Babskim okiem. Dwie twarze Borisa B.

Boris Becker, słynny niemiecki tenisista, sześciokrotny triumfator wielkoszlemowych turniejów, trzykrotnie najlepszy w ATP Finals, ten, który 49 razy wygrywał turnieje ATP World Tours… Jego sukcesy wyliczać można długo.


Po prostu znakomitość. Ale 54-letni dziś Becker, kiedyś najmłodszy zwycięzca Wimbledonu, siedzi w największym brytyjskim więzieniu Wandstworth, znajdującym się – o ironio – niecałe 5 kilometrów od słynnych kortów. Przebywa tam skazany przez brytyjski sąd na dwa i pół roku – w Wielkiej Brytanii Becker mieszka od 2012 roku – za ukrywanie majątku po ogłoszeniu bankructwa. Bankrutem ogłosił się w roku 2017. Był wtedy winien wierzycielom około 50 milionów funtów i celowo przelewał pokaźne sumy na inne konta, by trzymać pieniądze z dala od prokuratury. Zataił też posiadanie cennych nieruchomości. Siedzi więc za podatkowe kanty. I nie może liczyć na żadną taryfę ulgową czy jakiekolwiek przywileje. Skazując Beckera, sędzia Deborah Taylor stwierdziła, że tenisista zlekceważył wcześniejsze ostrzeżenie, jakim był wyrok niemieckiego sądu, który w 2002 roku skazał go na 2 lata odsiadki w zawieszeniu, za próbę uchylenia się od zapłaty 1,7 miliona euro podatku. Becker przekonywał, że nie złamał prawa, ale uznano go za winnego czterech z ponad dwudziestu stawianych mu zarzutów i musi swoje odsiedzieć, czyli przebywać za kratkami przynajmniej połowę z tego, na ile został skazany. A więc z jednej strony znakomity tenisista, z drugiej zwykły oszust. W więzieniu nie będzie mu łatwo. Słynie ono z tego, że jest nad wyraz rygorystyczne i zatrudnia przerażająco – podobno – okrutnych „klawiszy”.

– Marka Becker jest w strzępach – stwierdził prawnik Jonathan Lindlaw, który robił wszystko co mógł, aby go wybronić. Po dobrym wizerunku pozostała kupa gruzu, ale tak się kończy, jeśli się podatków nie płaci. Przekonał się o tym nawet sam Al Capone, słynny gangster, który też tego próbował. A wsadzono go w końcu do pudła właśnie za podatki, bo za co innego się nie udało. Są tacy, którzy twierdzą, iż jedyne co wiemy, że nas na pewno czeka, to śmierć i podatki.

W książce „Boris Becker – The Player” niemiecki tenisista przyznał się też do zmagania z alkoholizmem i narkotykami. Znakomity sportowiec, ale człowiek o mocno zabazgranym życiorysie. Facet o dwóch obliczach. Becker, który zarobił na korcie jakieś 50 milionów euro, a drugie tyle „dorobił” sobie z reklam, nie potrafił dobrze spożytkować ani sławy, ani pieniędzy. A próbował różnych rzeczy. Po zakończeniu sportowej kariery był dealerem samochodowym, właścicielem telewizji, zapowiadał budowę wieżowca w Dubaju… „Dorabiał” jako komentator telewizyjny i był trenerem Novaka Djokovicia. Ale zdradzał żony, nie chciał się przyznać do nieślubnej córki…

Zatem – wielki tenisista i zwykły oszust, takie są dwie twarze Borisa Beckera. Krótko mówiąc – od bohatera do zera.


Na zdjęciu: Boris Becker spadł z naprawdę wysokiego konia – z dobrego wizerunku pozostała kupa gruzu.
Fot. PressFocus.pl