Prawie pewniak

Patryk Dziczek był czołową postacią Piasta w meczu z Rakowem. Znów pokazał, że w gliwickiej drużynie chyba najlepiej wytrzymuje presję związaną z rzutami karnymi.


Swego czasu, jeszcze pod wodzą trenera Waldemara Fornalika, drużyna Piasta miała ogromne problemy z wykorzystywaniem rzutów karnych. Piłkarze się podchodzący do piłki się zmieniali, ale więcej było niewykorzystanych „jedenastek” niż tych drugich. To się zmieniło odkąd z Włoch do Polski wrócił Patryk Dziczek.

Nie dał się sprowokować

25-latek szybko na treningach przekonał trenera Fornalika, a potem i Aleksandara Vukovicia, że to jemu powinno się przyznawać palmę pierwszeństwa do wykonywania rzutów karnych. W poprzednim sezonie „Dziku” trzykrotnie zamieniał „jedenastki” na gole, a tylko raz się pomylił. Było to w meczu z Lechem, ale tuż po jego strzale skuteczną dobitką wykazał się Michał Chrapek, więc w ostatecznym rozrachunku gliwiczanie gola i tak strzelili. W obecnym sezonie Piast strzelił trzy gole, z czego dwa to wykorzystane rzuty karne przez Dziczka ,a jeden to samobójcze trafienie Zorana Arsenicia w piątkowym meczu. Gliwiczanie mogą więc polegać na pomocniku.

– Bramkarz Rakowa próbował mnie wyprowadzić z równowagi, coś tam do mnie mówił, ale udało mi się podejść ze spokojem do tego rzutu karnego. Wyczekałem Vladana do samego końca i kątem oka widziałem, że poszedł w długi róg trochę wcześniej – opowiadał Patryk Dziczek, który karne ma wykonywać wraz z Kamile Wilczkiem. Na inaugurację doszło nawet do małego zamieszania, który z nich ma strzelać.

– Wiemy kto ma strzelać, to jest ustalone. Jeżeli wróci Kamil, to trener będzie decydował, kto jest numerem jeden, a kto numerem dwa.. To nie ma znaczenia, ważne, żeby wykorzystywać te jedenastki – dodaje Dziczek.

Rozczytali Raków

Piłkarz Piasta miał powody do zadowolenia nie tylko z powodu swojej drugiej bramki w tym sezonie, ale przede wszystkim z powodu pierwszej wygranej i naprawdę świetnej gry całego zespołu.

– To było zasłużone zwycięstwo. Byliśmy stroną lepszą, pokazaliśmy, że potrafimy grać z dobrym rywalem na dużej intensywności. Pokazaliśmy charakter i po dwóch trochę rozczarowujących remisach w końcu zdobyliśmy trzy punkty. Uważam, że dobrze przeanalizowaliśmy drużynę Rakowa i wiedzieliśmy jak zagrać, żeby im się przeciwstawić. Chcieliśmy dyktować swoje warunki i to się udało. Chwała wszystkim i sztabowi za wykonaną robotę. Każdy walczył, każdy chciał wygrać. Przepychanki były, ale po meczu jesteśmy ludźmi, przybijamy piątki i idziemy dalej – podsumował piątkowy mecz „Dziku”. Tym razem los oddał Piastowi, to co zabrał w końcówkach innych meczów, gdy gliwiczanom uciekały punkty sprzed nosa.


Czytaj także:


– Dobrze, że tym razem to my strzeliliśmy gola w końcówce, a nie na odwrót. „Kirej” wszedł i wpadło. Bardzo potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa i punktów – stwierdził piłkarz Piasta, który po powrocie na Okrzei ma już na swoim koncie pięć goli w ekstraklasie, a przed wyjazdem do Włoch tych bramek było o jedną mniej. Wydaje się, że Dziczek dopiero się rozkręca i rezerwy są znacznie większe.


Karne Dziczka w Ekstraklasie

  • Sezon 2022/23, z Lechią (3:1) – gol
  • Sezon 2022/23, z Cracovią (2:0) – gol
  • Sezon 2022/23, ze Stalą (2:0) – gol
  • Sezon 2022/23, z Lechem (1:1) – niewykorzystany
  • Sezon 2023/24, z Lechem (1:2) – gol
  • Sezon 2023/24, z Rakowem (2:1) – gol

Na zdjęciu: Patryk Dziczek, to najlepszy egzekutor „jedenastek” w Piaście.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus