Niespodziewany rekordzista

Cornel Rapa po 13 latach odebrał Marcinowi Cabajowi tytuł zawodnika z największą liczą ekstraklasowych występów dla Cracovii.


W sobotnim meczu z Koroną wahadłowy rozegrał 163 ligowe spotkanie w najwyższej klasie dla krakowskiego klubu. Gdy pod koniec sierpnia 2018 roku w trybie awaryjnym został sprowadzony z Pogoni Szczecin przez Michała Probierza, nikt nie zakładał, że po pięciu latach zapisze się na kartach historii. Dziwić mógł czas uhonorowania zawodnika. Doszło do tego już po ostatnim gwizdku sędziego, gdy ostatni kibice opuszczali stadion im. Józefa Piłsudskiego. Oprawioną w ramę koszulkę z liczbą 163 wręczył mu Marcin Cabaj – dotychczasowy rekordzista, były bramkarz, obecnie członek sztabu.

Niesamowite uczucie

Cabaj potrzebował na uzbieranie 162 występów sześć i pół sezonu. Rapa właśnie zaczął szósty. Ze względu na jego szczególne osiągnięcie wyprowadził drużynę jako kapitan, choć funkcję tę na co dzień pełni Czech Jakub Jugas, jego kolega z obrony. – Kiedy stawiałem w Cracovii pierwsze kroki, nawet nie myślałem o takim rekordzie. Nie miałem pojęcia, kto był najlepszy, jaka była jego historia. Rozwijałem się tutaj, zacząłem się zapoznawać z historią klubu. To niesamowite uczucie, ale najlepszym zwieńczeniem byłoby zwycięstwo z Koroną – przyznał niepocieszony Cornel Rapa po trzecim z rzędu, a drugim bezbramkowym remisie „Pasów” w sezonie.

Rapa debiutował w Cracovii 6 sierpnia 2018 roku w spotkaniu z Arką Gdynia. Pięć dni później strzelił pierwszego gola dla nowej drużyny, trafiając do bramki… Pogoni, szybko przypominając się jej kibicom. Rzadko kiedy oglądał boje kolegów z perspektywy trybun, choć nie zawsze miał „abonament” na grę. Najwięcej meczów w lidze – 36 – zaliczył w sezonie 2019/20, gdy opuścił zaledwie jeden. Najmniej w poprzednim, gdy pojawiał się na murawie w 26 z 34. Jeżeli chodzi o czas spędzony na boisku, to najwięcej minut miał w rozgrywkach 2019/20 (3137), a najmniej w ostatnim (1662). Obecny sezon zaczął jako rezerwowy, ale szybko zastąpił Mateusza Bochnaka. Na razie nie miał dużej konkurencji, bo jego rywal – Gruzin Otar Kakabadze – zmagał się z urazem i jego zmiennik zaliczył tylko dwa występy w ekstraklasie.

W Krakowie bez mistrzostwa

Rapa występuje w Polsce od siedmiu lat. Dwa pierwsze spędził w Szczecinie, z której Cracovia „wyciągnęła” go w reakcji na kontuzję Adriana Danka. „Portowcy” zarobili na jego transferze 200 tysięcy euro, a ich ówczesny trener Kosta Runjaić (dziś w Legii Warszawa) nie zamierzał blokować tego ruchu. – Cornel pewnego poziomu już nie przeskoczy – twierdził Niemiec. – Piłkarz ten miał wysokie uposażenie, a jego kontrakt wygasał wraz z końcem sezonu. Był to więc ostatni dzwonek, aby cokolwiek na nim zarobić. Do tego kolejne lata w Pogoni nie sprawiłyby, że zyskałby na wartości, więc postawiono na młodszych – tłumaczył mi Daniel Trzepacz, dziennikarz pogonsportnet.pl.


Czytaj także:


Rapa zdobył z Cracovią Puchar i Superpuchar Polski. Dla klubu kierowanego przez Janusza Filipiaka były to pierwsze sukcesy od wielu lat, którymi bardzo żyli kibice. W ojczyźnie Rumun ma na koncie znacznie większe osiągnięcia. To przede wszystkim cztery mistrzostwa– jedno w barwach Otelul Galati, trzy ze Steauą Bukareszt. W Krakowie szanse na taki sukces są nikłe. Nie tylko dlatego, że zespół Jacka Zielińskiego nie należy do faworytów ligi. Piłkarz w styczniu skończy 34 lata, a jego umowa kończy się po sezonie.

Liczba

W kadrze Cracovii jest [2] piłkarzy z Rumunii. Rodakiem Cornela Rapy jest środkowy obrońca Virgil Ghita.


Na zdjęciu: Dziś w Cracovii nie ma piłkarzy, którzy grali w niej regularnie, gdy do klubu przychodził Cornel Rapa.

Fot. Marta Badowska/PressFocus