Badia, czyli kapitan od ważnych goli

Katalończyk, który związany jest z gliwickim klubem od wiosny 2014 roku, przy Okrzei przeżył wiele, albo nawet bardzo wiele. Były łzy radości i łzy smutku. Była złość i była szalona radość. Trener Radoslav Latal swego czasu nie z pozwolił mu towarzyszyć przy narodzinach pierwszej córki i zabrał go na mecz, choć tak naprawdę nie skorzystał z jego usług. Badia strzelał najważniejsze bramki, w najważniejszych meczach lub momentach sezonu. Przeżywał kontuzję kolana i długi rozbrat z graniem. 29-latek tak bardzo związał się z klubem, utożsamił się z fanami, że… osiwiał, bo zespół częściej drżał o ligowy byt niż walczył o górną ósemkę.

Osiwiał przez Piasta

W tym sezonie te emocje i stres potęgują się jeszcze bardziej. Po powrocie do pełni formy Badia duże nadzieje wiązał z obecnymi rozgrywkami. Tuż przed inauguracyjnym meczem… niefortunnie został uderzony przez jednego z kolegów w żebro i opuścił pierwsze cztery kolejki. Gdy rozmawialiśmy kipiał ze złości, bo tak bardzo chciał rozpocząć nowy rozdział. Jakby przeczuwał, że ten sezon dla Piasta będzie bardzo dobry. Powrót do formy, a raczej do podstawowego składu nie był taki łatwy. Jesienią często wchodził z ławki, a sytuacja skomplikowała się pod koniec października.

Najlepszy futbol w Polsce? Oczywiście, że Piast!

Badia poczuł ból w okolicach mięśnia przywodziciela. Kilka dni odpoczynku miało pomóc. Kapitan bardzo chciał jednak zagrać w pucharowym meczu z Legią. Tak też się stało i… tym występem pogłębił swój uraz. W tzw. międzyczasie gliwicka maszyna nabrała rozpędu i gdy „Badi” wrócił do zdrowia, podstawowy skład był… nie do ruszenia. Gerard zacisnął zęby i trenował, a gdy dostawał swoje szanse robił wszystko, by wywalczyć sobie miejsce w wyjściowym zestawieniu.

Będzie nowy kontrakt?

Wiosną 2019 roku Katalończyk może czuć się rozdarty. Najpierw na świat przyszła jego druga córka, Zofia. Zawodnik nadal jednak miał problemy z regularną grą. Jedyne na co mógł liczyć, to wejścia z ławki rezerwowych. Życie lubi jednak pisać swoje scenariusze i dyskwalifikacja na trzy mecze Jorge Felixa okazała się… błogosławieństwem dla jego rodaka. Badia zajął jego miejsce i wydatnie pomógł Piastowi pokonać Cracovię i Legię. Zawodnik pragnie osiągnąć z gliwiczanami coś wielkiego, choć… sam nie wie, co będzie z nim latem. Umowa piłkarza z klubem wygasa latem., a rozmowy na razie się ślimaczą. Z jednej strony powiększająca się rodzina wzmaga tęsknotę za rodzinną Hiszpanią. Z drugiej Badia to symbol i ulubieniec kibiców przy Okrzei. Jeżeli ktoś mógł niedawno pomyśleć, że nie jest on już niezbędny tej drużynie, to mecz z Legią rozbił tą myśl, jak bańkę mydlaną. Można mieć więc nadzieję na pozytywny finał… ligi i negocjacji. Sam zawodnik skupia się na tym co tu i teraz, a pytany o przyszłość odpowiada. – Wakacje mam zaplanowane. Pojadę na Formenterę, tam trochę odpocznę, a co potem? Zobaczymy – mówi.

 

Na zdjęciu: Bo jak nie ja, to kto? Może zaśpiewać Gerard Badia, którego gole w tym sezonie mogą okazać się bezcenne.

 

Najważniejsze trafienia Gerarda

Sezon 2014/15

Górnik – Piast 1:2

Katalończyk strzelił gola w derbach już w drugiej minucie i przyczynił się do pierwszej wygranej w Zabrzu w historii.

Sezon 2015/16

Legia – Piast 1:1

Badia wszedł z ławki rezerwowych i strzelił gola na wagę cennego, jednego punktu przy Łazienkowskiej. W dodatku trafił do bramki Legii głową.

Sezon 2016/17

Śląsk – Piast 3:4

Szalony mecz we Wrocławiu i szalona forma Katalończyka, który niemalże w pojedynkę zapewnił gliwiczanom niezwykle cenne trzy punkty w wyjazdowym meczu. Badia zaliczył hat tricka i rozegrał chyba najlepszy mecz w życiu.

Piast – Arka 3:2

Gliwiczanie walczyli o utrzymanie i bardzo potrzebowali punktów w domowym meczu z Arką. Przegrywali jednak w drugiej połowie już 1:2. Gdy w końcówce do rzutu wolnego podszedł Badia i pewnym strzałem ustalił wynik na 3:2 kibice przy Okrzei oszaleli z radości.

Sezon 2017/18

Piast – Bruk-Bet 4:0

Tamten sezon „Badi” zaczął golem na Cracovii i… poważną kontuzją kolana. Powrót nastąpił po wielu miesiącach, a kapitan udokumentował go golem dającym pozostanie w lidze. Po tej bramce zamiast radości, piłkarz padł na murawę i… zaczął płakać.

Sezon 2018/19

Piast – Górnik 1:0

To były słabe derby, które pewnie zakończyłyby się remisem, gdyby nie Badia. Katalończyk fenomenalnym strzałem zapewnił prestiżowe zwycięstwo.

Legia – Piast 0:1

Badia wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie i pięknym gole z woleja dał historyczną wygraną przy Łazienkowskiej w Warszawie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