Grygierczyk: Z Katowic do kadry blisko nigdy nie było

Nawet wtedy, kiedy ta kadra na Bukowej swoje mecze rozgrywała, co się niegdyś zdarzało, choć młodym, przywykłym już do innych stadionów w wymiarze wielkościowo-estetycznym, pewnie trudno to sobie wyobrazić. Blisko nie było przede wszystkim sportowo, a wyjątek Jana Furtoka, wielokrotnego reprezentanta Polski, tylko to potwierdza.

Dawna GieKSa, ta z najlepszych czasów, kiedy to stawała na podium mistrzostw Polski (nigdy nie na najwyższym) i zdobywała Puchar Polski, słynęła głównie jako dobrze zorganizowany i bardzo waleczny zespół, acz zasadniczo bez gwiazd. To zapewne dlatego tak trudno było poszczególnym zawodnikom zdobyć trwałe uznanie kolejnych selekcjonerów. Powołania dla innych – poza Furtokiem – zdarzały się, ale tylko sporadycznie.

To i tak dla dzisiejszych bywalców Bukowej sytuacja z gatunku science fiction. Co tu mówić o kadrowiczach, skoro od lat sympatycy GieKSy borykają się z bezsilnością drużyny w walce o awans do elity. Słynne zawołanie sprzed dobrych paru sezonów „ekstraklasa albo śmierć” stało się z czasem przedmiotem kpin i ironii. Ta bezsilność pojawia się w bardzo różnych konfiguracjach personalnych. I na boisku, i na trenerskiej ławce.

Co nie zmienia faktu, że pewien potencjał na Bukowej wciąż drzemie. Piszemy o przypadkach Pawła Olkowskiego i Rafała Pietrzaka, którzy do „większej piłki” trafili właśnie po zaliczeniu przygody w Katowicach-Dębie. Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek odnotowali na nim liczące się dla klubu – a ich dla nich samych – epizody w karierze trenerskiej.

Ich drogi do stanowiska selekcjonera kadry były oczywiście odmienne. Można jednak przyjąć, że klimat Bukowej niekoniecznie musi uchodzić za ciężki, depresyjny, a w sumie niesprzyjający rozwojowi. Obecność zarówno w poprzednim, jak i dzisiejszym sztabie reprezentacji innych osób związanych w przeszłości z GKS-em również tę tezę podtrzymuje, a wręcz wzmacnia.

Może to rzecz jasna być dla działaczy klubu niejakim powodem do satysfakcji, ale przede wszystkim powinien być przyczynkiem do zastanowienia się nad tym, dlaczego pojedynczym ludziom się udaje – choć dopiero poza Katowicami – a im wciąż nie. Może w najbliższych dniach będzie czas, by pogadać o tym z Olkowskim, Pietrzakiem i przede wszystkim z Brzęczkiem…