Baraże o I ligę. Przepustka do lepszego świata

Sezon eWinner 2. Ligi wkracza w decydującą fazę. Dziś poznamy zespoły, które w niedzielę stoczą batalię o miejsce na zapleczu ekstraklasy.


Baraże o I ligę. Kto awansuje do finałowej rozgrywki?

Ostatnia kolejka pozwoliła odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących awansu. Wiadomo zatem, że do Polonii Warszawa, która okazała się najlepsza w całym sezonie, dołączył Znicz Pruszków. Radość dało mu zwycięstwo (1:0) w Krakowie z Hutnikiem. Tym samym ekipa z Mazowsza po 6 latach wróciła na drugi szczebel rozgrywkowy.

Sami sobie winni

Wspomniana wygrana pruszkowian zepchnęła z 2. miejsca Kotwicę Kołobrzeg, ale podopieczni trenera Macieja Bartoszka sami sobie są winni, bowiem zmarnowali wyśmienitą szansę, jedynie remisując (1:1) z Pogonią Siedlce.

– Rywale skoncentrowali się na bronieniu i kontrowaniu, dlatego musieliśmy poprzestawiać organizację. Udało nam się uzyskać przewagę, mogliśmy ją wykorzystać w postaci bramek, ale niestety strzelaliśmy w poprzeczkę albo słupek. Jesteśmy bardzo rozgoryczeni – nie ukrywał szkoleniowiec, który grający od początku wiosny w „kratkę” zespół znad Bałtyku przejął 13 kwietnia z rąk Marcina Płuski i w 8 spotkaniach zdobył 14 punktów. To jednak nie wystarczyło do postawienia pieczęci na drugim z rzędu awansie.

– Sami jesteśmy sobie winni, bo mogliśmy mieć już spokój. Musimy się jednak szybko pozbierać, bo przed nami kolejne spotkanie, do którego musimy podejść z pełną determinacją – dodał ograny w ekstraklasie Adam Frączczak. To po jego uderzeniu Kotwica doprowadziła w niedzielę do remisu, jednak taki rezultat niewiele jej dał. W tym przypadku wszelkie wyliczenia najnormalniej wzięły w łeb, ale warto przypomnieć, że to właśnie kołobrzeżanom dawano najwięcej (68,7) procent szans na bezpośredni awans, a wspomnianemu Zniczowi… 10,2%.

Drugie podejście

W nieco innym położeniu był Motor Lublin. Na 2. miejsce nie miał co liczyć, więc pozostało mu się skupić na walce o zachowanie 6. lokaty (dawano mu 57% szans na baraże). Zadanie do łatwych nie należało, bo „Czarne koszule” nie chciały sobie oraz kibicom zepsuć fety z okazji awansu. Warszawianie walczyli więc na całego i praktycznie go końca meczu pachniało ich jednobramkowym zwycięstwem.

Lublinianie do celu mieli zatem bardzo daleko, ale nasłuchiwali wieści z Lubina, gdzie z walczącymi o utrzymanie rezerwami Zagłębia rywalizował KKS 1925 Kalisz. Gdy dowiedzieli się, że „miedziowi” wyszli na prowadzenie 4:3, wstąpiła w nich dodatkowa energia i zdołali doprowadzić do wyrównania. Uczynili to w efektowny sposób, a cudowną „główkę” Rafała Króla, po której piłka omal nie rozerwała siatki, można oglądać w nieskończoność. Dla 34-letniego kapitana zespołu było to 11. trafienie w sezonie, ale bez wątpienia najważniejsze.

– Śledzenie wyników na innych stadionach mogło mieć wpływ na sposób zarządzania przez nas meczem. Nie mieliśmy pewności, czy podjąć ryzyko i ruszyć do frontalnego ataku, czy pilnować bramki. Dla moich piłkarzy najważniejsze jednak było to, co oni mają robić na boisku. W końcówce, gdy wiedzieliśmy, że prawdopodobnie starczy nam jedna bramka, udzieliły nam się emocje – opisywał trener Motoru, Goncalo Feio.

Portugalczyk, który na początku marca popadł w konflikt z ówczesnym prezesem Pawłem Tomczykiem, o czym huczała cała Polska, może być zadowolony. Jego zespół po raz drugi z rzędu stanie przed szansą gry o zaplecze ekstraklasy. Występował na nim przez 22 sezony, żegnając się z nim 13 lat temu. Warto przypomnieć, że 12 miesięcy temu lublinianie przebrnęli przez pierwszą fazę baraży (4:0 w Suwałkach z Wigrami). W finale musieli uznać wyższość Ruchu Chorzów (0:4). Tym razem również przyjedzie im grać na wyjazdach.

Bez kibiców

– Nie ukrywam, że baraże chciałbym grać u siebie, ale za nami i tak daleka droga. Przeciwników się nie wybiera, a do Kołobrzegu jedziemy pełni optymizmu – zapewnia trener Feio, a właściciel klubu Zbigniew Jakubas, zajmujący 30. miejsce na liście najbogatszych Polaków, zadbał o najdrobniejszy szczegół. Od poniedziałku zespół przebywa na zgrupowaniu w Opalenicy, z której jest o 504 km mniej do Kołobrzegu niż Lublina. 346 km przez płatne autostrady S6 i S3 można pokonać w 3,5 godziny, a nie 8. Takiego „problemu” nie będą mieli kibice Motoru.

„Wyjazd do Kołobrzegu odwołany! Na wniosek tych co zawsze, a także przy aprobacie zarządu klubu z Kołobrzegu nie zostaniemy wpuszczeni mecz barażowy” – można przeczytać w mediach społecznościowych SK „Motorowcy”. „Ci co zawsze” to policja pamiętająca incydent z majowej wizyty 300 lublinian i wpuszczania ich na sektor.

Zdaniem fanów Motoru było ono ślamazarne, wywołało zniecierpliwienie i sprzeczkę. Do jej stłumienia której użyto gazu łzawiącego, a kilka osób zatrzymano. – Możemy tylko żałować, że ich nie będzie, bo zawsze uważam ich za naszego 12. zawodnika – powiedział Goncalo Feio, nie chcąc przewidywać przebiegu dzisiejszego meczu. – Dobrze znamy rywala, ale i rywal dobrze zna nas. Zaważą szczegóły – stwierdził.

Trener na dłużej

Nim rozpocznie się mecz w Kołobrzegu powinien już być znany pierwszy finalista. Wyłoni go spotkanie w Olsztynie, gdzie Stomil podejmie Wisłę Puławy. Niezależnie od rezultatu, pewne jest, iż ekipę ze stolicy Warmii i Mazur nadal prowadził będzie Szymon Grabowski. W kontrakcie tego szkoleniowca był bowiem zapis, że jeśli doprowadzi Stomil do miejsca barażowego, zostanie on automatycznie przedłużony. 42-latek jest jednak na tyle ambitny, że chciałby pracować w Fortuna 1. Lidze.

Ma zresztą barażowe doświadczenie, bo w 2020 roku przepustkę do lepszego świata – po 26 latach – zapewnił Resovii. W tym roku to samo chciałby dać olszynianom, którzy swego czasu grali w ekstraklasie. Z jej zaplecza spadli po sezonie 2021/22. Na mecie tych rozgrywek zajęli 4. miejsce i w ich przypadku wyliczenia się sprawdziły – 21,1% szans na bezpośredni awans i 77,1% szans na baraże. Plany chce im pokrzyżować Wisła Puławy prowadzona od 4 lat przez Mariusza Pawlaka.

– Byłoby idealnie, gdybyśmy zagrali tam tak jak ostatnio – uśmiechnął się Adrian Paluchowski, nawiązując do meczu z 13 maja, wygranego 3:0, w którym doświadczony napastnik zdobył 2 z 15 bramek w tych rozgrywkach.

Czy wiesz, że…

Oba mecze będzie można zobaczyć w TVP Sport, a poprowadzą je niezwykle doświadczeni sędziowie. Do Olsztyna wybiera się Daniel Stefański, zaś do Kołobrzegu Bartosz Frankowski.


Na zdjęciu: Rafał Król (z prawej) zagwarantował Motorowi baraże o I ligę, ale fani tego zespołu liczą na więcej.

Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.