Bartosz Klebaniuk jest młody, ale z klasą

W poprzednim tygodniu żyliśmy meczami w 1/16 Pucharu Polski. Jak to w pucharowych meczach jest tradycją, trenerzy z reguły dają pograć bramkarzom numer 2 w swoich zespołach i nie inaczej było w przypadku Pogoni, której przyszło się zmierzyć w meczu z trzecioligowym Rekordem Bielsko-Biała na kameralnym stadionie w Cygańskim Lesie.


O mało co nie doszło tam do sensacji, bo drużyna z ekstraklasy dopiero po niesamowitej serii karnych, wygranej przez siebie 12-11, awansowała do kolejnej rundy. Jednym z bohaterów meczu sprzed tygodnia był 20-letni Bartosz Klebaniuk. Wysoki młodzian z Białej-Podlaskiej, 191 cm wzrostu, bronił piki po uderzeniach z jedenastek i uchronił „portowców” przed przykrą niespodzianką.

Trener Jens Gustafsson, który ma przecież spore doświadczenie w pracy z młodzieżą, bo w swoim CV ma pracę z młodzieżową kadrą Szwecji poszedł za ciosem i na arcyważny mecz z Legią przy Łazienkowskiej posłał między słupki debiutanta Klebaniuka! Dante Stipica, który uchodzi przecież za najlepszego bramkarz w ekstraklasie, siedział ledwie na ławce. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę szkoleniowca Pogoni, bo Klebaniuk został piłkarzem meczu w Warszawie.

W krytycznym momencie, jak w pucharowym meczu z Rekordem obronił jedenastkę egzekwowaną przez takiego specjalistę, jak Carlotos. To był kluczowy moment ważnego meczu. Gdyby Carlitos trafił do siatki, to legioniście wygraliby pewnie u siebie, a tak Pogoń – dzięki świetnej interwencji swojego bramkarza – w drugiej połowie odrobiła jednobramkową stratę i w dużej mierze dzięki debiutantowi Klebanikowi wywiozła ze stolicy cenny punkt.


Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus