Pociągiem do Niepołomic?

„To był nasz najlepszy mecz w sezonie” – powiedział po niedzielnym zwycięstwie nad Pogonią trener ŁKS Kazimierz Moskal. Nie od dziś jednak wiadomo, że drużyna (jej trener też) jest tak dobra, jak ostatni mecz. W sobotę w Krakowie na entuzjastycznych recenzjach sprzed tygodnia pojechać się nie da. Trzeba rosnącą (?) formę potwierdzić, by ów znak zapytania zlikwidować. Przed nami mecz Puszcza Niepołomice – ŁKS.


Puszcza Niepołomice – ŁKS

Obaj beniaminkowie (Puszcza i ŁKS grały w poprzednim sezonie w I lidze – dla przypomnienia: 2:0 dla ŁKS w Łodzi i 1:0 dla Puszczy w rewanżu w Niepołomicach) spisują się w pierwszej fazie sezonu przyzwoicie. ŁKS przegrał trzy mecze na wyjazdach, ale ostatnio wygrał dwa u siebie. Puszcza pokonała Stal Mielec i zremisowała z Legią, z którą ŁKS przegrał przecież 0:3. Teraz po raz trzeci zagra jako gospodarz na stadionie pożyczonym od Cracovii. Można więc dojechać na mecz pociągiem, bo zanosiło się na to, że Niepołomice będą drugim (po Bełchatowie!) miastem w Polsce bez stacji kolejowej, ale za to z drużyną ekstraklasy. Podróż – nie powiem – była atrakcyjna: dojeżdżało się do stacji Staniątki, potem należało pójść pieszo (jakieś trzy kilometry), pośrodku lasu pojawiała się nagle tablica z nazwą miejscowości i miasteczko w środku puszczy ze stadionem…

Przybysz z Kowna

„Czas sprzyja tej drużynie” – to kolejny cytat z niedawnej wypowiedzi trenera Moskala. Miał ona myśli zapewne ciągłą rotację w zespole. Do siedmiu letnich transferów ŁKS doszły w tym tygodniu dwa nowe. Z Žalgirisu Kowno przeniósł się do Łodzi Anton Fase. To nie Litwin, a Holender, pochodzący z Surinamu, urodzony w Haarlemie koło Amsterdamu, nie tym amerykańskim. Można go było ostatnio obejrzeć na żywo, bo grał w pucharowych meczach Lecha z Žalgirisem. Strzelił nawet gola Lechowi w Poznaniu. Drugim nowym nabytkiem jest Adrian Małachowski, ostatnio w Waldhof Mannheim w III lidze niemieckiej, a wcześniej m.in. w rezerwach Legii, Pogoni Siedlce, Zniczu i GKS Bełchatów (w I lidze). Zapowiada się niezły tłok w szatni, bo chętnych do grania jest już ponad dwudziestu. As defensywy Puszczy Artur Craciun, znów powołany do kadry reprezentant Mołdawii, który nie bał się przecież samego Roberta Lewandowskiego, nie będzie wiedział, kogo ma pilnować!


Czytaj także


Na mecz z Puszczą wróci pewnie Bartosz Szeliga, trenujący już normalnie z zespołem. Raczej nie zagra z kolei Adam Marciniak, który zaczął sezon z animuszem, ale – niestety – zdrowie nie wytrzymuje. W każdym spotkaniu drużyna musi się więc na nowo „docierać”, ale jak już się dotrze, to biada rywalom– zapowiada trener.

Jedni i drudzy nie umieją zdobywać punktów na wyjazdach. To stawia na lepszej pozycji Puszczę, bo te niecałe 30 kilometrów do Krakowa, to co to zawyjazd. Puszcza zdobyła do tej pory pięć bramek, w tym dwie na Widzewie, co się rzadko przyjezdnym na tym stadionie udaje. ŁKS ma tylko trzy gole, ale za to jakie? Wygraną w meczu z Koroną dał gol ArtemijusaTytuškinasa w dziewiątej doliczonej minucie, Pogoń pokonana została strzałem EngjëllaHotiego w siódmej dodatkowej. Te 16 dodanych minut ma wartość sześciu punktów.

Po czasie

Przy takim skrupulatnym doliczaniu czasu jak obecnie na pewno nie należy wychodzić z meczu przed ostatnim gwizdkiem, bo w tym sezonie gole 90+ strzelano już 12 razy! Dane, pokazujące ile bramek zdobyto w poszczególnych kwadransach meczu, którymi żonglują zwłaszcza telewizyjni komentatorzy, są więc niewiele warte i potrzebna jest w takich tabelkach dodatkowa rubryka: gole „po czasie”. Uważać należy zwłaszcza na meczach z udziałem ŁKS, Widzewa, Piasta i Śląska, podczas których odnotowano po dwa takie przypadki. A Rok Kidrić z Puszczy strzelił gola na Widzewie w 99 minucie. W sobotę nie radzimy więc wychodzić ze stadionu Cracovii zanim zawodnicy nie zejdą do szatni, a najlepiej dopiero wtedy, gdy odjadą już do domów.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus