A może by tak do… karnych?

Z okien tego obiektu doskonale widać mural z podobizną… Cristiano Ronaldo. Zawadiacką, dodajmy, bo mrugającą okiem. Bulwarówki nad La Platą momentalnie podchwyciły temat, wyśmiewając się z argentyńskiej federacji, która jednak nie mogła nic z tym zrobić. Bo drugi hotel w stolicy Tatarstanu, który otrzymał akredytację FIFA na czas mundialu, wcześniej zajęli… Francuzi. – Dobrze, że to nie Griezmann, albo Mbappe – żartują argentyńscy kibice. Sam Messi głosu w tej sprawie nie zabrał, chociaż nie brakuje opinii, że byłby bardziej zadowolony, gdyby z muralu mrugał do niego… Samuel Umtiti, środkowy obrońca „Trójkolorowych” i klubowy kolega Argentyńczyka z Barcelony.

Skopiować Van Gaala

Mecz z Francją króluje, rzecz jasna, na czołówkach wszystkich argentyńskich dzienników. Te zajmujące się tylko sportem prześcigają się w rozmaitościach na temat meczu. Wieści z ostatnich przed starciem z „Trójkolorowymi” treningów mówią m.in. o tym, że drużyna sumiennie ćwiczyła rzuty karne, a trener Jorge Sampaoli dużo czasu spędził z bramkarzami. Przypomnijmy, że w Rosji nie ma z zespołem kontuzjowanego Sergio Romero, który cztery lata temu, w półfinale przeciwko Holandii, obronił dwie jedenastki. Dziennik „Ole” przekonuje jednak, że Franco Armani, debiutant z meczu z Nigerią, w ostatnich sezonach broni karne na poziomie 27 procent. To niezła statystyka. Argentyńczycy zastanawiają się również, że jeżeli doszłoby do jedenastek, to czy nie warto zastosować… zmiany w bramce. Tak, w ćwierćfinale z Kostaryką przed czterema laty, postąpił selekcjoner Holendrów, Louis van Gaal. W końcówce dogrywki wpuścił do bramki Tima Krula za Jespera Cillessena i zmiennik obronił dwie jedenastki. We wspomnianym półfinale z Argentyną trener „Pomarańczowych” nie powtórzył tego manewru i to „Albicelestes” zagrali w finale.

Bohater broni nieszczęśnika

Kto jednak miałby pod koniec dogrywki zastąpić Armaniego, który ma rozpocząć dzisiejsze spotkanie w argentyńskiej bramce? Chyba nie Willy Caballero, antybohater meczu z Nigerią? Dość nieoczekiwanie nieszczęśnika wziął w obronie najwybitniejszy argentyński specjalista od bronienia karnych, bohater mundialu z 1990 roku, Sergio Goycoachea, który jest w Rosji, kibicuje Argentynie na trybunach, a także bierze udział w rozmaitych sympozjach szkoleniowych. – Przytrafił mu się zwykły, piłkarski błąd. Nic więcej – przekonuje „Goyco”, który na wspomnianych mistrzostwach świata we Włoszech obronił cztery rzuty karne i „za uszy” wciągnął „Albicelestes” do finału. W sumie, w trakcie 7-letniej przygody z reprezentacją, Goycoaachea nie dał się pokonać z 11 metraów aż 10 razy.

Za bardzo jednak Argentyńczycy na rzuty karne nie powinni się nastawiać. Dlaczego? Bo dwa ostatnie takie konkursy przegrali. Najpierw w 2015 roku, w finale Copa America, a następnie rok później, w decydującym starciu Copa America Centenario. W obu przypadkach lepsi okazali się Chilijczycy, a za drugim razem pomylił się m.in. sam Lionel Messi.