Babskim okiem. Słowo „zamiast” robi wielką karierę

Każdy ma swoje K2. I nie od razu trzeba się wspinać na najwyższy szczyt Karakorum.


Bo jak powiedział kiedyś amerykański alpinista Mark Twight sens wspinaczki nie tkwi w docieraniu na szczyt, lecz w przecieraniu nowych dróg. I, jak napisał na Facebooku, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielki „drzemie” w nas potencjał… A właśnie to uświadomił nam Jacek Łapiński, który 247 razy wszedł na wieżę widokową Joanna koło Sławy, czym dokonał naprawdę nietypowego – na dodatek zimowego – wejścia na drugi szczyt Ziemi. Jak skrzętnie bowiem obliczono, tyle wejść – bo na wieżę prowadzi 196 stopni – dało pokonanie 48 500 schodów, co było równoznaczne ze zdobyciem K2 w Himalajach.

Nie muszę chyba dodawać, że wspinaczka trwała dniem i nocą, z krótkimi przerwami na sen i posiłek. Pan Jacek jest wielkim miłośnikiem gór. Wspiął się na wiele szczytów, ale teraz plany dalszej wspinaczki pokrzyżowała mu pandemia, która dotknęła wielu, w tym ludzi sportu. Zamiast więc zdobywać szczyty, pan Jacek chodzi po schodach.

Słowo „zamiast” robi teraz wielką karierę, o czym wielu z nas mogło się zapewne przekonać. Wystarczy przecież, że zamiast iść na stadion, aby dopingować naszych idoli, trzymamy za nich kciuki, siedząc przed telewizorami lub stojąc przed zamkniętymi bramami sportowych obiektów…

Świat stanął na głowie. Czas izolacji i lockdownu jest dla wszystkich przykry, ale to chyba właśnie sportowcy najbardziej odczuli konieczność zamknięcia w czterech ścianach. Odwołane zawody, problemy z treningiem… Wielu z nich zostało w ogóle bez środków do życia. Jak – na przykład – łyżwiarz, dwukrotny brązowy medalista igrzysk olimpijskich w konkurencji par sportowych Niemiec Robin Szolkowy, którego zakaz udzielania indywidualnych lekcji tego właśnie pozbawił.

Pandemia pokrzyżowała plany organizatorom największych imprez sportowych, wstrzymała najważniejsze ligi świata. Niektórym zawodnikom wirus uniemożliwił nawet zakończenie kariery w sposób, na jaki zasłużyli, a chcącym pożegnać się z wyczynowym sportem tuż po igrzyskach olimpijskich, podał w wątpliwość sens dalszej rywalizacji. Gdy zamknięto siłownie, baseny i hale sportowe, nie tylko sportowcom, ale w ogóle wszystkim miłośnikom sportu, pozostała więc… kreatywność.


Czytaj jeszcze: Babskim okiem. Piłka jest… okrągła

Taka, jaką wykazał się właśnie pan Łapiński. Ta wieża widokowa to jego K2. Moim K2 zaś jest o wiele mniej. To wejście po schodach – kiedy nawali winda – na ósme piętro bloku, w którym mieszkam. Ten sezon, niestety, dla wielu sportowców jest już spisany – jak się to mówi – na straty. Wraz z przełożonymi wielkimi imprezami, takimi jak Euro czy igrzyska olimpijskie, przesuniętych musiało zostać także wiele sportowych planów. Często nie wiadomo, czy w ogóle zostaną zrealizowane.

Oczywiście ten czas „zatrzymania w biegu” można przeznaczyć na podtrzymanie formy czy leczenie urazów. Ale ilu na tym zyska? Na pewno większość straci. Jak ciężkie to będą straty – czas pokaże. Oczywiście są i tacy szczęśliwcy, którzy w tym czasie mogą robić to, co kochają. Więc trenują, startują, a nawet biją rekordy. Ale dla wielu to czas ciężkiej próby. A często – niestety – i koniec kariery.


Na zdjęciu: Miejmy nadzieję, że już niedługo mecze odbywać się będą przy pełnych trybunach, a takie pustki na stadionach nie będą psuć nam humorów.

Fot. PressFocus