Bayern twardnieje

Monachijczycy w coraz większym stopniu podkreślają, że Robert Lewandowski tego lata nie opuści Bawarii.


Po bezpośrednich oświadczeniach Lewandowskiego, który jasno dał do zrozumienia, że chce opuścić Bayern, zrobiło się ciekawie. Klub bowiem nie miał zamiaru nigdzie swojego napastnika oddawać, aczkolwiek pojawił się pewien rozdźwięk. Działacze podkreślali w kółko, że piłkarz ma z klubem kontrakt ważny jeszcze przez rok i będzie musiał go wypełnić. Natomiast media dawały do zrozumienia, że za tą twardą skorupą istnieje w monachijskich sercach lęk związany z tym, że „Lewy” jednak drużynę opuści.

Nic się nie zmieniło

Spekulowało się, że Bayern musi otrzymać naprawdę satysfakcjonującą ofertę, aby pozwolić Polakowi odejść, oraz że najpierw musi znaleźć na rynku odpowiedniego następcę. Oba warunki jak na razie nie zostały spełnione, przy czym ten drugi spełniony nie zostanie na pewno. Na rynku nie ma bowiem dostępnej dla Bayernu „dziewiątki”, która w równym stopniu zastąpiłaby blisko 34-letniego snajpera. Mimo tego media dawały do zrozumienia, że klub koniec końców wyobraża sobie jego odejście, choć po ostatnich dniach można nabrać co do tego wątpliwości…

Coraz mniej bowiem pojawia się konkretów w sprawie transferu, a coraz częściej można przeczytać doniesienia o tym, że mistrzowie Niemiec planują kadrę na następny sezon właśnie z obecnością Lewandowskiego. Wiadomo, że wypowiedzi klubowych oficjeli nie są wyrocznią, bo ci nie zawsze mówią pełną prawdę, grają pod publiczkę. Jednak po raz kolejny dyrektor sportowy Hasan Salihamidzić podkreślił, że w przypadku sprawy „Lewego” nic się nie zmieniło – jego kontrakt obowiązuje do 2023 roku i zostanie wypełniony. Przy okazji prezentacji głośnego transferu Sadio prezes Oliver Kahn także wypowiedział się na temat Polaka.

To jest nasz obowiązek

– Nasza drużyna składa się z samych topowych piłkarzy, którzy widzą, kto do nas dołącza i wiedzą, czy mają możliwość na wygranie najważniejszego trofeum – Ligi Mistrzów. W przypadku Roberta nic się nie zmieniło. Jego kontrakt obowiązuje do czerwca przyszłego roku i spodziewamy się go na pierwszym treningu nowego sezonu – powiedział Kahn zapytany także o to, co się stanie, jeśli Barcelona przyśle w końcu zapowiadaną ofertę, która będzie lepsza od poprzedniej.

– W ogóle o tym nie myślimy. Naszym obowiązkiem jest sprawić, aby ten klub zdobywał tak dużo tytułów, jak tylko się da. Lewandowski pokazał w poprzednich latach, jak ważny jest dla drużyny i mamy nadzieję, że nadal będzie wnosił swój wkład. Ma umowę ważną do 2023 roku i nad niczym innym się nie zastanawiamy – skończył włodarz Bayernu.

Działacze konsekwentnie trzymają się ustalonej wersji, choć niemieckie media – które raczej nie piszą bajek – dają do zrozumienia, że alternatywa utraty „Lewego” siedzi im z tyłu głowy. Biorąc jednak pod uwagę bawarską upartość, wydaje się, że odejście Polaka naprawdę może być trudniejsze niż to się jeszcze niedawno zarysowywało. Inna sprawa, że wczoraj „The Athletic” doniósł o coraz większym zmęczeniu pozostałych piłkarzy, którzy zaczynają mieć dość transferowej szopki. To brzmi jak dobry powód dla Bayernu, by jednak sprzedać napastnika i wyjść z tego zamieszania „z twarzą” – w końcu pozbędą się natrętnego problemu, a nie stracą swoją gwiazdę.

Bayern nie wierzy

Warto też zacytować doniesienia hiszpańskiego „El Pais”. Tamtejsze media lubią podkoloryzować rzeczywistość, więc warto zmrużyć jedno oko. „Działacze Bayernu nie chcą negocjować z Barcą, bo nie mieści im się w głowie, że zrujnowany klub mógłby sfinansować transfer gwiazdy. Działacze Barcy odpowiadają: mamy zielone światło od socios, mamy 40 mln na transfer i 10 mln za rok dla RL9. Ale w Monachium nie wierzą” – zacytował fragment Jakub Kręcidło z Canal Plus.

Problemy finansowe Barcelony znane są nie od dziś, co stawia pewien znak zapytania przy tym transferze. Jednak z drugiej strony działacze „Dumy Katalonii” robią wszystko, aby zebrać pieniądze nie tylko na „Lewego”, ale w ogóle na ponowne funkcjonowanie klubu na najwyższym poziomie. To już jednak zupełnie inna historia…


Na zdjęciu: Bayern po raz kolejny udowadnia, że za nic ma sobie wywieraną na nim presję zewnętrzną. Co na to Robert Lewandowski?
Fot. Tomasz Folta/Press Focus