Śląsk jest największym rozczarowaniem

Rozmowa z byłym piłkarzem min. Zagłębia Sosnowiec, Pogoni Szczecin, Rakowa Częstochowa, Śląska Wrocław.


Na kolejkę zaprasza Piotr Mandrysz

Na jaki mecz w najbliższej kolejce PKO BP Ekstraklasy ostrzy pan sobie zęby? Mam na myśli spotkanie, które w pańskich oczach może uchodzić za hit 5 kolejki.

Piotr MANDRYSZ: – Niestety, w najbliższej kolejce ekstraklasy nie ma żadnego spotkania, o którym moglibyśmy powiedzieć, że czeka się na nie z niecierpliwością. Oczywiście jest kilka meczów, w których można wskazać faworytów, ale nie są to zbyt barwne – przynajmniej teoretycznie – pojedynki, urastające do rangi hitu.

Najbardziej emocjonujący i zacięty powinien być pojedynek Górnika Zabrze z Widzewem Łódź?

Piotr MANDRYSZ: – To jeden z ligowych klasyków, w którym zmierzą się dwa zespoły wielce zasłużone dla polskiego futbolu. Oczywiście drużyny „po przejściach”, z określonymi problemami. To spotkanie przyciągnie kibiców nie tylko na trybuny, ale również przed ekrany telewizorów. Górnik zaczął bieżący sezon bardzo źle, od dwóch porażek. Teraz odniósł w końcu pierwsze zwycięstwo i być może wraca na właściwe tory, czyli do dyspozycji z końcówki poprzedniego sezonu. Widzew to klasyczna drużyna własnego boiska, dwa mecze u siebie wygrała, na wyjazdach poniosła dwie porażki, dlatego typuję zwycięstwo zabrzan.

Największe zaskoczenie in plus w dotychczasowych potyczkach ligowych? Cracovia? Drużyna trenera Jacka Zielińskiego w trzech meczach zdobyła 7 punktów i depcze po piętach Legii i Lechowi.


Czytaj także:


Piotr MANDRYSZ: – Może wszystkich zaskoczę, ale dla mnie największą niespodzianką jest postawa Puszczy Niepołomice. Oczywiście trudno cokolwiek wyrokować po czterech kolejkach, ale cztery punkty dla absolutnego beniaminka to bezcenna zdobycz na tym etapie rozgrywek. Przypomnę, że w ostatniej kolejce Puszcza zremisowała z Legią Warszawa, a niewiele zespołów urwie punkty stołecznej drużynie, o tym jestem przekonany. Do tego trzeba dodać, że zespół trenera Tomasza Tułacza wszystkie mecze rozgrywa na obcych boiskach, bo honory gospodarza pełni na stadionie Cracovii. To wszystko daje nadzieję, że beniaminek z Niepołomic może skutecznie rywalizować z bardziej renomowanymi przeciwnikami. Naprawdę trzeba docenić to, co robią. Puszcza radzi sobie bardzo dzielnie i mocno jej kibicuję.

„Pasy” nie powinny mieć problemów z Piastem Gliwice, którego swego czasu wprowadził pan do ekstraklasy?

Piotr MANDRYSZ: – Tego lata z Cracovii piłkarze ubywali, co było pokłosiem zaciskania pasa. Tymczasem na razie „Pasy” trzymają się czołówki tabeli, a trener Jacek Zieliński udowadnia, że to nie wiek decyduje o tym, czy szkoleniowiec jest dobry. Jacek Zieliński jest najstarszym trenerem pracującym w ekstraklasie i pokazuje, że doświadczenie jest w cenie. Wracając zaś do meczu Cracovii z Piastem, który zamyka 5. kolejkę, w przypadku zespołu z Gliwic punktowo nie wygląda to tak, jak liczono. Ale ostatnie zwycięstwo z Rakowem dało Piastowi „kopa”, więc stawiam w poniedziałkowym pojedynku na remis. Nie zdziwię się, jeżeli będzie bezbramkowy. W meczach Piasta nie pada dużo bramek, gliwiczanie mają bardzo dobrego bramkarza oraz solidną parę stoperów Czerwiński – Mosór.

Największe rozczarowanie w dotychczasowych spotkaniach?


Czytaj także:


Piotr MANDRYSZ: – Bez dwóch zdań Śląsk Wrocław. Wielkie miasto, dobry trener, który uratował wrocławian przed spadkiem z ekstraklasy, ale widzę, że ten marazm się ciągnie. Nie przystoi klubowi z takimi tradycjami, by zamykał tabelę ekstraklasy. Śląsk jest drużyną, która rozczarowuje, spodziewałem się po nim znacznie więcej.

Grał pan w kilku drużynach, aktualnie walczących w ekstraklasie – Pogoni, Rakowie, Śląsku. Za którą z nich trzyma pan kciuki?

Piotr MANDRYSZ: – To oczywiste, że emocjonalnie najbardziej jestem związany z Pogonią. Spędziłem w niej siedem i pół roku, najpierw jako piłkarz, potem byłem grającym drugim trenerem, potem samodzielnym szkoleniowcem. Kibicuję również drużynie Rakowa, bo to drużyna z „sąsiedztwa”, wszak Częstochowa leży w województwie Śląskim. Mam tam znajomych, choćby Wojciecha Cygana, który jest przewodniczącym rady nadzorczej. Znam się dobrze z fizjoterapeutą Wojtkiem Hermanem, z którym współpracowałem w GKS-ie Katowice. Niewiele osób wie, że on pochodzi ze Szczecina. Powiedział mi kiedyś, że w Pogoni byłem jego ulubionym piłkarzem, ma nawet zdjęcie z moim autografem. To miłe, serdecznie go pozdrawiam.

Który z obecnych beniaminków na razie pozostawił po sobie najkorzystniejsze wrażenie? A może któryś pan zawiódł?

Piotr MANDRYSZ: – O żadnym rozczarowaniu nie ma mowy, wszyscy grają na miarę swoich możliwości. ŁKS jest najniżej w tabeli, ale zagrał tylko jeden mecz na swoim boisku.

Kibice pasjonują się wyścigiem o koronę króla strzelców. Ma pan swoich faworytów?

Piotr MANDRYSZ: – Zaskoczył mnie pan tym pytaniem. Stawiam na Filipa Marchwińskiego z Lecha Poznań. On ma smykałkę do strzelania goli i jeżeli będzie dużo grał, może być „czarnym koniem” wyścigu po koronę króla strzelców. Poza tym bardzo chcę, by wreszcie najlepszym snajperem ekstraklasy został Polak.


Na zdjęciu: Po porażce ze Stalą Mielec kibice Śląska przeprowadzili ze „swoimi” piłkarzami rozmowę ostrzegawczą.
Fot. Marta Badowska/PressFocus