Aż wysprzątali szatnię!

To nie precedens w historii mistrzostw świata, ale sytuacja, która w przeszłości miała miejsce zaledwie sześć razy, a po raz ostatni zaistniała blisko… pół wieku temu! Reprezentacja RFN-u przegrywała 0:2 z Anglią w ćwierćfinale mundialu w Meksyku. Wtedy niewybaczalny błąd popełnił legendarny trener Alf Ramsey. Zdjął z boiska Bobby’ego Charltona, aby ten odpoczął przed półfinałem. Niemcy wyrównali, a w dogrywce strzelili zwycięskiego gola.

Jak Węgrzy w finale

Różnica polega jednak na tym, że Belgia do tego, aby awansować nie potrzebowała dogrywki. W 1966 roku wspaniałym powrotem do meczu popisała się reprezentacja Portugalii, która przegrywała z Koreą Północną 0:3, a zdołała wygrać 5:3. 0:3 przegrywali też w 1954 roku Austriacy, w starciu ze Szwajcarią, aby ostatecznie wygrać 7:5. Helweci z kolei powrócili do meczu w 1938 roku. To było powtórzone spotkanie 1/8 finału. Przegrywali 0:2 z Niemcami, aby wygrać 4:2. Na tym samym turnieju, w starciu o trzecie miejsce, Szwecja prowadziła 2:0 z Brazylią, ale mecz – 4:2 – wygrali „Canarinhos”. Wreszcie najbardziej spektakularnym, a na pewno najważniejszym powrotem ze stanu 0:2 popisała się reprezentacja RFN. Rzecz miała miejsce w finale mundialu 1954 roku, kiedy to Węgrzy prowadzili, by przegrać spotkanie 2:3. Japończycy znaleźli się zatem w zacnym gronie, ale to marne pocieszenie. Bo choć nie byli faworytem konfrontacji z Belgią, to jednak awans wydawał się na wyciągnięcie ręki.

Niecałe dziesięć sekund

Ale właśnie rękę w kierunku spanikowanego wynikiem rywala wyciągnęli piłkarze Akiry Nishino. Wszystko, co złe dla „Samurajów” zaczęło się od błędu bramkarza, Eiji Kawashimy. A skończyło się zabójczą kontrą w doliczonym czasie gry. – To były ostatnie sekundy meczu. Mieliśmy rzut rożny i szansę na to, aby strzelić bramkę. Nawet w najczarniejszych snach nie spodziewałem się, że Belgowie będą w stanie tak szybko przetransportować piłkę – kręcił głową po meczu Akria Nishino, selekcjoner Belgii. Obliczono, że od momentu, w którym Thibaut Courtois wznowił grę, do momentu, kiedy piłka przecięła linię japońskiej bramki po strzale Nacera Chadliego minęło 9,54 sekundy!
Japonia odpadła w niesamowitych okolicznościach i żal był ogromny, ale nie spowodował on frustracji. Po meczu piłkarze z „Kraju kwitnącej wiśni” zrobili coś nadzwyczajnego. Otóż na błysk… wysprzątali swoją szatnię, a na stole pozostawili kartkę z napisem „dziękuję” w języku rosyjskim. Służby sprzątające były w ciężkim szoku, bo zazwyczaj szatnie drużyn wyglądają po meczach niczym po przejściu huraganu.

 

Na zdjęciu: Po fatalnym błędzie Eiji Kawashimy zaczął się koszmar Japonii w meczu z Belgią.