A wśród widzów tylko zarząd…

Rozmowa z Jackiem Orłowskim, prezesem Stali Mielec.

Wszystko dopięte na ostatni guzik?
Jacek ORŁOWSKI
: – W zasadzie tak. Najdłużej trwała pewna kosmetyka stadionu, nowe oznakowania stref, które na Pucharze Polski będą trochę inne niż na pierwszej lidze.

W PP strefy dostępu muszą być cztery, a w meczach ligowych będą dwie. „Zero” – dla uczestników przebadanych, no i ta druga, dla nieprzebadanych. Czyli media zewnętrzne albo te osoby, które wchodzą w skład organizacji meczu, ale nie znajdowały się na klubowych listach, nie były poddawane testom czy izolacji.

Jacek Orłowski

Trudności z tym wszystkim nie ma, ale musieliśmy się zastanowić, jak to wszystko wydzielić, jak wyznaczyć by drogi osób przebadanych nie krzyżowały się z nieprzebadanymi. Musimy dbać o bezpieczeństwo zawodników, trenerów, sędziów.

Rozumiem, że hurtownia ze środkami dezynfekującymi też odwiedzona?
Jacek ORŁOWSKI
: – Już dawno! Jeszcze gdy Orlen sprzedawał jednej osobie tylko po dwie butelki, to zjeździłem wszystkie stacje benzynowe w okolicy. Teraz każdy sam się prosi, by te płyny kupować… Jest zatem trochę lżej.

Piłki wypadające w trybuny trzeba będzie dezynfekować, ale nie ma chłopców do ich podawania, nie będzie też dziecięcej eskorty. Sędzia techniczny ma wyznaczyć osobę z każdej drużyny odpowiedzialną za organizację piłek.

Na razie trudno mi sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało. Razem z Miedzią przecieramy szlaki, pewnie wiele kwestii wyjdzie w praniu. Na pewno podpytam kolegów z Legnicy po ich meczu z Legią, na co warto zwrócić uwagę. Gdyby tam pojawiły się jakieś błędy, to spróbujemy je w Mielcu wyeliminować.

Stres, obawy?
Jacek ORŁOWSKI
: – Przede wszystkim radość, że gramy. Przykro, że bez kibiców. Podchodzimy do tego z entuzjazmem, ale też niepokojem, jak to wszystko będzie wyglądało. Oglądaliśmy wszyscy mecze Bundesligi. To wyglądało trochę jak sparingi.

Są emocje sportowe, ale inne niż zwykle. Dodam, że ja akurat wybierałem transmisje bez podłożonego dźwięku trybun. Stawiam na naturalność, dlatego my niczego z głośników na naszym stadionie nie puścimy (śmiech). Zdaje się, że kiedyś postąpiła tak Cracovia i potem były z tego problemy.

Dla was mecz z Lechem to solidne przetarcie przed ligową walką o awans do ekstraklasy. Tym bardziej, skoro nie ma możliwości organizowania sparingów.
Jacek ORŁOWSKI
: – Na pewno będzie to dla nas przetarcie i doświadczenie. Gdyby udało się nie dać dużej plamy, a może wręcz wygrać, to byłby to niesamowity kop na ligę. Chcemy po prostu dobrze się zaprezentować. Fakt, że brak spotkań kontrolnych to utrudnienie, bo gierki wewnętrzne na treningach nie pokazują miarodajnie, co drzemie w zawodnikach.

Sporo też mówi się teraz o kontuzjach… Nie zostaje nam nic innego jak prewencja, dłuższe rozgrzewki. Powrót do intensywnych treningów robi swoje. Trzeba było nadrabiać stracony czas, dlatego siłą rzeczy urazy mięśniowe pewnie się pojawią. Częstotliwość meczów też jeszcze da o sobie znać. Dlatego powtórzę: prewencja, prewencja i jeszcze raz prewencja.

Ma pan dużą nadzieję na sprawienie niespodzianki, wyeliminowanie „Kolejorza”?
Jacek ORŁOWSKI
: – Podchodzimy do tego na poważnie. Już wszyscy stawiali na nas krzyżyk w meczu z Pogonią Szczecin, a pokonaliśmy ją. Mamy świadomość, z jak silnym rywalem się mierzymy, lecz chcemy sprawić niespodziankę – dla miasta, samych siebie, kibiców.

Na ten mecz sprzedaliśmy bilety, dlatego wkrótce wypuścimy komunikaty z różnymi możliwościami. Przygotowaliśmy pakiety, kibice będą mogli zamienić bilet na wejściówkę na wybrany mecz w przyszłości, na klubowe gadżety czy inną klubową usługę. To już ich wybór.

Co sądzi pan o pomyśle Zbigniewa Bońka, chcącego doprowadzić do możliwości wpuszczania na stadiony 999 kibiców?
Jacek ORŁOWSKI
: – Fajnie, tyle że… pojawi się problem, jak wyselekcjonować tych kibiców. Czy wpuścić karnetowiczów? Czy tych najwierniejszych wyjazdowiczów, na podstawie jakichś statystyk? To chyba byłby większy kłopot niż ze zwykłym meczem.

Na razie takiej decyzji nie ma, jeśli przyjdzie, to z góry, z ministerstwa. Kluby mające frekwencję powyżej 1000 osób będą miały dylemat. My samych karnetowiczów mamy obecnie ponad 1200.

Ile osób będzie w środę na meczu?
Jacek ORŁOWSKI
: – Zgodnie z regulaminem i wytycznymi na Puchar Polski, to 15 dziennikarzy, 10 fotoreporterów. Do tego 5-osobowa reprezentacja gości. W jej skład wchodzi czy to prezes, czy dyrektorzy, czy klubowe media.

