Śląsk coraz lepszy

W drugim piątkowym meczu 6. kolejki PKO Ekstraklasy, Widzew Łódź przed własną publicznością zagrał ze Śląskiem Wrocław. Zobacz jaki padł w meczu Widzew Łódź – Śląsk Wrocław wynik.


Dla Widzewa Łódź to był ważny mecz. Po spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu piłkarze Janusza Niedźwiedzia pokazali, że są zespołem bardzo walecznym i grają do ostatniego gwizdka. Przekonał się o tym Górnik.

Z kolei Śląsk Wrocław pokazał się z jak najlepszej strony w minionej kolejce. Przekonał się o tym Lech Poznań. Świetny mecz rozegrał wtedy kapitan wrocławian, Erik Exposito. Może była to zapowiedź wędrówki w górę tabeli, bo po 5. kolejkach Śląsk zajmował 15 miejsce w tabeli.

Skuteczny sprint

W początkowej fazie meczu piłkarze Widzewa starali się dokładnie wrzucać centry. Niektóre mogły zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego, ale bramkarz gości ze spokojem radził sobie w polu bramkowym. Starał się wznawiać grę tak, aby jego koledzy mogli szybko zbliżyć się do bramki gospodarzy. I nagle po wprowadzeniu piłki do gry sprintem na pole karne rywali ruszył Nahuel Leiva. W pościg ruszył Serafin Szota, ale jednak był trochę spóźniony. Leiva sprytnie skierował po ziemi piłkę do bramki, Henrich Ravas został zmylony i Śląsk objął prowadzenie. Gospodarze trochę zaskoczeni, ale taki obrót spraw mógł zapowiadać spore emocje w tym spotkaniu.

Nad poprzeczką

Łodzianie, tak jak należało się spodziewać, starali się szybko odrobić stratę. Gra nabierała tempa, ale na piłkarzach Śląska nie robiło to specjalnego wrażenia. Gospodarzom brakowało trochę dokładniejszego rozgrywania piłki. Wrocławianie umiejętnie starali się odbierać piłkę rywalom i posyłać ją w kierunku Erika Exposito. Ten miał nawet okazję do podwyższenia prowadzenia, ale Rivas miał sporo szczęścia i wybił piłkę. Ładny strzał kapitana Śląska.

Chwilę później kapitalną akcję miał Michał Rzuchowski. Interweniował Rivas i piłkarz Śląska nie mógł oddać skutecznego strzału w światło bramki. Piłka przeleciała nad poprzeczką. Wydawało się, że wysunięta noga Rivasa zahaczyła nogę Rzuchowskiego. Jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

W ostatnich minutach pierwszej części spotkania gra nie była już tak płynna. Sporo marnowanych piłek. Jednak na bardziej zmobilizowanych wyglądali gospodarze. Znowu próbowali dobrze dośrodkować, ale defensywa wrocławian dawała sobie radę z tego rodzaju zagraniami. Warto zaznaczyć, że gospodarze nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Śląska. Trener Janusz Niedźwiedź będzie miał o czym rozmawiać z piłkarzami podczas przerwy.

Obok słupka

Po rozpoczęciu drugiej połowy piłkarze Widzewa wydawali się dobrze pobudzeni przez trenera w przerwie. Jednak akcje gospodarzy nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla Leszczyńskiego. Z kolei dla Śląska miał okazję Exposito, gdy Luis Silva popełnił błąd, który mógł wykorzystać kapitan gości. Nie udało się.

Tempo meczu mogło się podobać, bo coraz więcej akcji z oby stron mogło zapowiadać kolejne bramki. Wyraźnie szukał dobrych okazji Bartłomiej Pawłowski. Leszczyński był jednak nie miał ze strzałami żadnych problemów. Inaczej mogło być, gdy na boisko wszedł nowy piłkarz Widzewa. Juljan Shehu zastąpił Dominika Kuna i mógł wpisać się na listę strzelców. Mocno uderzona piłka odbiła się jednak od jednego z piłkarzy Śląska.

Goście co jakiś czas zagrywali w kierunku Exposito. Jego forma rośnie, co udowodnił w meczu z Lechem Poznań. Nie zawsze te podania były na tyle dobre, by można było poważnie zagrozić bramce Widzewa. Trzeba przyznać, że Exposito miał wielką ochotę na pokonanie Ravasa. Kilka minut później to Śląsk miał szczęście, gdy płasko posłana piłka przez Nunesa minęła słupek bramki. Niewiele brakowało, a byłoby wyrównanie.


Czytaj także:


Widzew w ostatnim kwadransie gry zaczął zdobywać przewagę. Swoich sił próbowali Mikoś i Shehu. Czy zapowiadało to wyrównanie. Nie, bo to Śląsk podwyższył wynik do dwóch zdobytych bramek. Długie podanie z prawej strony boiska wprost na głowę Aleksandra Pauszka. Ravas bez szans. Paluszek, który w minionym sezonie grał w Górniku Zabrze, wszedł na boisko kilka minut wcześniej.

Śląsk wraz z Exposito poszli za ciosem. Hiszpan miał okazję na gola, ale piłka odbiła się od piłkarza Widzewa. Strzał miał szansę wpaść do bramki. Za chwilę Nunes mógł zmniejszyć stratę do zespołu gości. Piłka jedynie musnęła zewnętrzną część słupka.

Śląsk potwierdził meczem w Łodzi, że domowe zwycięstwo nad Lechem Poznań nie było przypadkowe. Kolejnym rywalem zespołu Jacka Magiery w następnej kolejce będzie Jagiellonia Białystok.


Widzew Łódź – Śląsk Wrocław 0:2 (0:1)

0:1 – Leiva, 12 min, 0:2 – Paluszek, 80 min (głową)

WIDZEW: Ravas – Stępiński (58. Miloś), Szota, L. Silva, Nunes – Hanousek (76. Rondić) – Klimek (46. Terpiłowski), D. Kun (58. Shehu), Alvarez, Pawłowski – Sanchez. Trener Janusz Niedźwiedź. Rezerwowi: J. Szymański – Żyro, Shehu, Miloś, Tkacz, Terpiłowski, Cigaņiks, Przybułek, Rondić.

ŚLĄSK: Leszczyński – Konczkowski, Bejger, Petkov, Janasik – Pokorny (73. Paluszek) – Leiva (82. Szwedzik), Schwarz, Rzuchowski (66. Olsen), Żukowski (82. Samiec-Talar) – Expósito. Trener Jacek Magiera. Rezerwowi: Trelowski – Paluszek, Lewkot, Olsen, Borys, Szwedzik, Samiec-Talar.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 17 104. Żółte kartki: 42. Silva, 59. Szota, 62. Alvarez, 83. Nunes, 84. Miloś – 57. Bejger


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Tabela ekstraklasy


🥅 Jaki padł wynik w meczu Widzew Łódź – Śląsk Wrocław?

W 6. kolejce PKO BP Ekstraklasa: Widzew Łódź – Śląsk Wrocław wynik to 0:2.

📆 Z kim Widzew Łódź zagra w 7. kolejce PKO BP Ekstraklasa?

W niedzielę, 3 września o godzinie 17.30 Widzew Łódź na wyjeździe zagra z Legią Warszawa.