Cierpliwość w cenie

Anita Włodarczyk, trzykrotna mistrzyni olimpijska, na razie cieszy się z powrotu do startów, ale na dobre wyniki trzeba będzie poczekać.


Jeszcze tylko kilka starów w mityngach i przed lekkoatletami w ostatni weekend czerwca najważniejszy start w pierwszej części sezonu: drużynowe mistrzostwa Europy na Stadionie Śląskim rozgrywane w ramach Igrzysk Europejskich. Dla biało-czerwonych szczególnie ważny, wszak dwa razy z rzędu triumfowali w tej prestiżowej imprezie i wcale nie ukrywają wysokich aspiracji. Pod kątem tych zawodów obserwowaliśmy popisy lekkoatletów i wypadły one wielce obiecująco chyba możemy nawet liczyć na końcowe zwycięstwo.

Nutka optymizmu

Ewa Swoboda, nasza najlepsza sprinterka, z sezonu na sezon staje się coraz większa profesjonalistką oraz perfekcjonistką. W memoriale „Kusego” poprawia swoje rekordy życiowe. W sobotnich eliminacjach dystans 100 m pokonała w 11,03 i jest jej najlepsze osiągnięcie w karierze. Wielu może oczekiwało na więcej w finale, ale przecież czas 11,07 nie jest zły, uwzględniając zero wiatru. Może nieco usztywniająco na sprinterkę z Żor wpłynęła obecność Marii Jose Ta Lou (Wybrzeże Kości Słoniowej). 34-lenia Iworyjka pokonuje ten dystans poniżej 11 sek. z zamkniętymi ocza i tym razem osiągnęła 10,82.

– Trochę mi smutno, że tę moją „życiówkę” oglądało tak mało widzów – mówiła nieco markotna sprinterka AZS AWF Katowice, która niebawem może uporać się z rekordem kraju Ewy Kasprzyk10,93 z 1986 r. – W finale byłam już trochę zmęczona, ale stać mnie na więcej. Jestem już na tyle doświadczona, że mnie obecność bardziej utytuowanych rywalek już nie stresują. Można patrzeć w przyszłość tę bliższą i dalszą z nutką optymizmu. Nie mogę obiecywać zbyt wiele, ale gdy ciepło i nieco powieje w plecy to możemy mieć chwilę radości. Na razie pogoda nas nie rozpieszczała, a na dodatek wszystko dookoła pyli i to mi doskwiera. Niebawem znów będę biegała na Śląskim w drużynowych mistrzostwach i liczę na mocne wsparcie kibiców. A potem są mistzostwa świata w Budpeszcie i one są najważniejsze w kontekście moich startów oraz sztafety.

Swoboda poza bieżnią udzielała się ostatnio w kampanii reklamowej jednego z banków i była równie wyrazista jak na bieżni. – Trzeba jakoś zarabiać na życie – śmiała się i znacząco mrużyła oko sprinterka. – To ciekawe doświadczenie i tym sposobem też można promować lekką atletykę, a na pewno wiele moich koleżanek oraz kolegów do tego się nadaje. Jako amatorka w tej kwestii pracowałam z zawodowcami i było miło. Pracowaliśmy 10 godzin, ale z przerwami i nie ma nic przeciwko, by historia się powtórzyła.

Tylko przystanek

Dla Anity Włodarczyk start na Śląskim to zawsze podróż sentymentlana z pewnym dreszczykiem emocji. W poprzednim sezonie wygrał konkurs 75,76 i tryskała humorem. – Jeszcze tylko start w Diamentowej Lidze w Paryżu, a potem już koncentruje się na bezpośrednich przygotowań do mistrzostw świata w Eugene – tak wówczas nam mówiła.

Jednak nie przypuszczała, że życie przyniesie jej zupełnie inny scenariusz i spłata psikusa. W pogoni za potencjalnym rabusiem samochodu doznała poważnej kontuzji przeszła operację oraz rehabilitację. Teraz jest zupełnie w innym miejscu. Trzykrotna mistrzyni olimpijska, ku uciesze kibiców, powraca na start, ale musi wykazać się cierpliwością. Uzyskała 70,67 i zajęła ostatecznie zajęła miejsce tuż za podium.

– Najważniejsze, że uzyskałam najlepszy wynik w sezonie i mam co teraz poprawiać – ze śmiechem oceniła swój start nasza multimedalistka. – Przed zawodami założyłam się z jednym z arbitrów o piwo, że uzyskam 72 metry. No, przegrałam i teraz muszę zrealizować zakład. A tak na poważnie to przede wszystkim się cieszę, że wróciłam i to dla mnie jest najważniejsze – mówi Anita Włodarczyk.

Okres przygotowawczy spędziłam intensywnie na kilku zgrupowaniach klimatycznych. Mam duże rezerwy przede wszystkim w siłowni, ale nie chcieliśmy pracować zbyt intensywnie. Na razie nic nie boli i będę starała się dołączyć do czołówki światowej. Oczywiście, że chciałbym wystartować w mistrzostwach w Budapeszcie, ale nie traktuje tego priorytetowo. To zaledwie przystanek na drodze do Paryża.


Czytaj także:


W ubiegłym roku na Diamentowe Lidze mnie zabrakło, ale – mam nadzieję – że na igrzyskach mnie nie zabraknie. Ten start jest najważniejszy. A wracając rzeczywistości spokojnie podchodzę do wydarzeń i cierpliwie dążę do celu. Nie stawiam sobie żadnych granic, lecz ze startu na start pragnę poprawiać. Najważniejsze, że wróciłam, mogę się cieszyć rywalizacją, ale też wykazać się cierpliwością. Na razie jest jak jest, ale będzie lepiej – dodaje Anita Włodarczyk.

Włodarczyk, jest na tyle sportsmenką, że wie co mówi i zobaczymy jak zaprezentuje się podczas drużynowych mistrzostw Europy.

Powody do zadowolenia

Mityng „Kusego” tylko potwierdził, że dworzanie „królowej sportu” znajdują się w niezłej dyspozycji i na DME powinniśmy wystawić wartościowy skład.

– Młodzież udanie i zgodnie z oczekiwaniami weszła w sezon – przekonuje dyrektor sportowy związku, Krzysztof Kęcki. – Oni od początku chcą zaprezentować wysoką formę i chwała im za to. Natomiast najlepsi mają zupełnie inne cele. Oni dopiero są po mocnych zgrupownich i do startów podchodzą spokojnie, bo przecież mistrzostwa świata są od połowy sierpnia. Natomiast trzeba pamiętać, że już trzeba myśleć o wskaźnikach, uprawniających do startu. A ponadto rozpoczęły się kwalifikację olimpijskie i trzeba zbierać punkty do rankingu. Mnie zaskoczyli 400-metrowcy (Igor Bogaczyński 45,37, Karol Zalewski 45,81 i Maks Szwed 45,86 – przyp.red.), bo aż trzech zeszło poniżej 46 sek., czego już dawno nie notowaliśmy podczas zawodów. Przed lekkoatletami kilka startów i po nich będziemy ogłaszali skład do drużynowych mistrzostw. Najważniejsze, by zdrowie było.

Oczywiście, że ekipa biało-czerwonych ma wiele asów, ale w tej rywalizacji drużynowej najważniejsze jest, by unikać ostatnich lokat. To one w dużej mierze decydują o miejscu w końcowej klasyfikacji.


Na zdjęciu: Anita Włodarczyk cieszy się z powrotu do startów i z optymizmem patrzy w przyszłość.

Fot. Marcin Bulana/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.