Każda z tych pięciu osób musi oczywiście znajdować się na klubowej liście, być przebadana. Ze strony gospodarza takich osób jest maksymalnie 8. Akurat padło na zarząd (śmiech). Pewien problem będą mieli fotoreporterzy.


Czytaj jeszcze: Prezes nikogo za rękę nie złapał


Ich miejsce będzie wzdłuż linii bocznej na trybunie głównej, zaraz za ogrodzeniem. Na naszym stadionie jest bieżnia, dlatego odległość stamtąd do boiska będzie dla nich utrudnieniem, ale i tak dobrze, że kilku ich można wpuścić, by relacje zdjęciowe też poszły w świat.

Przed kilkoma tygodniami Mielec przekazał wam 350 tysięcy złotych. Jak bardzo środki z miasta pomogły klubowi?
Jacek ORŁOWSKI
: – Bardzo. Zostały przeznaczone na szeroko pojętą licencję, czyli pokrycie pewnych zaległości wymagalnych licencyjnie, byśmy wyszli na prostą. Przesunięcie tych środków przez miasto, byś,my mogli otrzymać je wcześniej, odczuliśmy mocno – w pozytywnym tego słowa znaczeniu.


Bez nich nie byłoby licencji?
Jacek ORŁOWSKI
: – Wprost nie odpowiem, bo nigdy nie można mieć jednego scenariusza. Zawsze trzeba zadbać o plan B i C. Byliśmy gotowi na różne opcje, ale akurat ta, która weszła w życie, była dla nas najlepsza.

Czy dużo brakuje dziś Stali do osiągnięcia płynności finansowej?
Jacek ORŁOWSKI
: – Można łatwo policzyć, jaką mamy stratę z samego tytułu rozgrywania meczów przy pustych trybunach. Jeden mecz to dla nas średnio 50 tysięcy złotych zysku, a miało ich być 10. To już jest pół miliona… Do tego doszedł szereg wydatków związanych z obecną sytuacją, jak dezynfekcja czy pewne kwestie infrastrukturalne, wygrodzenia.

Trzeba się liczyć z tym, że w pewnym momencie przyjdzie zator, bo budżet nie jest z gumy. Musimy cały czas pracować, szukać, prosić. Wierzę, że będzie dobrze. Teraz jesteśmy z pensjami w miarę na bieżąco. Może nie jest tak, jak powinno być do końca, ale to tylko niewielki poślizg.

Pewnie wszystko spiętrzy się dopiero w końcówce roku, bo tak to zwykle bywa i na to musimy być przygotowani.

Ubiegaliście się o tarczę antykryzysową?
Jacek ORŁOWSKI
: – Wiele klubów próbuje to robić. Problem z nami jest w tej chwili taki, że nadal działamy w formie stowarzyszenia. Dopiero finalizujemy powołanie spółki. To będzie kropka nad „i”. Pewnie z tarczy nie skorzystamy, choć jeśli tylko pojawi się jakaś furtka, to spróbujemy. A do nowego sezonu przystąpimy już jako spółka akcyjna.

Zimą kilku zawodników – Łukasz Janoszka, Seweryn Kiełpin – rozwiązało kontrakty z winy klubu. W związku z tym będą kłopoty?
Jacek ORŁOWSKI
: – Spisaliśmy porozumienia, które wypełniamy, dlatego nie widzę dużego problemu. Tak to już z zawodnikami jest, że z jednymi się podpisuje kontrakty, a z innymi – rozwiązuje.

To normalna rzecz, dużo do powiedzenia podczas selekcji zawsze ma trener. Padło akurat na te nazwiska, a okazuje się, że drużyna potrafi bez nich grać. Zimą uzupełniliśmy skład i wierzę, że ta runda będzie dobra.

Nie spotkacie się z Kiełpinem czy Janoszką w Izbie ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych?
Jacek ORŁOWSKI
: – Nie, nie. Te tematy są pozamykane porozumieniami, a z przepisów warunkujących rozwiązanie kontraktu z winy klubu się wywiązujemy. Janoszce akurat umowa kończy się w czerwcu. Jeszcze wtedy może jakiś spór wypłynąć, ale na razie tego typu kłopotów nie prognozujemy.

Są obawy w związku z tym, że wasz partner, PGE, zapowiedział ograniczenie środków na sponsoring?
Jacek ORŁOWSKI
: – Mamy aktualną umowę, która jest realizowana. Na razie nie komentujemy takich tematów. Ustaliliśmy z PGE, że razem przedstawiamy komunikaty – zarówno dobre, jak i złe. A na razie złych nie ma.

Czy Stal zaczyna w środę najważniejszą rundę od ponad 20 lat?
Jacek ORŁOWSKI
: – Taką najważniejszą rundę mamy już trzecią wiosnę z rzędu (śmiech). Ta jednak rzeczywiście jest wyjątkowa, bo czujemy, że teraz najbliżej nam do tej upragnione ekstraklasy. Trzeba zdawać sobie sprawę, że po tak długiej przerwie będzie loteria. Ale jesteśmy pełni nadziei, tanio skóry w walce o awans nie sprzedamy.

Ekstraklasa albo śmierć?
Jacek ORŁOWSKI
: – (śmiech). Znamy to hasło, ale nie. Chcemy bardzo, zrobimy wszystko, co się da, ale to tylko piłka. Jeśli nam nie wyjdzie teraz, to nie poddamy się i spróbujemy za rok.





Na zdjęciu: Prezes Jacek Orłowski (na małym zdjęciu) czuje, że Stali blisko do ekstraklasy. To, czy w lipcu będzie świętować, zależne jest m.in. od dyspozycji Andrei Prokicia.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus