walczyć. Co prawda zespoły z bezpiecznych miejsc powygrywały w minionej kolejce swoje spotkania i uciekły nam, ale barażowa pozycja jest nadal w naszym zasięgu, o nią powalczymy w Olsztynie – zapewnia doświadczony ligowiec.

Bratanek i kuzyn

Stomil na ligowe zwycięstwo czekał od listopada i doczekał się go w sobotę. W pierwszym tegorocznym meczu na stadionie przy alei Piłsudskiego 69A biało-niebiescy wygrali z wyżej notowaną Puszczą Niepołomice 2:0 po dwóch trafieniach Artura Siemaszki. – Jeszcze siedem tak udanych występów i będziemy się cieszyć – uważa Grzegorz Lech, jednym z najwartościowszych zawodników w gronie gospodarzy, prywatnie bratanek Piotra Lecha, trenera bramkarzy Ruchu i kuzyn Kamila Lecha, też wychowanka chorzowskiego klubu, a dziś trzeciego bramkarza Podbeskidzia. – Zawsze mecze przeciwko rodzinie mają swoją dodatkową adrenalinę. Sentymentów jednak nie będzie, tym bardziej, że w Chorzowie polegliśmy w kontrowersyjnych okolicznościach, trochę wtedy młodych zawodników Ruchu poniosło, więc pora na rewanż z naszej strony – zapowiada pomocnik Stomilu i przypomina.

Nie zwiesili głów

– Ruch to solidna firma, groźna mieszanina rutyny z młodością, czego nie oddaje pierwszoligowa tabela. My jesteśmy jednak podbudowani ostatnim zwycięstwem. Wcześniej nie graliśmy źle, ale brakowało nam szczęścia. Nikt jednak nie zwieszał głów, a teraz wrzuciliśmy jeden kamyczek do woreczka i jeśli jeszcze wrzucimy siedem takich, to weźmiemy na plecy już pełny, duży wór i z radością pojedziemy na wakacje – mówi z uśmiechem Lech.

Czy wiesz, że…

Ruch to klub, z którym najtrudniej dogadać się w Polsce – tak przynajmniej przekonanie panuję w Olsztynie. Dlaczego? – We wtorek ma być u nas pochmurnie, może przelotnie padać, ale mam nadzieje, że już nikt z Chorzowa nie będzie narzekał, że murawa jest za wilgotna, trawa za mokra, bo z tego powodu poprzednio przełożyliśmy nasz mecz. Wierzę, że w końcu zagramy – zdradza kierownik Stomilu Ryszard Świderski i dodaje. – Nie wiem dlaczego z wszystkimi można się dogadać, tylko nie z Ruchem. Nasze barwy są niebiesko-białe, więc poprosiliśmy chorzowian, by wzięli stroje różne od naszych, ale oni odpowiedzieli, że… nie mają innych tylko białe i w takich zagrają. Przepisy dziwnie regulują, że gospodarze muszą dostosować się do gości, ale to wstyd, żeby taka firma, wielokrotni mistrzowie Polski mieli tylko jeden komplet strojów. No cóż, poradzimy sobie, a niezależnie od wszystkiego wierzę, że wygra dziś sportowy duch!