Zaskakujące manewry transferowe

W tym tygodniu ze Śląska Wrocław odszedł Dennis Jastrzembski, który przeniósł się do drugoligowej Fortuny Duesseldorf.


Coraz częściej odnoszę wrażenie, że włodarze wrocławskiego Śląska dokonując transferów piłkarzy kierują się zasadę cięcia kosztów, wdrażania wariantu oszczędnościowego. Ostatni przykład. Przed kilkoma dniami, konkretnie 23 sierpnia, do występującej w 2. Bundeslidze Fortuny Duesseldorf przeniósł się 23-letni pomocnik Dennis Jastrzembski. Piłkarz legitymujący się podwójnym obywatelstwem (polskim i niemieckim) był zawodnikiem zielono-biało-czerwonych od 25 stycznia 2022 roku. Podpisał wówczas z klubem z Oporowskiej kontrakt ważny do 30 czerwca 2025 roku. I co? Można powiedzieć ironicznie – wapno i szkło, bo Śląsk nie zarobił na tej przeprowadzce nawet jednego euro! Chyba, że chodziło tylko o to, by skrzydłowy zszedł z listy płac, obniżając koszty utrzymania drużyny.

„Zaoszczędzili” dwa miliony

– Dobrze pan to ujął, trafił w sedno sprawy – powiedział były piłkarz i trener Śląska Wrocław, Romuald Szukiełowicz. – Kontrakt Jastrzembskiego był jeszcze ważny prawie dwa lata, więc wrocławianie zaoszczędzili na tej transakcji dwa miliony złotych, bo tyle mniej więcej wyniosłyby pensje zawodnika. Chcę to wyraźnie zaakcentować – zaoszczędzili, nie zarobili! Dla mnie oddanie Jastrzębskiego do Duesseldorfu za darmo to kpina. Jedynym zawodnikiem, którego Śląsk tego lata wytransferował za godziwe pieniądze, był John Yeboah (według oficjalnych informacji Raków zapłacił za Niemca półtora miliona euro, o bonusach nie wspominam – przyp. BN). Ale w jego miejsce nie pozyskano żadnego piłkarza podobnej lub zbliżonej klasy, bo pieniądze przecież na to były. Wróć, dzięki sprzedaży Yeboaha można było uregulować pewne zaległości.

Cięcie kosztów

Działaczom Śląska udało się obniżyć koszty jeszcze w kilku innych przypadkach. Zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu do zespołu rezerw zostali przesunięci wciąż mający ważne kontrakty Portugalczyk Diogo Verdasca oraz dwaj Hiszpanie Victor Garcia i Caye Quintana. Potem rozwiązali umowy za porozumieniem stron i wszyscy znaleźli zatrudnienie w klubach hiszpańskich.

Oczywiście w zespole z Oporowskiej pojawiło się kilka nowych twarzy, ale trudno w tej chwili wyrokować, czy ci zawodnicy będą wzmocnieniem drużyny. Anglik Cameron Borthwick-Jackson do tej pory siedział wyłącznie na ławce rezerwowych i nie zagrał nawet minuty w ekstraklasie.

Jeden występ (45 minut z Cariną Gubin) w III-ligowych rezerwach trudno uznać za powód do optymizmu.


Czytaj także:


Turek Burak Ince zagrał 13 minut w potyczce z Zagłębiem Lubin oraz 45 minut w III lidze w meczu z Cariną. Duńczyk Kenneth Zohoro pojawił się w dwóch meczach ekstraklasy, a 28 minut spędzonych na boisku szału nie robi. Jedynym (na razie) realnym wzmocnieniem zespołu jest 24-letni bułgarski obrońca Aleks Petkow (cztery mecze w pełnym wymiarze czasowym). Ostatni nabytek wrocławian, Słowak Peter Pokorny, zagrał 45 minut w ostatnim spotkaniu z Lechem Poznań. Potrzebuje jeszcze czasu, by wdrożyć się do zespołu, znaleźć wspólny język z kolegami.

Potrzebują czasu

– Zaskakujące jest to, co potwierdził oficjalnie trener Jacek Magiera, że niektórzy pozyskani piłkarze są kompletnie nieprzygotowani do gry – kontynuuje Romuald Szukiełowicz. – Dla mnie opinia szkoleniowca jest wiarygodna, więc nie ma powodu jej kwestionować. Czyli przyszli zawodnicy po kontuzjach lub innych przejściach. Teraz potrzebują czasu, by się odbudować. Ich CV, w niektórych przypadkach nawet niezłe, nie ma żadnego znaczenia, bo ono nie będzie za nich biegać po boisku. Ta przerwa w rozgrywkach spowodowana meczami reprezentacji nie jest dla Śląska zbyt długa, ponieważ 30 sierpnia gra zaległy mecz z Pogonią Szczecin.


Na zdjęciu: Dennis Jastrzembski dosyć nieoczekiwanie rozstał się ze Śląskiem Wrocław.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus