Odra Wodzisław. Na pozytywnym wkurzeniu

Rozmowa z Arkadiuszem Traczem, trenerem Odry Wodzisław, lidera II grupy IV ligi śląskiej.


Na inaugurację rundy wiosennej pańska drużyna pokonała GKS II Tychy 3:1. Jak pan ocenia ten mecz?

Arkadiusz TRACZ: – Rywal bardzo wysoko zawiesił nam poprzeczkę, wzmacniając się zawodnikami I-ligowej kadry. W pierwszym kwadransie mocno nas zaatakował i mieliśmy dużo szczęścia. Byliśmy jednak bardziej konkretni i skuteczni niż tyszanie, którzy może nas nawet trochę przewyższali, ale to my strzelaliśmy gole. Myślę, że w składzie, jaki mieliśmy w Tychach, jesteśmy w stanie ograć każdego, a szczęście, które nam dopisuje, możemy potraktować jako bonus.

Z czego był pan najbardziej zadowolony?

Arkadiusz TRACZ: – Z punktów i z tego, że bramki zdobyliśmy po akcjach, nad których rozegraniem pracujemy. To dodaje wiary, że warto trenować i być konsekwentnym w grze. Jeżeli będziemy realizować to co sobie założyliśmy, to będziemy wygrywać.

Jaką rolę w zespole Odry odgrywa Marcin Wodecki?

Arkadiusz TRACZ: – „Pszczoła” ma dobrze grać w piłkę, bo to potrafi, czego dowodem jest 105 występów w ekstraklasie. Ustawiłem go na „10”, więc ma asystować i strzelać, a o tym, że wywiązuje się z obowiązków świadczył nasz pierwszy gol w tej rundzie. Zresztą okres przygotowawczy i sparingi świadczyły, że swoją rolę spełnia bardzo dobrze. Nawet przeciwko silnym fizycznie rywalom Marcin pokazał, że ma dar zdobywania bramek. Idealnie wpasował się w nasz zespół, który jesienią najsłabszy punkt miał właśnie w środku pomocy. Asysty notowali głównie skrzydłowi i boczni obrońcy, więc wzmocniliśmy tę formację, bardzo dużo zyskując.

W protokole widniały nazwiska 16 zawodników. Czy to jest wasz cały stan posiadania?

Arkadiusz TRACZ: – Nie. Kapitan Krzysiek Krzyżok miał uraz, nie mógł też zagrać Mouhamadou Sadio, którego kontuzja może wymagać dłuższego leczenia. Dlatego testujemy jeszcze dwóch zawodników i być może niebawem do nas dołączą. Przechodzimy reorganizację w klubie i walczymy, żeby wynik sportowy pomógł nam osiągnąć cele organizacyjne. Liczymy, że zwycięstwami wywalczymy także kolejne wsparcia.

Cel sportowy – czyli awans, o którym śpiewali wasi kibice oglądający mecz w Tychach zza ogrodzenia – jest jasny. Czy to jest dla was presja, czy motywacja?

Arkadiusz TRACZ: – Pozytywna mobilizacja. Przy tych ostatnich kłopotach, będących pokłosiem odejścia Szymona Jarego, w zespole podniosło się wkurzenie. Takie pozytywne, sportowe wkurzenie, dzięki któremu naprawdę można dużo zdobyć. W ofensywie będziemy groźni, bo bez względu na to jak gramy, stwarzamy sytuacje i potrafimy je wykorzystać. Jeżeli do tego dodamy atmosferę i w tych pierwszych meczach się rozkręcimy, to myślę, że pójdzie z górki.

Na który mecz w rundzie wiosennej czeka pan najbardziej?

Arkadiusz TRACZ: – Ten pierwszy był bardzo ważny i zakończył się po naszej myśli. Teraz najbardziej czekam na spotkanie ze Spójnią Landek. W rundzie jesiennej – w mojej opinii – to był jedyny rywal, od którego byliśmy słabsi. Przegraliśmy na jego terenie 0:3, a mnie do dziś nurtuje pytanie, czy to my zagraliśmy tak słabo, czy przeciwnik jest taki mocny. Zmierzymy się 3 kwietnia i przekonamy, czy jesienią przydarzył się nam wypadek przy pracy, czy też Spójnia ma to coś na nas. W mojej ocenie jest to nasz główny konkurent w walce o wygranie tej ligi. Wysoko też mierzy Unia Turza Śląska, która zimą się solidnie wzmocniła, ale wszystko zweryfikuje boisko.


Na zdjęciu: Arkadiusz Tracz liczy na kolejne zwycięstwa swojego zespołu.

Fot. Dorota Dusik