Aluron CMC Warta Zawiercie. By zapłonął ogień

Dużo pracy przede mną, dużo pracy przed nami. ZAKSA pokazała nam miejsce w szeregu – przyznał po porażce z zespołem z Kędzierzyna Koźla, Michał Żurek, libero „Jurajskich rycerzy”.


Zawiercianie w ramach przygotowań do sezonu zmierzyli się w Kędzierzynie-Koźlu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Przegrali 1:3 i była to ich już druga porażką z tą drużyną w okresie przygotowawczym. W niedawnym turnieju towarzyskim w Bełchatowie również „urwali” rywalom tylko seta. Jednym z elementów, które zawiercianie muszą poprawić jest przyjęcie zagrywki. Odpowiada za nie m.in. libero Michał Żurek, który do drużyny dołączył w lecie z Indykpolu AZS Olsztyn. I czeka go trudne zadanie, bo w Aluronie CMC Warcie ma zastąpić Japończyka Taichiro Kogę.

Żurek po spotkaniu z ZAKSĄ nie stronił od samokrytyki. – Nie jestem facetem, który skupia się na pozytywach, więc powiem, że przede mną, przed nami wszystkimi. Graliśmy z wymagającą drużyną i pokazała nam miejsce w szeregu, szczególnie elemencie przyjęcia, za które odpowiadam. Nie był to udany mecz. Do rozpoczęcia sezonu pozostało nam jeszcze trochę czasu (PlusLiga startuje 11 września, a zawiercianie pierwszy mecz zagrają dwa dni później – przyp. red.) i będziemy do niego gotowi – zapewnił siatkarz.

Żurek znalazł jednak też pozytywy. Jego zdaniem dobrze zaprezentowali się obaj atakujący, Grzegorz Bociek i Mateusz Malinowski oraz rozgrywający Maximiliano Cavanna. – Nie trzeba nic dodawać, jakiego mamy rozgrywającego. Już na tym etapie możemy mówić, że to jest bardzo udany transfer i trzeba chwalić ludzi, którzy podjęli taką decyzję – przyznał. – Mamy bardzo obiecującą drużynę i jak wykonamy dobrze swoją pracę, to jesteśmy w stanie dać dużo radości kibicom i trudno będzie się z nami grało. Na to liczę –dodał.


Czytaj jeszcze: W drodze do celu

Zawiercian w trakcie przygotowań nie ominęły kłopoty z korona wirusem. U dwóch zawodników testy na COVID-19 okazały się pozytywne. Pozostali zawodnicy szybko jednak wrócili do treningów, więc Żurek nie w tym szukał przyczyn niepowodzeń s starciach z mistrzami Polski. -Siatkówka i sport na tym poziomie wymaga od nas rozwiązywania problemów. Przez wewnętrzne kłopoty nie jesteśmy w rytmie meczowym, ale ZAKSA też ma taką sytuację. Nie ma co szukać przyczyn przegranych w takich problemach – ocenił.

Żurek już nie może doczekać się na start ligi. Dla niego sparingi to jednak nie to samo, co gra o punkty, w której są emocje i adrenalina. – Bardzo czekam na ligę. Może to tylko mój problem, ale granie sparingów nie jest przyjemne. Oczywiście trzeba je odbyć, by ocenić dotychczasowe przygotowania i zobaczyć w jakim miejscu się znajdujemy, ale prawdziwa weryfikacja przyjdzie w lidze. Wtedy okaże się kto jak wytrzymuje ciśnienie. Nie raz widziałem królów okresu przygotowawczego, którzy później w lidze wyglądali bardzo słabo – powiedział Żurek. – Szczerze mówiąc bardzo nie lubię okresu przygotowawczego To czas pracy, ciężkich treningów w siłowni, wszystko boli i ciągle jesteś zmęczony. Czekam na ligę, na pierwszy mecz. Czekam, by zrobić ogień w Zawierciu – przyznał.


Na zdjęciu: Michał Żurek po przeprowadzce z Olsztyna do Zawiercia liczy na walkę o najwyższe cele.

Fot. Łukasz Laskowski/pressfocus